Niedawno w Krakowie spotkali się notariusze reprezentujący wszystkie organy samorządu notarialnego z całej Polski. Podczas trzydniowych obrad próbowano znaleźć odpowiedź m.in. na pytanie: co dalej z polskim notariatem?
Spotkanie krakowskie może stanowić pewne zaskoczenie. Po co odpowiadać na tak postawione pytanie, skoro odbyty zaledwie rok wcześniej III Kongres Notariatu Polski już udzielił na nie odpowiedzi. Jednak w okresie ostatniego roku miały miejsce dwa wydarzenia, które każą spojrzeć na przyszłość notariatu w dramatycznie ciemnych barwach.
Naruszono normy konstytucyjne
Pierwsze z tych wydarzeń to rozporządzenie ministra sprawiedliwości znacząco obniżające stawki taksy notarialnej. Można wprawdzie powiedzieć, że nie jest to wydarzenie ani niezwykłe, ani tak niekorzystne, jak na to wskazywały pierwsze zapowiedzi samego ministra. Jest jednak inaczej.
Rozporządzenie z 27 września 2007 r. jest wydarzeniem zupełnie niezwykłym i bezprecedensowym. I to wcale nie dlatego, że jest to jakoby pierwsze rozporządzenie obniżające taksę notarialną. W 2004 roku doszło do jeszcze bardziej drastycznego obniżenia stawek taksy notarialnej. Jednak tamto wydarzenie nie spowodowało ani takiego oburzenia, ani przerażenia w środowisku notariuszy. Dlaczego? Rozporządzenie podpisane przez Zbigniewa Ziobrę jest pierwszym dotyczącym tej grupy zawodowej, który w sposób tak oczywisty i świadomy narusza normy Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.
Notariusze to legaliści. Liczba unieważnianych czynności notarialnych nawet nie zbliża się do jednego promila rocznie. Dlatego przedstawiciele tego środowiska nie mogą pogodzić się z myślą, że minister sprawiedliwości podpisał akt prawny sprzeczny z normą nadrzędną. Pan Zbigniew Ziobro, Prokurator Generalny Rzeczypospolitej Polskiej, którego zadaniem ustawowym - zgodnie z art. 2 jego własnej ustawy ustrojowej - jest strzeżenie praworządności, nie tylko nie miał zamiaru jej strzec, ale nawet pomimo wyraźnych sygnałów wskazujących na konkretne przejawy naruszenia konstytucji postanowił te głosy ostrzegawcze całkowicie zignorować, a samych notariuszy starał się ośmieszyć podczas słynnej konferencji prasowej.
Artykuł 92 ust.1 konstytucji wskazuje, że rozporządzenie może być wydane tylko na podstawie upoważnienia zawartego w ustawie i tylko w celu wykonania normy ustawowej. Rozporządzenie nie może zatem wyrażać prywatnych poglądów ministra. Nie może być podyktowane prywatnymi kompleksami ani nie może być wyrazem frustracji, niechęci czy nagromadzonej złości samego ministra. Prawo o notariacie wskazuje, że stawki taksy notarialnej mogą być obniżane (lub podwyższane) jedynie ze względu na wartość przedmiotu i rodzaj czynności notarialnej, stopień jej zawiłości, nakład pracy notariusza, czas potrzebny na dokonanie czynności oraz interes społeczny, gwarantujący należyty dostęp do czynności notarialnych w obrocie cywilnoprawnym. W tak zakreślonych ramach delegacji ustawowej minister sprawiedliwości mógł się poruszać, proponując zmianę stawek taksy notarialnej.
Minister powinien zatem wykazać, która z opisanych przesłanek uległa od 2004 roku zmianie i w jakim zakresie. Zamiast tego minister sprawiedliwości w uzasadnieniu do projektu rozporządzenia 90 proc. miejsca poświęcił temu, ile zarabia indywidualny notariusz.
Rozgoryczenie środowiska
Pomijając już nonsensowność wywodów na temat średniej zarobków w danej branży, trzeba sobie jasno powiedzieć: minister złamał art. 92 ust.1 konstytucji przez to, że oparł uzasadnienie swojej decyzji na przesłance nieznanej normie delegacyjnej art. 5 par. 3 prawa o notariacie. Jeżeli do tego dodamy podpisanie wskazanego aktu prawnego bez wcześniejszego porozumienia z ministrem finansów i bardzo bolesne szydzenie z grupy zawodowej, dzięki której został uratowany pobór opłaty sądowej w zakresie postępowania wieczystoksięgowego, to łatwo zrozumieć nie tyle rozgoryczenie, ile przerażenie i smutek środowiska notariuszy.
Jeżeli wolno temu, który ma strzec praworządności, zrobić z niej publiczne pośmiewisko, to o ileż bardziej wolno zwykłemu obywatelowi nie liczyć się z dowolną normą prawną.
Drugie takie wydarzenie, które wstrząsnęło środowiskiem notariatu, to problem naboru na aplikację.
Na aplikację w 2007 roku przyjęto tak liczną grupę młodych adeptów prawa, że jakikolwiek racjonalny system szkolenia nie jest możliwy. Minister sprawiedliwości okazał się być całkowicie niezainteresowany tokiem szkolenia, możliwościami kadrowymi i lokalowymi poszczególnych izb notarialnych. Obojętny wreszcie okazał się stopień przygotowania merytorycznego kandydatów. Gdy wreszcie młodzi ludzie rozpoczęli szkolenie, okazało się, że część z nich zostanie zwolniona z pracy albo zostanie im obniżone wynagrodzenie z powodu utraty zdolności płatniczych ich patronów.
Wszyscy pamiętamy ideę walki o samorządną Rzeczpospolitą. Samorząd miał być remedium na niemoc centralnego sterowania. Tak też wychowywaliśmy kolejne roczniki aplikantów (a mówię to z całą odpowiedzialnością jako wieloletni kierownik szkolenia). Stąd gorycz i smutek, głębokie rozczarowanie i świadomość zmarnowanych nadziei. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że jawne łamanie norm konstytucyjnych to przeszłość, a igranie na ludzkich nadziejach i uczuciach doczeka się sprawiedliwego rozliczenia.
LESZEK ZABIELSKI
Leszek Zabielski, notariusz: Działanie w sposób zgodny z duchem i literą prawa to sprawa odpowiedzialności zawodowej i honoru każdego notariusza / DGP