W niedzielę na antenie TVP Info politycy skomentowali kandydatury do Krajowej Rady Sądownictwa, które w czwartek ogłosiło Centrum Informacyjne Sejmu. Odnieśli się również do wyroku uniewinniającego wyroku Sądu Najwyższego ws. sędziego Mirosława Topyły.

Kandydatami podanymi przez CIS są: Dariusz Drajewicz, Jarosław Dudzicz, Grzegorz Furmankiewicz, Marek Jaskulski, Joanna Kołodziej-Michałowicz, Jędrzej Kondek, Teresa Kurcyusz-Furmanik, Ewa Łąpińska, Zbigniew Stanisław Łupina, Leszek Mazur, Maciej Andrzej Mitera, Maciej Nawacki, Dagmara Pawełczyk-Woicka, Robert Pelewicz, Rafał Puchalski, Paweł Kazimierz Styrna, Mariusz Witkowski oraz Mariusz Lewiński.

W piątek PO i Nowoczesna złożyły pismo do złożyli pismo do szefa MS Zbigniewa Ziobry, w którym zapowiedziały interwencję poselską w celu zapoznania się z przeprowadzoną przez ministra sprawiedliwości weryfikacją kandydatów zgłoszonych do KRS.

W niedzielę na antenie TVP Info kandydatury do Rady skomentowali politycy.

Prezydencki minister Andrzej Dera podkreślił, że prawo obowiązuje wszystkich. "Każdy mógł zgłosić się do konkursu w taki czy inny sposób" - wskazał. "Ci, którzy się nie zgłosili - jeszcze presja tego środowiska, żeby się nie zgłaszać, żeby robić wokół tego jakąś zadymę - nie mają prawa w tej chwili do krytyki" - uważa Dera. "Jak chcieli wpływać na polskie sądownictwo mogli się zgłosić i mogli być wybrani przez polski parlament" - ocenił minister.

Według polityka PO Andrzeja Halickiego rząd PiS "stworzył system oligarchiczny" w sądownictwie. "Tylko już nawet nie związany z samorządem sędziowskim czy prawniczym, tylko z tym, przed czym przestrzegaliście - władzą jednego ośrodka, czyli Ministerstwa Sprawiedliwości i Zbigniewa Ziobry osobiście" - dodał. Jego zdaniem, kandydatury na sędziów KRS "płyną z gabinetu" szefa MS.

Z kolei Agnieszka Ścigaj z Kukiz'16 podkreśliła, że i sędziowie, i politycy, a przede wszystkim obywatele, powinni mieć wpływ na reformę sądownictwa. Jej zdaniem "udział obywateli jest konieczny, tylko trzeba ich traktować poważnie".

Natomiast Piotr Misiło z Nowoczesnej uważa, że "to prawo (o KRS) nie powinno obowiązywać, bo złamało konstytucję przynajmniej w kilku punktach".

Politycy odnieśli się również do sprawy sędziego Topyły. Sąd Najwyższy uniewinnił we wtorek w sprawie dyscyplinarnej sędziego Topyłę od zarzutu kradzieży 50 zł. Tym samym SN zmienił wyrok sądu dyscyplinarnego I instancji, który usunął Topyłę ze stanu sędziowskiego w związku z tym zarzutem. O zmianę wyroku pierwszej instancji i uniewinnienie sędziego wnieśli przed SN obrońcy sędziego oraz - modyfikując stanowisko - zastępca rzecznika dyscyplinarnego płockiego sądu okręgowego. Wskazywali m.in., że z całkowitą pewnością nie da się wykluczyć tezy o "automatyzmie działania" i "roztargnieniu" obwinionego sędziego, a w związku z tym wątpliwości w sprawie muszą przemawiać na korzyść obwinionego.

Dominik Tarczyński (PiS) ocenił, że "ta sytuacja dowodzi - jak wiele innych - że ta reforma jest potrzebna". "Ta nadzwyczajna kasta ma cały czas poczucie wyższości" - przekonywał. "W mojej ocenie doszło do konsultacji politycznej. To było nie na rękę całej nadzwyczajnej kaście" - powiedział polityk PiS.

Trwa ładowanie wpisu

Według Andrzeja Dery "nikomu się aż takie roztargnienie nie zdarza". "Ocena tego faktu druzgocąca" - stwierdził minister. "Sąd Najwyższy próbuje pokrętną argumentacją uniewinnić sędziego i de facto uniewinnia" - mówił Dera. Jego zdaniem przez tę sytuację do społeczeństwa idzie przekaz, że prawo dla sędziów jest inaczej oceniane. "To pokazuje, jak reforma polskiego sądownictwa jest niezbędna i potrzebna" - dodał minister.

Agnieszka Ścigaj stwierdziła, że "roztargniony Sąd Najwyższy" pokazał "dowód kolejny na to, że to, o co apelowało środowisko sędziowskie, że oni sami mogą się naprawiać, (...) po prostu nie ma racji bytu, bo nie potrafią tego zrobić".

Z kolei polityk Nowoczesnej przyznał, że trudno mu sobie wyobrazić, "aby mówić o jakimś banalnym rozkojarzeniu", ale - jak mówił - "może być w życiu różnie". "Sąd też czasami bywa roztargniony" - dodał. "To, że sąd wydał taką decyzję, to nie znaczy, że należy niezgodnie z prawem powoływać sędziów KRS" - zaznaczył Misiło.

Zgodnie z nowelizacją ustawą o KRS podmiotami uprawnionymi do zgłoszenia propozycji kandydatów do KRS są grupy 25 sędziów oraz grupy co najmniej dwóch tysięcy obywateli. Kandydaci są wskazywani spośród sędziów Sądu Najwyższego, sądów powszechnych, administracyjnych i wojskowych.

Termin zgłaszania kandydatów na członków KRS upłynął pod koniec stycznia; do Sejmu wpłynęło 18 zgłoszeń. Jak poinformował wcześniej PAP dyrektor CIS Andrzej Grzegrzółka, lista osób popierających kandydata (sędziów, obywateli) to "załączniki do zgłoszenia, które zgodnie z art. 11c ustawy o KRS nie są podawane do publicznej wiadomości".

Sejm ma wybierać członków KRS co do zasady większością trzech piątych głosów, głosując na ustaloną przez sejmową komisję listę 15 kandydatów. W przypadku niemożności wyboru większością 3/5, głosowano by na tą samą listę, ale o wyborze decydowałaby bezwzględna większość głosów.

W styczniu Krajowa Rada Sądownictwa zaapelowała do sędziów, by nie zgadzali się kandydować w wyborach nowych członków KRS. Według Rady żaden sędzia nie powinien wziąć udziału w tych wyborach, aby "dochować wierności ślubowaniu sędziowskiemu.