Prawo i Sprawiedliwość rozważa pozbawienie organizacji pozarządowych możliwości prowadzenia punktów nieodpłatnego wsparcia prawnego.
Zdaniem niektórych posłów partii rządzącej część NGO stworzyła sprytny mechanizm, który pozwala na finansowy drenaż istniejącego od 2016 r. systemu. Zgodnie z art. 20 ust. 1 ustawy z 5 sierpnia 2015 r. o nieodpłatnej pomocy prawnej oraz edukacji prawnej (Dz.U. z 2015 r. poz. 1255) dotacja na udzielanie porad prawnych (zadanie zlecone przez rząd) jest wydatkowana w 97 proc. na wynagrodzenia adwokatów i radców prawnych, mających podpisaną umowę na świadczenie usług z wybranym powiatem lub na rzecz wyłonionej organizacji pozarządowej. Pozostałe 3 proc. przeznaczane jest na pokrycie kosztów obsługi organizacyjno-technicznej zadania.
Darowizny dla organizacji
Jak zwracają uwagę przedstawiciele PiS, zdarza się, że NGO omijają te przepisy. Co prawda, wypłacają na poczet umów 97 proc. otrzymanej dotacji, ale jednocześnie mają żądać od adwokatów i radców prawnych, z którymi podpisują umowę, zobowiązania do comiesięcznego płacenia składek członkowskich na cele stowarzyszenia – i to nawet w wysokości 20–40 proc. wynagrodzenia.
– Prowadzi to do sytuacji, w której adwokat lub radca prawny nie otrzymuje zagwarantowanego w ustawie wynagrodzenia, ponieważ jest ono przejmowane przez zarząd stowarzyszenia na cele często inne niż świadczenie nieodpłatnej pomocy prawnej – przykładowo kursy, szkolenia, wyjazdy. Jednocześnie ustanowiony przez ustawę przymus pośrednictwa w świadczeniu pomocy prawej przez stowarzyszenia powoduje, że większość adwokatów lub radców prawnych, nie mając innego wyboru, zgadza się na zaproponowane warunki – twierdzi poseł PiS Adam Ołdakowski w interpelacji skierowanej do Ministerstwa Sprawiedliwości.
Dlatego pojawia się propozycja ukrócenia tej rzekomej patologii. Jak? Albo przez zapisanie w znowelizowanej ustawie wyraźnego zakazu dla dalszych praktyk tego typu (by zawieranie umów nie było uzależnione od wpłacania składek członkowskich lub darowizn), albo całkowite wykreślenie organizacji pozarządowych z katalogu podmiotów zaangażowanych w świadczenie darmowej pomocy prawnej. Wówczas wszystkich 1,5 tys. punktów byłoby prowadzonych przez adwokatów i radców prawnych wyznaczanych przez okręgowe rady adwokackie i okręgowe izby radców prawnych.
Okazja do zmian
Jak wskazują nasi rozmówcy z PiS, okazja do dyskusji nad reformą już jest. W sierpniu prezydent Andrzej Duda złożył w Sejmie projekt nowelizacji ustawy, przygotowany wspólnie z resortem sprawiedliwości i Instytutem Wymiaru Sprawiedliwości. Proponowane zmiany mają na celu przede wszystkim rozszerzenie kręgu osób uprawnionych do otrzymania darmowej porady prawnej (m.in. bezrobotni, niepełnosprawni) czy dopuszczenie mediacji i poradnictwa obywatelskiego jako jednych z form świadczonej pomocy.
Prezydencki projekt wprowadza także listę organizacji, które mogłyby ubiegać się o udzielanie nieodpłatnej pomocy prawnej. – Lista taka byłaby prowadzona przez właściwego wojewodę, który – kierując się określonymi w ustawie kryteriami – wpisywałby daną organizację na listę bądź ją z niej wykreślał – informuje nas MS. Wspomniane kryteria to np. co najmniej dwuletnie doświadczenie w udzielaniu informacji i porad prawnych, posiadanie umowy zawartej z adwokatem, radcą prawnym lub doradcą podatkowym oraz gwarancja należytego wykonania zadania (w tym zobowiązanie do poufności).
– Być może trzeba się zastanowić nad zaostrzeniem tego projektu i skończyć z fikcją, że oddajemy część punktów w ręce organizacji pozarządowych – wskazuje nasz rozmówca z PiS. Postulat ten popierają także niektórzy działacze Kukiz’15.
Jak działa system / Dziennik Gazeta Prawna
Problem w tym, że nie do końca wiadomo, jaka jest skala zjawiska polegającego na wyciąganiu pieniędzy od adwokatów i radców prawnych przez NGO. Żadna z okręgowych izb radców prawnych, z którymi się kontaktowaliśmy, nie potwierdza informacji o tego typu praktykach. Podobnie Ministerstwo Sprawiedliwości.
NGO najbliżej potrzebujących
– Ja również nie słyszałem nawet o jednym takim przypadku – zapewnia Łukasz Domagała z Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych. – Ale nawet jeśli miałby on miejsce, to wyrzucenie z systemu wszystkich organizacji pozarządowych, które są najbliżej osób potrzebujących pomocy, byłoby ze szkodą dla samych obywateli – dodaje.
Nie wiadomo, czy Pałac Prezydencki zgodzi się na jakiekolwiek zaostrzenie własnego projektu, zwłaszcza że relacje z partią są i tak napięte z powodu ogłoszonych wczoraj propozycji reformy Sądu Najwyższego i KRS. Ale ograniczenia dla NGO wprzęgniętych w system darmowej pomocy prawnej – chociażby w postaci list zatwierdzanych przez wojewodę – są praktycznie przesądzone. Jak ustaliliśmy, do starostów już wpływają pisma od wojewodów dotyczące konkursów na prowadzenie punktów pomocy prawnej. Pojawia się w nich prośba o... uwzględnienie stanu prawnego przewidzianego prezydenckim projektem, który Sejm dopiero ma procedować i który wejdzie w życie dopiero od 2018 r. Samorządowcy poprosili rząd o wyjaśnienia, jaki charakter mają prośby wojewodów. Odpowiedź mają usłyszeć na jutrzejszym posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.
Scheda po poprzednikach
System nieodpłatnej pomocy prawnej to scheda po rządach PO–PSL, którą przejął obecny rząd PiS. Od początku 2016 r. w kraju funkcjonuje ponad 1,5 tys. punktów, do których zgłaszać się mogą osoby uprawnione – np. starsze, które ukończyły już 65 lat, młodzież do 26. roku życia, kombatanci i weterani czy kobiety w ciąży. W punktach tych mogą dowiedzieć się o obowiązującym stanie prawnym i wynikających z niego uprawnieniach, otrzymać pomoc w rozwiązaniu problemu prawnego czy sporządzeniu pisma o zwolnienie od kosztów sądowych.
W ubiegłym roku 882 punkty pomocy prawnej prowadzone były przez adwokatów i radców prawnych. Średnio na jeden taki punkt przypadło 269 porad w całym 2016 r. Pozostałe 642 punkty znajdowały się pod opieką organizacji pozarządowych – tam w każdym z nich udzielono średnio 218 porad.