"9 maja 2017 r. Minister Sprawiedliwości wystąpił do Krajowej Rady Sądownictwa z zamiarem odwołania sędziego płk. Piotra Raczkowskiego z funkcji prezesa Wojskowego Sądu Garnizonowego w Warszawie i poprosił KRS o wyrażenie opinii w tej sprawie" - poinformował w środę rzecznik resortu Sebastian Kaleta. Jak dodał, jednocześnie Ziobro odwołał - od 1 czerwca - sędziego Raczkowskiego z delegowania do orzekania w Sądzie Okręgowym w Warszawie.
Jako uzasadnienie Kaleta przywołał "serię publikacji" prasowych o płk. Raczkowskim. "Pomimo umorzenia postępowań wskazanych w artykule, to jednak fakty w nich ujawnione nie służą budowaniu pozytywnego wizerunku sądownictwa i nie dają się pogodzić z dobrem wymiaru sprawiedliwości, co stanowi podstawę do odwołania sędziego z pełnionej funkcji" - podał.
Rzecznik KRS sędzia Waldemar Żurek nie chciał komentować wniosku ministra. "Każdy powinien sam go ocenić" - dodał. Wyraził przekonanie, że KRS rozpatrzy wniosek na posiedzeniu w przyszłym tygodniu.
Dziś prezesa wojskowego sądu garnizonowego powołuje i odwołuje Minister Sprawiedliwości w porozumieniu z szefem MON. Prezes może być odwołany w przypadku rażącego niewywiązywania się z obowiązków służbowych lub "gdy dalsze pełnienie funkcji z innych powodów nie da się pogodzić z dobrem wymiaru sprawiedliwości". Odwołanie prezesa następuje po zasięgnięciu opinii KRS. Negatywna opinia Rady jest dla ministra wiążąca.
24 maja Sejm ma się zająć projektem noweli Prawa o ustroju sądów powszechnych autorstwa posłów PiS, który zmienia m.in. model powoływania prezesów i wiceprezesów sądów "w kierunku zwiększenia wpływu ministra sprawiedliwości na obsadę stanowisk". Nowela miałaby wejść w życie 1 lipca. W pół roku od tego czasu, minister mógłby odwołać każdego prezesa sądu w Polsce, bez podania przyczyn i bez opinii KRS.
W kwietniu "Do Rzeczy" opisało karierę Raczkowskiego, który zdaniem tygodnika, jeszcze w połowie lat 80. Raczkowski był piekarzem. Potem - według "Do Rzeczy" - ukończył zaoczne studia prawnicze i jako "oddany człowiek PZPR szybko awansował". Pisano też, że z sędzią mają się wiązać takie afery, jak bójka z innym sędzią i wykorzystywanie służbowych samochodów do celów prywatnych. "Młodość spędził w PZPR, jako sędzia orzekał tylko dwa lata. Na koncie ma wiele spraw dyscyplinarnych" - podano zaś we wprowadzeniu materiału o Raczkowskim na stronie Wiadomości TVP.
"Do Rzeczy" pisało też, że w 2015 r. KRS wybrała żonę Raczkowskiego jako kandydatkę na stanowisko sędziego Sądu Rejonowego Warszawa-Mokotów - spośród 94 kandydatów. Według czasopisma, KRS poparła wtedy Joannę Raczkowską jednogłośnie; przeciw tej kandydaturze opowiadało się zaś zgromadzenie przedstawicieli sędziów okręgu sądu warszawskiego. W czerwcu 2015 r. ówczesny prezydent Bronisław Komorowski powołał ją na stanowisko sędziego - dodano.
"Wbrew temu, co podano w Wiadomościach TVP, nigdy wobec mnie nie były prowadzone żadne postępowania dyscyplinarne czy karne, nie spędziłem młodości w PZPR, orzekam nie dwa, a 22 lata. Do partii należałem od 1987 r. do końca 1989 r." - oświadczył w reakcji sędzia Raczkowski. Zarzuty uznał za nieprawdziwe i mające na celu zniesławienie oraz znieważenie go. "Nigdy nie uderzyłem ani nie znieważyłem żadnej osoby" - zaznaczył. "SN rozstrzygnął sprawę używania samochodów służbowych na naszą korzyść" - podkreślał.
24 kwietnia Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN zagłosowało za wyborem Raczkowskiego do Izby Wojskowej SN. Do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego SN powołuje prezydent RP na wniosek KRS.
"Jest to bardzo smutna sprawa, bo ona niestety pokazuje standardy moralne w polskim Sądzie Najwyższym. Chciałbym oddać szacunek tej mniejszości, która sprzeciwiła się tej kandydaturze, ale jeśli do SN mają trafiać ludzie o najwyższych standardach prawniczych i moralnych, którzy mają świecić przykładem dla wszystkich sądów w Polsce i całego sądownictwa, to ta kandydatura przecież, bardzo delikatnie mówiąc, tych kryteriów nie spełnia i w tym świetle ta decyzja wiele mówi o tym Sądzie Najwyższym" - komentował wtedy Ziobro.
W sądzie wojskowym Raczkowski orzekał m.in. w sprawach stalinowskich śledczych. Jako sędzia delegowany do orzekania w Sądzie Okręgowym w Warszawie w 2015 r. przewodniczył składowi SO, który prawomocnie uniewinnił Roberta Biedronia od zarzutu naruszenia nietykalności policjanta w czasie zamieszek po manifestacji 11 listopada 2010 r. W tym samym roku przewodniczył innemu składowi, który prawomocnie uniewinnił Grzegorza Brauna od zarzutu naruszenia "miru domowego" w związku z jego udziałem w okupacji Państwowej Komisji Wyborczej po wyborach samorządowych w 2014 r. (wcześniej sąd I instancji ukarał go za to tysiącem zł grzywny).