O przywrócenie poprzednich zasad dostępu do zawodu - w tym ustnych egzaminów kończących aplikację adwokacką - apeluje do Senatu Naczelna Rada Adwokacka. Kwestionuje też "zbyt szeroki" dostęp do zawodu adwokata.

W wydanym we wtorek oświadczeniu RNA zaapelowała o "przywrócenie rozwiązań prawnych gwarantujących wysoki poziom zawodowy adwokatów".

W grudniu Sejm znowelizował prawo o adwokaturze, zmniejszając liczbę pytań na egzaminach wstępnych dla aplikantów i rezygnując z ustnej części egzaminu. Egzamin ma się składać tylko z testu. Zawód adwokata ma być otwarty dla osób z tytułem doktora nauk prawnych. Obecnie ustawą zajmuje się Senat.

"Wydaje nam się, że rząd konsekwentnie zmierza w tym projekcie do obniżenia poziomu wykształcenia adwokatów poprzez zlikwidowanie jednej z najistotniejszych części egzaminu - ustnej" - powiedziała we wtorek prezes NRA Joanna Agacka-Indecka.

"Te działania wpisują się w drogę wytyczoną przez ministra Zbigniewa Ziobrę i zmierzają do odebrania adwokaturze roli zawodu zaufania publicznego" - ocenił mec. Jerzy Naumann z NRA.

"Tak jak trudno się pogodzić z tym, aby aktor zdawał testowe egzaminy na aktora, tak trudno nam się pogodzić z tym, że poprzestaniemy na pisemnych częściach egzaminu zawodowego. Adwokat to osoba, która sprawnie argumentuje przed sądami i organami ścigania. To osoba, która reprezentuje obywateli także w procesie, który ma charakter ustny" - przekonywała mec. Agacka-Indecka.

Adwokatura proponuje utrzymanie egzaminów ustnych w "przyjaznej dla zdającego formie" - zdający wybierałby jedną z pięciu dziedzin prawa. By zażegnać wątpliwości do obiektywizmu komisji, egzamin byłby nagrywany.

W trakcie prac sejmowych Rada kwestionowała także "zbyt szeroki" dostęp do zawodu adwokata. Prezes NRA przypomniała, że słuszność tego rozwiązania podważali także eksperci z Fundacji Helsińskiej i Uniwersytetu Jagiellońskiego. Naumann podkreślił, że "tym samym głosem" mówią adwokaci i sędziowie i prosił "o pochylenie się nad tymi, chyba nieprzemyślanymi, decyzjami sejmowymi".

"Permanentne obniżanie poziomu adwokatury, realizowane tajemniczą, pokrętną drogą przedłożeń rządowych, jest nolens volens wymierzone w prawa obywatelskie do równej ochrony przez profesjonalnych i odważnych adwokatów" - mówił Naumann. "Proszę mi pokazać podręcznik, z którego można się nauczyć odwagi procesowej stawania przed sądem. Jedynym miejscem, gdzie można nabyć tę dyspozycję, jest sala sądowa" - dodał.

Według Naumanna zmiany w systemie naboru i rezygnacja z praktyk oznaczałyby "wprowadzenie na salę sądową adwokata nieprofesjonalnego, niemego, nieprzygotowanego, niedoświadczonego". "Adwokatura upomina się o utrzymanie rozwiązań, gdzie umiejętności są sprawdzane i potwierdzane" - powiedział.

Argumentował, że za oczywiste uważa się, iż praktyczne sprawdziany muszą zdawać kandydaci na lekarzy i na kierowców. Przekonywał, że także Wokulski, zanim został kupcem osiągającym godziwe zyski, musiał jako subiekt wdrapywać się po towary z wysokich półek i nieraz narazić się na reprymendę przełożonego.

Tymczasem radcowie prawni rozpoczęli we wtorek kampanię prasową, której celem jest "wskazanie skutków wprowadzenia rozwiązań, proponowanych w projekcie ustawy o państwowych egzaminach prawniczych, na rynek usług prawnych". Osoby po tych egzaminach mają nosić tytuł "doradców prawnych", co radców prawnych niepokoi. Resort sprawiedliwości podkreśla natomiast, że problem zniknie, gdy połączą się korporacje adwokacka i radcowska.

We wtorek w "Rzeczpospolitej" ukazała się pierwsza z pięciu wykupionych reklam na całą stronicę. Przytacza ona zapis ustawy o państwowych egzaminach prawniczych, że doradcą prawnym może zostać osoba prawomocnie skazana za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego. Cytat opatrzono komentarzem: "Może być nim zatem osoba skazana za każde inne przestępstwo. Czy takiej pomocy prawnej oczekujemy?".