Jak mówił wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, zmiany są konieczne, aby utrudnić przestępcom ich działalność. Zapewnił, że projekt nie zakłada automatyzmu, ale ma sprawić, że działalność przestępcza będzie nieopłacalna. Podkreślił, że projekt jest implementacją dyrektywy europejskiej z 2014 r. Przyznał, że daje też nowe uprawnienia służbom specjalnym - do prowadzenia kontroli operacyjnej w kolejnych kategoriach.
Uznał zarazem, że projekt nie narusza praw obywatelskich. "Zasada domniemania niewinności - jak wynika m.in. z orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka - nie dotyczy mienia, jego posiadania (...) Mowa jest o winie, a nie o mieniu" - podkreślił. Jak mówił, państwo co roku odzyskuje zaledwie 1 proc. kwot, które przepadły w wyniku przestępczej działalności - to 200 mln zł. "Dobry jacht kosztuje jedną czwartą tej sumy" - dodał.
W debacie Daniel Milewski (PiS) uznał, że interes społeczny przemawia "za interwencją ustawodawczą" w tych przepisach. "Projekt oceniamy pozytywnie i będziemy go wspierać w toku dalszych prac parlamentarnych" - zadeklarował dodając, że projekt sprzyja realizacji uniwersalnej zasady "nie kradnij", wyrażonej m.in. w Piśmie Świętym.
Arkadiusz Myrcha (PO) zapewnił, że jego klub opowiada się za karaniem przestępców i pozbawiania ich owoców przestępstwa, ale - jak dodał - projekt zawiera "wiele wad prawnych" i nadmiernie rozszerza możliwość inwigilacji przedsiębiorców. Krytykował też zapisaną w projekcie możliwość orzeczenia przez sąd przepadku przedsiębiorstwa - gdy nie wskazano definicji przedsiębiorstwa. Podkreślił, że projekt "zrywa z fundamentalną zasadą domniemania niewinności". Na koniec wniósł o skierowanie projektu do dalszych prac legislacyjnych, bo - jak uznał - wady można poprawić.
Klub Nowoczesnej wnosi o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. Według Mirosława Pampucha (N.) projekt wprowadza wiele kontrowersyjnych ograniczeń praw i wolności obywatelskich i umożliwia kontrolę operacyjną wszystkim służbom mundurowym tylko w celu zbadania, czy nie jest ukrywany majątek. "To możliwość powszechnej inwigilacji, także wobec przedsiębiorców, wobec których nie toczy się żadne postępowanie" - podkreślił.
Krzysztof Paszyk (PSL) uznał, że czym innym jest zakładany przez projekt ustawy cel, a czym innym - zastosowane środki. "Przepadek mienia wobec osób, wobec których nawet nie toczy się postępowanie, rodzi olbrzymie pole do nadużyć" - ocenił. Krytycznie odnosił się też do zapisów o stosowaniu przepadku przedsiębiorstwa. Jak powiedział, jego klub uzależnia poparcie projektu od usunięcia kontrowersyjnych zapisów.
Małgorzata Zwiercan (WiS) powiedziała, że choć proponowane szczegółowe rozwiązania "budzą szereg zastrzeżeń", to "brak obostrzeń będzie się przyczyniać do dalszej eskalacji problemu". Dlatego ostatecznie wyraziła poparcie dla projektu.
Gdy w zeszłym roku rząd kierował do Sejmu projekt nowelizacji podkreślano, że nowe rozwiązania "z jednej strony uderzą w oszustów gospodarczych działających wbrew zasadom uczciwej konkurencji, z drugiej zapewniają ochronę przedsiębiorcom przed przestępcami udającymi biznesmenów. Nowe regulacje mają też uniemożliwić czerpanie korzyści z nielegalnie zdobytych majątków" - zapowiadano.
Projekt wprowadza m.in. ewentualność przepadku przedsiębiorstwa, gdyby przy jego pomocy popełniono groźne przestępstwo - pranie brudnych pieniędzy czy wyłudzenie podatkowe. Jak podkreślono, takie rozwiązanie jest stosunkowo często stosowane np. w Wielkiej Brytanii i Włoszech. Przepadek przedsiębiorstwa nie będzie mógł być jednak orzeczony, gdy "byłoby to niewspółmierne do przestępstwa", wina właściciela firmy nie byłaby wielka lub rozmiar wyrządzonej przestępstwem szkody nie był znaczny wobec rozmiarów samego przedsiębiorstwa. Jak zapewniono wykluczy to automatyzm w stosowaniu tego środka.
Przepadek przedsiębiorstwa ograniczony został w projekcie wyłącznie do firm będących własnością osób fizycznych. "Państwowy zarząd nad zabezpieczoną w trakcie postępowania karnego firmą pozwoli jej przetrwać i uregulować zobowiązania, a w wyjątkowych sytuacjach nawet zaciągać nowe, jeśli jest to dla niej korzystne" - zaznaczył resort sprawiedliwości.
Projekt przewiduje też rozszerzenie możliwości stosowania przepadku opierającego się na przeniesieniu ciężaru dowodu w odniesieniu do korzyści majątkowej pochodzącej z przestępstwa (zasadą jest, że to oskarżyciel musi coś udowodnić oskarżonemu, zmiany przewidują odwrócenie tej sytuacji). Obecnie ciężar dowodu jest przeniesiony na sprawcę wtedy, gdy zostaje skazany za przestępstwo, w którym uzyskał co najmniej 200 tys. zł korzyści. Tymczasem po zmianie dotyczyłby każdego przestępstwa, jeśli górna kodeksowa granica kary to co najmniej 5 lat pozbawienia wolności. Ponadto istniałaby możliwość przeprowadzenia lustracji mienia oskarżonego za okres pięciu lat przed popełnieniem przestępstwa.
Zaproponowano także rozwiązania pozwalające orzec przepadek wobec osób trzecich, którym sprawca przekazał mienie nieodpłatnie lub zbył je za kwotę znacznie niższą od jego wartości rynkowej w sytuacji, gdy osoby te powinny były wiedzieć, że celem tych działań jest uniknięcie konfiskaty. Ma to wyeliminować sytuacje, gdy dochodzi do przepisywania nielegalnie zdobytego majątku na inne osoby, np. rodzinę czy znajomych.
Wprowadzona ma być też - w pewnych sytuacjach - możliwość orzekania przepadku korzyści pochodzących z przestępstwa, pomimo istnienia przeszkód dla wydania wyroku skazującego, czyli np. śmierci sprawcy lub jego ucieczki. "Nie ma powodu, aby spadkobiercy przestępcy korzystali z uzyskanych przez niego nielegalnie korzyści" - uzasadniał resort.
Zgodnie z projektem, prokuratura ma mieć możliwość natychmiastowego zabezpieczenia mienia na potrzeby ewentualnej późniejszej konfiskaty - tzw. zamrożenie prewencyjne - w szczególności gdy istniałoby ryzyko wyzbycia się mienia przed wydaniem nakazu zabezpieczenia. Możliwe będzie też stosowanie kontroli operacyjnej, w tym podsłuchów, przez policję i inne służby w celu ujawnienia mienia zagrożonego przepadkiem.