Przekonanie potencjalnego zwycięzcy to za mało, by domagać się otrzymania nagrody. Interpretacja zasad ustalonych przez organizatora powinna być badana szerzej – wskazał Sąd Okręgowy we Wrocławiu.

Sprawa dotyczyła powództwa jednego z uczestników konkursu, prowadzonego przez firmę jubilerską za pośrednictwem profilu na Facebooku. Mężczyzna żądał ponad 60 tys. zł wraz z ustawowymi odsetkami oraz umieszczenia wyjaśnienia zamieszania i wskazania dokładnej daty zakończenia głosowania w internecie.

Podczas zakupu pierścionka zaręczynowego powód, został zaproszony do wzięcia udziału w konkursie, którego główną nagrodą był samochód. Zgodnie z regulaminem opisał swoją historię zaręczynową i przesłał do organizatora. Opowieść znalazła się w gronie dziesięciu uznanych za najciekawsze. Tym samym mężczyzna został zakwalifikowany do drugiego etapu. Jego historia wraz z pozostałymi została opublikowana w internecie, a użytkownicy przy użyciu przycisku „lubię to” wybierali tę, która najbardziej im się spodobała. Organizator wskazał, że głosowanie będzie trwało do 13 lutego 2014 r. do godz. 00:00 . Ogłoszenie zwycięzcy – osoby, która w chwili zakończenia będzie posiadała największą liczbę głosów, nastąpi w walentynki - 14 lutego.

Zdaniem powoda we wskazanym przez regulamin momencie miał zgromadzoną największą ilość znaczników „Lubię to". Co oznacza, że to on powinien zostać uznany za zwycięzcę. Podczas gdy organizator przyznał nagrodę osobie, której historia cieszyła się największa liczbą polubień w dniu następnym tj. 14 lutego 2014 r. o godzinie 00:00.

Pozwany nie zgadzał się z twierdzeniami uczestnika. Wskazał, że po pierwsze żaden z pozostałych uczestników nie miał wątpliwości co do terminu zakończenia głosowania. Po drugie, jeszcze w trakcie trwania konkursu mężczyzna w związku ze swoimi wątpliwościami wyrażonymi w mailu został jednoznacznie poinformowany, że „terminem zakończenia konkursu jest koniec dnia 13 lutego 2014 r., nie zaś początek tego dnia”. Decyzja ta miała związek z wolą ogłoszenia wyników w walentynki. Po trzecie przedstawił tzw. „zrzuty ekranów” z których wynika, że powód w trakcie 13 lutego zachęcał użytkowników do głosowania na przesłaną przez niego historię. Zdaniem pozwanego to dowód na to, że mężczyzna miał świadomość iż głosowanie nadal trwa.

Sąd po przeanalizowaniu sprawy, oddalił powództwo. Po zbadaniu materiału dowodowego „doszedł do przekonania, że zapis regulaminu w zakresie określenia daty zakończenia konkursu interpretować należy jako koniec dnia 13 lutego 2014 r., nie zaś początek tego dnia. Taka interpretacja wynika przede wszystkim z idei tego konkursu ślubnego, który przewidywał, że ogłoszenie wyników miało nastąpić 14 lutego 2014 r. w walentynki, stąd konkurs miał trwać właśnie do końca 13 lutego 2014 r.”.

Zwrócono również uwagę na fakt, iż w miejscu oddawania głosów znajdował się mechanizm odliczający czas do chwili zamknięcia konkursu. „Po godzinie 24:00 dnia 13 lutego 2014r. nie było już technicznej możliwości oddawania głosów, natomiast przez cały dzień 13 lutego 2014r. głosy były wciąż oddawane i automatycznie zliczane” – argumentowano.

„W istocie nie sama świadomość powoda co do momentu zakończenia konkursu ma znaczenie dla oceny podniesionych zarzutów, ale osób, które oddawały głos na opisaną historię zaręczynową powoda. Powód, podobnie jak osoby z kręgu jego znajomych i rodziny oddali głos na samym początku trwania konkursu, także nie mogli być wprowadzeni w błąd poprzez wątpliwości wyrażane przez powoda, co do daty i godziny zamknięcia głosowania” – stwierdził sędzia. Dodano również, że nie ma innych osób, które zgłaszały podobne wątpliwości w trakcie trwania konkursu.

Ponadto „mogąca budzić wątpliwości interpretacyjne data zakończenia konkursu, nie miała wpływu na bezstronne i równe traktowanie przez pozwanego uczestników konkursu. Do końca dnia 13 lutego 2014 r., a więc właściwej daty zakończenia konkursu oddawano głosy na wszystkich uczestników, w tym również na powoda”.

Zdaniem sądu „ustalenie momentu zakończenia konkursu na koniec dnia 13 lutego 2014 r. było zgodne z cywilistycznym rozumieniem terminu jako końca danego dnia. Zgodnie z art. 111 k.c. termin określony w dniach kończy się z upływem dnia ostatniego terminu (jedynym wyjątkiem jest obliczanie wieku osoby fizycznej, gdzie przyjmuje się, że termin taki upływa już z początkiem ostatniego dnia)”. W taki sposób zapisy regulaminu interpretował organizator.

Orzeczenie Sądu Okręgowego we Wrocławiu, sygn. akt I C 1783/14