Minister spraw wewnętrznych i administracji podejmuje działania, dopiero jak jest powódź, trudno mu jednak władczo wpływać na pracę innych ministrów w fazie zapobiegania sytuacjom kryzysowym
Rok 2010 już obfitował w wiele wydarzeń o charakterze kryzysowym. Jaka była rola Rządowego Centrum Bezpieczeństwa przy takich wydarzeniach jak tegoroczne powodzie?
RCB nie jest służbą reagowania kryzysowego, lecz instytucją ponadresortową, która odpowiada za monitorowanie zagrożeń oraz przepływ informacji. Zadania te wykonywaliśmy najlepiej, jak potrafiliśmy. Pozytywnie nasze wysiłki oceniła sejmowa komisja administracji i spraw wewnętrznych.
Skalę wyzwań, z którymi zmierzył się w tym roku system zarządzania kryzysowego, a w ramach tego systemu także RCB, obrazuje chociażby to, że w przypadku powodzi majowej i czerwcowej ostatni raz tak wysoki poziom wody odnotowano w 1813 roku. Podczas tegorocznych sytuacji kryzysowych Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wykonywało swoje zadania określone w ustawie o zarządzaniu kryzysowym, czyli zapewniało zaplecze informacyjno-decyzyjne dla premiera i właściwych ministrów, zwłaszcza ministra spraw wewnętrznych i administracji.
Pojawiły się zarzuty, że w przypadku powodzi pewne działania zostały podjęte za późno.
Zawsze pojawiają się takie zarzuty. Z praktyki wiem natomiast, że łatwo jest krytykować pracę innych, a trudniej samemu działać w realnej sytuacji kryzysowej, zwłaszcza w pierwszych godzinach jej rozwoju. Nie zamierzam twierdzić, że podczas tegorocznych powodzi wszystko działało idealnie, ale patrząc z perspektywy czasu, w większości przypadków działania podejmowane w fazie reagowania przez instytucje i służby były adekwatne do skali i dynamiki zagrożenia. Krytykując rzekome spóźnione działania podjęte w związku z majową falą powodziową, należy pamiętać, że na samym początku tej sytuacji Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej na podstawie modeli symulacyjnych, jakimi dysponował, nie mógł prognozować skutków opadu katastrofalnego, tzn. wysokości i długości fali powodziowej. Nie jest to wina meteorologów. Opady były tak duże, że zabrakło danych historycznych umożliwiających symulacje.
Takie katastrofy jednak mogą mieć znów miejsce. Co można zatem poprawić?
Każda sytuacja kryzysowa poddana rzetelnej analizie ułatwi identyfikację słabych stron systemu. Nie ma takiego systemu, którego nie dałoby się ulepszyć. Zarządzanie kryzysowe zazwyczaj kojarzy się z fazą reagowania, czyli tym momentem, w którym strażacy ruszają na pomoc, gdy już spadnie deszcz i woda zaleje ludzi. Ale tak naprawdę pierwszą i w mojej ocenie kluczową fazą zarządzania kryzysowego jest zapobieganie sytuacjom kryzysowym. Upraszczając, chodzi o to, co zrobić, żeby do sytuacji kryzysowej nie doszło, a jeśli już dojdzie, aby negatywne skutki tej sytuacji można było maksymalnie ograniczyć.
A co jest ważne dla profilaktyki powodziowej?
W odniesieniu do spraw ochrony przeciwpowodziowej należy np. wcześniej wyznaczyć poldery, zadbać, by nie zabudowywano terenów, które są lub były w przeszłości zalewane, dokonać rzetelnej oceny istniejących obwałowań oraz budować nowe obwałowania, a także wyznaczyć dodatkowy teren przeznaczonych do zalania, gdy istniejące poldery okażą się zabezpieczeniem niewystarczającym.
A gdy samo zapobieganie nie wystarczy?
Ważna jest też druga faza zarządzania kryzysowego – przygotowanie się na wypadek, gdy zagrożenie stanie się nieuniknione. W tej fazie planuje się i przygotowuje siły i środki potrzebne do reagowania, np. wyposaża ratowników w odpowiedni sprzęt, ustala sposób przepływu informacji, uzupełnia magazyny oraz przeprowadza ćwiczenia. Ważnym elementem jest także poinformowanie ludności mieszkającej na terenach potencjalnego zalania, jak zabezpieczyć siebie i swój majątek, a także jak się zachowywać, gdy pojawi się woda. Dopiero trzecia faza to czas reagowania, czyli praktyczny sprawdzian dla organów administracji, służb i instytucji, który niestety ujawnia błędy i przeoczenia w fazach zapobiegania i przygotowania.
Czy przepisy o zarządzaniu kryzysowym nie powodują problemów, gdy dochodzi do takiego zdarzenia jak powódź?
Nie. System zarządzania kryzysowego jest jasny i spójny z innymi aktami prawnymi, w tym z systemem ochrony przeciwpowodziowej opisanym w ustawie – Prawo wodne. Zasady reagowania kryzysowego określone w Krajowym Planie Reagowania Kryzysowego wskazują, że reagowanie w sytuacji kryzysowej podejmują w pierwszej kolejności organy terenowe, tzn. gmina i powiat, a następnie – dopiero gdy siły i środki okażą się niewystarczające – wojewoda. Zgodnie z ustawą o zarządzaniu kryzysowym w sytuacjach kryzysowych niecierpiących zwłoki zarządzanie sprawuje minister spraw wewnętrznych i administracji. I tu ustawodawca nie jest precyzyjny, gdyż sytuacja niecierpiąca zwłoki odnosi się, logicznie rzecz biorąc, przede wszystkim do fazy reagowania, ale nie do pozostałych faz zarządzania kryzysowego, zwłaszcza zapobiegania. Minister właściwy do spraw wewnętrznych podejmuje działania, dopiero jak coś się dzieje, trudno mu jednak władczo wpływać na pracę innych ministrów w fazie zapobiegania wystąpieniu sytuacji kryzysowych czy też wcześniejszego przygotowywania podległych im instytucji na ewentualne zdarzenia kryzysowe.
Czyli powinny nastąpić pewne zmiany.
Należałoby jednoznacznie rozstrzygnąć, czy minister właściwy do spraw wewnętrznych może podejmować odpowiednie działania we wszystkich fazach zarządzania kryzysowego, zwłaszcza w fazie planowego zapobiegania występowaniu sytuacji kryzysowych, i rozwiać związane z tym wątpliwości. Być może to dialektyka, ale z systemowego punktu widzenia bardzo ważna, wręcz kluczowa. Zwróciliśmy na to uwagę sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych. Mam nadzieję, że kwestia ta będzie przedmiotem dalszych dyskusji eksperckich.