Rozmawiamy z BOGDANEM ZDROJEWSKIM o nowelizacji prawa prasowego - Czy po wejściu w życie nowelizacji prawa prasowego, którego projekt został przygotowany w Ministerstwie Kultury, prasę internetową również trzeba będzie rejestrować?
ROZMOWA
KATARZYNA WÓJCIK-ADAMSKA
BOGDAN ZDROJEWSKI*
Zdecydowaliśmy się na wprowadzenie do ustawy rozwiązań opcjonalnych. Jeżeli ktoś zakłada tytuł internetowy i chciałby, żeby funkcjonował jako tytuł prasowy, może to uczynić. Nie będzie jednak przymusu.
Skoro rejestracja nie będzie objęta przymusem, co będzie dawać wydawcom?
Przede wszystkim prawo prasowe zakłada pewne uprawnienia dla wszystkich tych, którzy w takich tytułach pracują – prawo uzyskania informacji w określonym czasie, tytuł i możliwość ubiegania się o akredytację na konferencjach. To są różne przywileje, które są związane z samym zawodom dziennikarskim.
Dlaczego blogi nie będą uznawane za prasę? Przecież blogi są bardzo różnorodne – czym innym jest anonimowy blog nastolatki, czym innym blog polityka.
Blogerzy nie chcieli, by ich twórczość było podciągana pod prasę. Tych, którzy chcieliby zostać zaliczeni do prasy, jest garstka. W tym przypadku kierowaliśmy się pragmatyką. Przekształcenie blogu internetowego w tytuł prasowy jest bardzo proste. Więc jeżeli ktoś używa blogu jako sposobu komunikowania się, przekazywania informacji i jego blog wypełnia funkcje charakterystyczne dla prasy, zawsze będzie mógł go potraktować jako tytuł prasowy. Wtedy też będzie podlegał rejestracji.



Panie ministrze, czy wyznaczenie terminu na autoryzację 12 godzin w wypadku dziennika i trzy dni w odniesieniu do czasopisma wystarczy? Czy to wystarczająca gwarancja wolności słowa?
Autoryzacja w projekcie nowelizacji została lepiej zdefiniowana. Nie będzie już możliwości zmieniania całego wywiadu, który wcześniej został udzielony. Nie ma tu dobrego rozwiązania. Dla wolności słowa lepiej byłoby, żeby autoryzacji w ogóle nie było, ale z drugiej strony – dla rzetelności i chęci identyfikacji z wypowiedzią – lepiej byłoby, żeby jednak, przynajmniej na razie, pozostała. Często zdarza się bowiem, że to dziennikarze zmieniają wywiady nie do poznania. Dlatego instytucja autoryzacji odgrywa w Polsce ważną rolę.
Jest wielki spór o terminy i o czas autoryzacji. Z jednej strony ci, którzy udzielają wypowiedzi, chcą mieć maksimum czasu, a z drugiej strony ci, którzy robią wywiady, chcą mieć natychmiast efekt. Trzeba znaleźć kompromis. Strony będą więc mogły inaczej ustalić czas na autoryzację. Ważna jest swoboda. Na przykład dziennikarz może przyjść do polityka i umówić się, że czas na autoryzację wynosi godzinę i odwrotnie – w przypadku dużego, poważnego wywiadu praca nad nim może potrwać dłużej.
A jeżeli wywiad zostanie drastycznie zmieniony przez osobę autoryzującą, można opublikować wersję wcześniejszą?
Tak. Taka zmiana nie wypełnia wymogów autoryzacji. Można więc opublikować wersje odtworzoną z nagrania. Musi być zgodna z rzeczywistą wypowiedzią. Jeżeli autoryzacja nie wypełnia określonych warunków w określonym czasie, konsekwencje są jasne. Chciałbym zaznaczyć także, że w nowelizacji zlikwidowano prawo do odpowiedzi, które funkcjonowało kompletnie anachronicznie. Było też nadużywane.
Dziękuję bardzo za rozmowę. Czy życzy pan sobie autoryzować wypowiedź?
Nie. Ja zazwyczaj nie korzystam z autoryzacji, chyba że życzy sobie tego druga strona.
* Bogdan Zdrojewski
minister kultury i dziedzictwa narodowego