Rozmawiamy z MARIĄ ŁOSZEWSKĄ-OŁOWSKĄ, adiunktem w Zakładzie Prawa Prasowego Instytutu Dziennikarstwa UW - Jeżeli osoba pełniąca funkcję publiczną popełni przestępstwo, nadal nie będzie można publikować jej danych osobowych. Opinia publiczna nie dowie się zatem o nadużyciach władz.
● Po 25 latach obowiązywania prawa prasowego w resorcie kultury przygotowano projekt jego nowelizacji. Czy ministerstwo nie powinno jednak przygotować zupełnie nowej ustawy?
– Nie jestem przeciwniczką nowelizacji. Na tle ustawy powstał bardzo cenny dorobek orzecznictwa. Całkowicie nowa ustawa mogłaby go przekreślić. Projekt, który przygotowano, jest próbą wyczyszczenia kolących w oczy przepisów. Wreszcie z ustawy znikną Rady Narodowe i sformułowania odwołujące się do PRL-u. Nie mogę zrozumieć, dlaczego przez 20 lat III Rzeczypospolitej nie usunięto z tekstu ustawy takich anachronizmów. W projekcie zostały wreszcie wprowadzone odesłania do obowiązującego od dziesięciu lat kodeksu karnego. Nowelizacja ustawy idzie jednak dalej. Część zmian proponowanych w projekcie jest bardzo głębokich.
● Jakie najważniejsze zmiany wprowadza projekt?
– Ważną zmianą jest rezygnacja z dwóch instytucji – sprostowania i odpowiedzi, na rzecz jednej – samego sprostowania. Pojęcie sprostowania mieścić będzie to, co było sprostowaniem, i to, co stanowiło odpowiedź. Znika więc dualizm w nazewnictwie.
Drugą istotną zmianą jest konieczność rejestracji prasy w internecie. W razie niewypełnienia tego obowiązku grozić będzie odpowiedzialność karna.
W zakresie odpowiedzialności karnej w projekcie następuje odejście od kary ograniczenia wolności i pozostawienie kary grzywny.



● Czego zabrakło w projekcie?
– Dostrzegam w przygotowanych przepisach pewne niekonsekwencje. W artykule 49 obecnie obowiązującej ustawy przewiduje się odpowiedzialność karną za naruszenie obowiązków wynikających z prawa prasowego. Co to oznacza? Kiedy dziennikarz naruszy prawo do prywatności i opublikuje informację bez przyzwolenia i bez związku ze sferą publiczną, podlega odpowiedzialności karnej. Takie przestępstwo zagrożone jest karą grzywny. Ta nowelizacja utrzymuje pewien paradoks. Jeżeli dochodzi tylko i wyłącznie do naruszenia prywatności, mamy do czynienia z przestępstwem, co więcej ściganym z oskarżenia publicznego. Przy czynie większej wagi, kiedy dziennikarz opublikuje informacje nie dość, że ze sfery życia prywatnego, to jeszcze pomawiające, mamy do czynienia z przestępstwem prywatnoskargowym. Utrzymanie trybu publicznoskargowego przy naruszeniu prywatności jest w moim przekonaniu niecelowe.
● Czy to jedyna niekonsekwencja?
– Inną nielogicznością jest zakaz publikacji wizerunku i danych osobowych osób oskarżonych. Jednak za zgodą prokuratora na etapie postępowania przygotowawczego lub za zgodą sędziego istnieje możliwość publikacji wizerunku oskarżonego lub podejrzanego. Od dość dawna sygnalizuje się, że tego rodzaju rozwiązanie może stać w sprzeczności z prawem Unii Europejskiej i polską konstytucją. Dlaczego? Jeżeli osoba pełniąca funkcję publiczną popełnia czyn związany z tą funkcją, nie można, dopóki sąd lub prokurator wyrazi na to zgodę, publikować danych osobowych. W rezultacie nie można informować opinii publicznej o nadużyciach władz.
● Czy przygotowane rozwiązania zmierzają w dobrym kierunku?
– Obawiam się jednego, że zostanie przegłosowany projekt, który jest kontrowersyjny, bez dogłębnej analizy i społecznej dyskusji.
● Kto powinien brać udział w dyskusjach nad projektem ustawy?
– Należy zwrócić się do różnych stowarzyszeń dziennikarskich i przeprowadzić konsultacje społeczne tego projektu. Jak dotąd takich dyskusji nie było. Mam jednak nadzieję, że projekt nie będzie omawiany jedynie w obrębie samego sejmu i komisji sejmowych.
MARIA ŁOSZEWSKA-OŁOWSKA
kierownik Podyplomowych Studiów Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej; specjalista z dziedziny prawa prasowego i autorskiego