Testy miały być lekarstwem na korporacyjną prywatę. Ale mikstura, którą przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości, okazała się tak silna, że zaszkodziła samym testom.
Na oczach wymiaru sprawiedliwości testy padły ofiarą własnej doskonałości. Miały być trudne i miały być tamą dla nieuczciwej gry, a w praktyce stały się pułapką pełną wieloznacznych pytań. W sytuacji, kiedy jeden punkt decyduje o życiowym sukcesie, wieloznaczność w testach prawniczych rodzi u zdających ten sam rodzaj niesprawiedliwości co kumoterstwo. Dlatego może jednak warto jeszcze raz pochylić głowy nad propozycjami samorządów, ot chociażby tymi, które zgłaszają one dzisiaj na łamach GP, i spróbować ratować testy przed kolejną porażką. Jedno jest pewne. Testy prawnicze nie mogą zamienić się w koło fortuny, ale nie mogą też być nafaszerowane zawiłościami interpretacyjnymi. I bez tego, gdzie dwóch prawników, tam trzy poglądy.