Gdy przed kilkunastu laty zaczynano tworzyć straże miejskie, przekonywano mieszkańców, że strażnicy będą pomagać policji pilnować porządku. W szeregi nowej formacji wciągano często osoby przypadkowe, którym nie stawiano większych wymagań.
Teraz okazuje się, że ci stróże ładu i porządku, którzy jeszcze niedawno chowali się za róg, gdy widzieli podpitych chuliganów, mogą używać broni, wypisywać mandaty kierowcom, używać fotoradarów, a nawet rewidować podejrzanych. Aż 64 proc. internautów uważa, że dalsze poszerzanie ustawowych kompetencji strażników to gruba przesada i lepiej pieniądze te przeznaczyć na dozbrojenie policji. Mieszkańcy dużych miast mają niestety wiele racji. Ustawowe uprawnienia powinny wzmacniać ustawowe obowiązki. Bez szkoleń specjalistycznych, podobnych do tych, które dziś zaliczają policjanci, strażnicy, po staremu będą chować się za rogiem ulicy, tyle tylko, że z kajdankami przy pasku.