Dr Mariusz Bidziński: Być może rozsądnym jest przyjęcie regulacji, że obowiązek publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego musi zostać zrealizowany przez adresatów tej czynności np. maksymalnie w terminie 3 czy też 7 dni od daty ogłoszenia wyroku.

Ewa Maria Radlińska: Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie zaniechania niezwłocznego ogłoszenia wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 3 grudnia 2015 r. Wyrok w końcu został opublikowany 16 grudnia. Trybunałowi przyjdzie jednak orzekać jeszcze co najmniej w dwóch kontrowersyjnych sprawach związanych ze zmianą ustawy o TK autorstwa PiS. Nie obawia się pan podobnych sytuacji z wstrzymywaniem publikacji niewygodnych dla władzy wyroków trybunału w kolejnych sprawach?

Mariusz Bidziński: Zasady ogłaszania i publikowania wyroków TK zostały określone w przepisach: w ustawie o ogłoszeniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych oraz w samej ustawie o Trybunale Konstytucyjnym. Ta pierwsza mówi, że akty normatywne ogłasza się niezwłocznie, i należy również tę zasadę stosować do wyroków trybunału.
Sama zaś ustawa o TK określa, że orzeczenia trybunału podlegają niezwłocznemu ogłoszeniu. Ogłoszenie orzeczeń TK zarządza prezes trybunału. I to on przekazuje treść wyroku do ogłoszenia w Dzienniku Ustaw. Te zaś są publikowane przez kancelarię premiera. W efekcie każdy z podmiotów występujących w tej procedurze, a więc prezes trybunału oraz Prezes Rady Ministrów muszą poruszać się wyznaczoną przepisami drogą. Biorąc to od uwagę, jak i konieczność poszanowania prawa przez funkcjonariuszy publicznych nie widzę obecnie realnego zagrożenia nieopublikowania wyroków TK. Natomiast faktem jest, że przepisy nie są precyzyjne co do terminu publikacji. A zatem pod pozorem niedookreśloności przepisów ustawy co do terminu publikacji, powstała niebezpieczna i bezprecedensowa obawa naruszenia ustawowych obowiązków.

EMR: Czy należałoby zatem zmienić przepisy i jasno wskazać termin publikacji?

MB: To byłoby dobre rozwiązanie w obliczu niedawnych wydarzeń, których oczywiście ówczesny ustawodawca nie mógł przewidzieć. Uniknięcie takiej sytuacji w przyszłości - a w zasadzie ochrona społeczeństwa przed zaniechaniami władzy wykonawczej - zapewnić mogłoby wyłącznie znowelizowanie przepisów ustawy o ogłaszaniu aktów normatywnych.
Być może rozsądnym jest przyjęcie regulacji, zwłaszcza z uwagi na elektroniczne publikowanie treści aktów normatywnych i wyroków, że obowiązek publikacji musi zostać zrealizowany przez adresatów tej czynności np. maksymalnie w terminie 3 czy też 7 dni od daty ogłoszenia wyroku. Wprowadzenie wyraźnego obowiązku oraz konkretnego terminu rozwieje wszelkie wątpliwości.

EMR: Czy premier wstrzymując procedurę publikacji wyroku łamie prawo?

MB: Jeśli Prezes Rady Ministrów wstrzymałby procedurę publikacji wyroku TK, to faktycznie doszłoby do naruszenia prawa. Zgodnie z ustawą o ogłaszaniu aktów normatywnych, ich publikacja jest obowiązkiem, a nie uprawnieniem. Zaniechanie opublikowania wyroku powodować mogłoby odpowiedzialność karną oraz ewentualnie odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu.

EMR: A kto właściwie odpowiada za wstrzymanie publikacji wyroku? W procedurze uczestniczy kilka podmiotów.

MB: Za wstrzymanie publikacji wyroku TK w Dzienniku Ustaw odpowiada ta osoba, która dopuściła się naruszenia swoich obowiązków, a więc zaniechała ich realizacji. W tym zakresie mamy do czynienia w zasadzie z dwoma rodzajami odpowiedzialności. Prezes Rady Ministrów odpowiadać może w trybie postępowania karnego z tytułu niewykonania swoich obowiązków urzędniczych, ale również z uwagi na naruszenie przepisów ewentualna odpowiedzialność może być egzekwowania przed Trybunałem Stanu. Z drugiej strony, jeśli osobą odpowiedzialną jest np. pracownik Rządowego Centrum Legislacji to w takim przypadku możliwym będzie postawienie zarzutów karnych jedynie w trybie postępowania karnego. Innej odpowiedzialności ustawodawca tu nie przewidział, choć w przypadku popełnienia przestępstwa urzędniczego liczyć się należy z tym, iż efektem może być brak możliwości dalszego wykonywania pracy z racji wpisu w Krajowym Rejestrze Karnym.

Rozmawiała: Ewa Maria Radlińska