Zaczęło się od sądu w Nowym Sączu. Teraz w formule partnerstwa publiczno-prywatnego szykowane są kolejne projekty na szczeblu centralnym. Pada mit, że w naszych warunkach potrzeba czwartej litery: P jak prokuratura
Projektów ogłaszanych jest więcej niż realizowanych / Dziennik Gazeta Prawna
Budowa siedziby Sądu Rejonowego w Nowym Sączu ma ruszyć za rok i potrwać do końca roku 2018. Potem przez 20 lat publiczny budynek będzie zarządzany i utrzymywany przez firmę Warbud. Po 2038 r. przejdzie na własność Skarbu Państwa. Wartość kontraktu – prawie 125 mln zł. Resort sprawiedliwości nie wyklucza, że będzie realizował kolejne inwestycje w tym modelu. – Traktujemy tę budowę jako projekt pilotażowy. Po wybudowaniu sądu zostanie dokonana ocena efektywności ekonomicznej – zastrzega Patrycja Loose, rzeczniczka ministra sprawiedliwości.
Z Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju też dostaliśmy zapowiedź zielonego światła dla projektów PPP, m.in. modernizacji i utrzymania dróg na Dolnym Śląsku oraz modernizacji wojewódzkiego szpitala w Sosnowcu. – Pracujemy nad wsparciem dla PPP w innych sektorach – zapowiada MIR.
Publiczno-prywatny sąd to pierwszy w Polsce kontrakt PPP zawarty przez administrację na szczeblu centralnym. Biznes traktuje przykład Nowego Sącza jako sygnał zmian. – Widzę poprawę atmosfery wokół PPP. Coraz mniej jest unieważnianych postępowań. Za to coraz większe zrozumienie podmiotów publicznych dla potrzeb partnerów prywatnych – twierdzi Bartosz Mysiorski, wiceprezes Fundacji Centrum PPP.
Inwestycji PPP nie ułatwiało dotąd przekonanie, że u nas do trzech „P” należy dodać czwarte, jak prokuratura. – Projekty PPP nie dochodziły do skutku, bo klienci publiczni próbowali przerzucać większość ryzyka na partnera prywatnego. W Nowym Sączu zamawiający prowadził rozsądne negocjacje i zaproponował akceptowalny biznesowo rozkład ryzyka – tłumaczy Jerzy Werle, wiceprezes Warbudu. Zauważa, że banki są skłonne kredytować budynki użyteczności publicznej, np. sądy i szkoły, w systemie PPP nawet przez 25–30 lat.
Na razie kontrakty PPP zawarło ponad 60 samorządów lokalnych. Władze Poznania i spółka Sita Zielona Energia budują wartą prawie 800 mln zł spalarnię odpadów, która ma ruszyć w połowie 2016 r. Sita będzie eksploatować obiekt przez 25 lat. Od strony finansowej to projekt hybrydowy: zaangażowanych jest 300 mln zł z unijnego Funduszu Spójności.
Kolejne projekty tuż-tuż. Województwo kujawsko-pomorskie szykuje program, w ramach którego prywatny inwestor wybuduje 12 km dróg lokalnych, zmodernizuje 77 km istniejących i przez 30 lat będzie zarządzał siecią 273 km. Kraków dogadał się z biznesem w sprawie budowy akademika, Żywiec – szpitala powiatowego, a Wrocław – dwóch parkingów. Jak wylicza MIR, od 2009 r. podpisano w Polsce 69 umów na realizację projektów PPP wartości prawie 4,4 mld zł. 95 proc. z przedsięwzięć realizowane jest przez jednostki samorządu terytorialnego. Średnia wartość projektu to 63 mln zł.
W latach 2009–2014 tylko co czwarte ogłoszenie PPP kończyło się podpisaniem umowy. Dlaczego? Przedsiębiorcy twierdzą, że administracja publiczna nie jest zainteresowana finansowaniem przez PPP, bo jest rozleniwiona dotacjami unijnymi. – Fundusze UE to owoc, który rośnie nisko. Rzadko inwestorzy próbują sięgać po te wyżej – potwierdza Waldemar Olbryk, który odpowiada za projekty PPP firmy Skanska w Polsce. Ale dopływ środków z UE nie będzie trwał wiecznie.
– Model PPP stanie się w Polsce bardziej popularny, kiedy za kilka lat przestaną do nas płynąć unijne pieniądze – potwierdza Joanna Bensz, szefowa spółki projektowej CH2M Hill w Polsce. Oddział jej firmy w Wielkiej Brytanii, gdzie nie ma do zdobycia pieniędzy unijnych, często pomaga inwestorom, którzy zamawiają u nich projekt budowli, w szukaniu pieniędzy na jej realizację. Także poprzez PPP. Jak twierdzi Bensz, to jest także przyszłość w Polsce.
Na razie jest kiepsko. Jak wylicza Bartosz Mysiorski z Fundacji Centrum PPP, pod względem liczby i wartości takich inwestycji jesteśmy w ogonie Europy, gdzie wartość rynku to prawie 20 mld euro rocznie.
Eksperci wskazują na konieczne zmiany prawne, np. doprecyzowanie, które wydatki z tytułu wynagrodzenia partnera prywatnego zaliczane są do wydatków majątkowych, a które do bieżących. – Brak precyzji jest istotną barierą dla ograniczonych limitami zadłużenia samorządów – zwraca uwagę Bartosz Mysiorski. Ministerstwo Gospodarki obiecało, że do końca obecnej kadencji przygotuje nowelizację ustawy o PPP. ©?
Partnerstwo także w ochronie zdrowia
Partnerstwo będzie potrzebne w ochronie zdrowia. M.in. dlatego że zgodnie z zaleceniami Ministerstwa Zdrowia do końca 2016 r. szpitale będą musiały spełniać wyśrubowane warunki higieniczno-sanitarne. Przy nie najlepszej sytuacji finansowej inwestycje w ramach PPP będą korzystne, te zobowiązania nie wliczają się bowiem do długu publicznego. Do tego dochodzi możliwość korzystania ze środków unijnych, projektów hybrydowych, bazujących na współpracy publiczno-prywatnej – przekonywał Maciej Zabelski z firmy doradczej A.M.G. Finanse, która była wraz z firmą budowlaną Warbud współorganizatorem konferencji z cyklu „Akademia PPP w ochronie zdrowia – Praktyczne rozwiązania PPP w siedmiu krokach”.
Honorowy patronat nad konferencją objęły m.in. resort gospodarki, UMW w Łodzi, BGK.