Dopuszczalne jest złożenie wniosku o ubezwłasnowolnienie samego siebie, a sąd będzie go rozpoznawał zgodnie z obowiązującymi przepisami.

Na wokandzie Sądu Najwyższego stanęła nietypowa sprawa – pochodzący ze Śląska Stanisław M. złożył wniosek o ubezwłasnowolnienie samego siebie. Zgodnie z przepisami k.p.c., a konkretnie art. 545 par. 1, osobami które mogą złożyć taki wniosek są: małżonek osoby, której on dotyczy, jej krewni w linii prostej, rodzeństwo oraz jej przedstawiciel ustawowy, a także właściwy prokurator. Tymczasem sam zainteresowany nie jest wymieniony w gronie osób, które mogą starać się o ubezwłasnowolnienie.

Co ciekawe, częstochowski sąd okręgowy, rozpoznający sprawę w I instancji, nie odrzucił wniosku z przyczyn formalnych (np. z powodu braku legitymacji procesowej), ale rozpoznał go merytorycznie i oddalił, Wskazał tylko na brak podstaw do ubezwłasnowolnienia częściowego.

Apelację złożył Stanisław M. i tym razem sąd II instancji powziął poważne wątpliwości prawne, czy taki wniosek w ogóle może być złożony. Podzielił się nimi z Sądem Najwyższym, który, obradując w składzie trzech sędziów wydał uchwałę, w której stwierdził, że wniosek o ubezwłasnowolnienie może złożyć także osoba, która ma być ubezwłasnowolniona.

SN stwierdził, że wnioski prawidłowo sporządzone powinny być przez sądy przyjęte i rozpoznane we właściwym trybie. Nie podzielił także obaw, że dojdzie do nadużyć i „lawiny” wniosków od osób, które w ten sposób chcą uniknąć np. odpowiedzialności za zaciągnięte zobowiązania.

- Ubezwłasnowolnienie nie ma dobrej konotacji społecznej i to może być hamulec, który powściągnie potencjalne nadużycia – stwierdził sędzia Jacek Gudowski zamykając rozprawę.

Uchwała Sądu Najwyższego z 28 września 2016 r., sygn. III CZP 38/16

Michał Culepa