Ustawodawca powinien wymagać od prokuratorów więcej, a nie mniej – twierdzi RPO. I skarży do trybunału przepis, który zwalnia ich z odpowiedzialności dyscyplinarnej.
Prokurator przesłuchiwał podejrzanego tak, by pękł i przyznał się do czynów, na które prokuratura nie ma dowodów? Jeżeli robił to wyłącznie w interesie społecznym, może spać spokojnie. Zdaniem rzecznika praw obywatelskich tak ukształtowane zasady odpowiedzialności oskarżycieli nie dają się jednak pogodzić m.in. z konstytucyjną zasadą zaufania obywateli do państwa.
Dowolność PG
To tylko jeden z zarzutów, jakie wobec art. 137 par. 2 prawa o prokuraturze (Dz.U. z 2016 r. poz. 177) formułuje RPO we wniosku do Trybunału Konstytucyjnego. Zgodnie z przepisem „nie stanowi przewinienia dyscyplinarnego działanie lub zaniechanie prokuratora podjęte wyłącznie w interesie społecznym”. Czym jednak jest ów „interes społeczny”? Próżno szukać jego definicji w aktach prawnych.
Ale, jak zaznacza rzecznik, nie w tym tkwi największy problem. Zdaniem dr. Bodnara najgorsze jest to, że decyzję co do oceny zachowania prokuratora ustawodawca pozostawił nie niezawisłym sądom, ale rzecznikom dyscyplinarnym. Ci zaś są podlegli ministrowi sprawiedliwości – prokuratorowi generalnemu. „Trudno wyobrazić sobie sytuację, w której rzecznik dyscyplinarny niższego szczebla będzie konsekwentnie obstawał przy stanowisku, że należy wszcząć i prowadzić postępowanie dyscyplinarne wobec innego prokuratora, który dopuścił się przewinienia dyscyplinarnego, a który w opinii prokuratora generalnego działał w okolicznościach wyłączających bezprawność tego czynu, mając świadomość, że (...) może on zostać odwołany z pełnionej funkcji przed upływem kadencji” – zauważa RPO. I dodaje: „W konsekwencji, to od woli tego podmiotu, który pełni jednocześnie funkcję Ministra Sprawiedliwości, a więc jest reprezentantem władzy wykonawczej, zależeć będzie »ułaskawienie« prokuratora”.
Szokujący przykład
Jako przykład sytuacji, w której prokurator przekroczył granice, będąc jednocześnie przekonanym, że robi słusznie, dr Bodnar podaje sprawę opisaną w jednym z wyroków sądu dyscyplinarnego (sygn. akt SDI 11/11). Z akt wynikało, że sam obwiniony przyznawał, iż poprzez zatrzymanie zmierzał do uzyskania dowodów na popełnienie przez podejrzanych przestępstw nieobjętych postępowaniem. Mówił: „Rafał W. był na krawędzi załamania”, „realnie bliskie było uzyskanie dowodów na (...) przestępstwa wówczas niezarzucane podejrzanemu”. Dodawał, że gdyby to „najsłabsze ogniowo” pękło, „dziś minister wręczałby mu nagrodę”.
Zdaniem Adama Bodnara to orzeczenie pokazuje, w jaki sposób działania prokuratora podejmowane w „interesie społecznym” mogą prowadzić do naruszeń praw i wolności człowieka i obywatela. Jeszcze dobitniej mówi o tym prof. Andrzej Sakowicz z Uniwersytetu w Białymstoku. Jego zdaniem art. 137 par. 2 prawa o prokuraturze to przyzwolenie na przekraczanie uprawnień lub niedopełnianie obowiązków, o ile naruszenie to mieści się w nieostrej, a przez to stwarzającej możliwości szerokiej interpretacji, przesłance „interesu społecznego”. Jak bowiem dodaje, za tym pojęciem kryją się różne interesy państwa, grup społecznych czy poszczególnych osób.
– Bezzasadność wprowadzonego rozwiązania wyraża się w tym, że prokurator, jako strażnik praworządności, ma co do zasady działać w interesie społecznym. Trudno więc jednoznacznie wyodrębnić zakres zachowań, które mogłyby uzasadniać zastosowanie art. 137 par. 2 prawa o prokuraturze – zauważa też Michał Magdziak, ekspert FOR, który przygotował analizę tych przepisów.
Od strony prokuratorów
Dlaczego więc tak kontrowersyjny przepis w ogóle znalazł się w ustawie? Tłumaczył to w ministerialnym kwartalniku „Na Wokandzie” (nr 28/2016) Bogdan Święczkowski, prokurator krajowy. Uspokajał, że przepis ten w żadnym razie nie ogranicza odpowiedzialności karnej prokuratorów za popełnienie przestępstw. „Dotyczy on wyłącznie postępowań dyscyplinarnych w sytuacji, w której prokurator będzie mógł wykazać, że działania, które podjął, a które mogły stanowić delikt dyscyplinarny, podejmował tylko i wyłącznie w interesie społecznym, dlatego taka okoliczność może go od odpowiedzialności dyscyplinarnej, a nie karnej, uwolnić”. Jako przykłady takich sytuacji wymieniał wypowiedzi prasowe czy medialne prokuratora, krytyczne np. wobec kierownictwa prokuratury. „Jeżeli te wypowiedzi byłyby tylko i wyłącznie w interesie społecznym, a nie prywatnym tego prokuratora (czy jakichś niesnasek personalnych), to wtedy prokurator słusznie uniknąłby odpowiedzialności dyscyplinarnej” – podkreślał Święczkowski.
Prokuratorzy liniowi przyznają, że spór jest im znany. Jak jednak podkreślają, dla nich póki co, jest to dyskusja czysto akademicka. Jeden z oskarżycieli zaznacza jednak, że nie podoba mu się, iż RPO podważa możliwość podjęcia słusznej decyzji przez rzecznika dyscyplinarnego co do odmowy wszczęcia postępowania.
– Argumentami wysuwanymi przez RPO można by dezawuować właściwie każdą decyzję podjętą przez dowolnego prokuratora. To prawda, że pracujemy w instytucji mocno zhierarchizowanej, ale czy to oznacza, że nie jesteśmy władni podjąć jakiejkolwiek samodzielnej decyzji – pyta retorycznie.