Sprzedawcy urządzeń gospodarstwa domowego i elektronicznego będą musieli pokazać w cenie koszt późniejszego ich przetworzenia.
Na półce w sklepie obok ceny telewizora, odtwarzacza DVD czy lodówki zostanie uwidoczniony koszt późniejszego recyklingu takich urządzeń. Klient dowie się zatem, ile płaci za zagospodarowanie zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego już przy zakupie. Czy tak będzie, zadecydują dzisiaj posłowie, którzy będą głosować w sprawie zmian w nowelizacji ustawy z 29 lipca 2005 r. o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym (Dz.U. nr 180, poz. 1495 z późn. zm.).

Korzyść dla klienta

Widoczny koszt recyklingu w cenie produktu zdaniem ekspertów to korzyść dla konsumentów. Profesor Andrzej Kraszewski z Wydziału Inżynierii Środowiska na Politechnice Warszawskiej tłumaczy, że ukryty koszt utylizacji np. lodówki powoduje, że dystrybutorzy i sklepy narzucają marże nie tylko na produkt, ale i na koszt późniejszego recyklingu.
- System potrzebuje 30 zł na zagospodarowanie zużytej lodówki. Przy ukrytej informacji o koszcie recyklingu w cenie klient ostatecznie płaci nawet 45 zł, a nie 30 zł - mówi prof. Andrzej Kraszewski. Jeżeli koszt recyklingu zostanie zafakturowany i uwidoczniony, to nadal będzie trwać praktyka naliczania marży także na utylizację urządzeń, dodaje. Jego zdaniem, na niewłaściwej praktyce sklepy mogą dodatkowo zarobić nawet około 100 mln zł rocznie.

Sklepy poniosą koszty

Przedsiębiorcy zajmujący się handlem detalicznym urządzeń elektrycznych i elektronicznych są przeciwni zmianom. Ich zdaniem, poniosą duże nakłady finansowe na dostosowanie kas fiskalnych czy systemów drukujących ceny do nowych reguł. Ponadto dojdą także koszty szkoleń pracowników. Branża szacuje, że sieć handlowa złożona z 20 hipermarketów zapłaci prawie 400 mln zł za przystosowanie się do nowelizacji.
- Proponowane rozwiązanie jest niekorzystne. Konieczne stanie się poniesienie dużych nakładów finansowych - ocenia Renata Juszkiewicz, dyrektor przedstawicielstwa Metro Group w Polsce. Dziwię się, że w Polsce wprowadza się tak niekorzystne dla handlu przepisy, mimo że unijne przepisy nic nie mówią o obligatoryjnym uwidacznianiu kosztu recyklingu - dodaje.
Andrzej Kraszewski z Politechniki Warszawskiej uważa, że szacunki wydatków na dostosowanie się handlu do nowych przepisów są zawyżone.
- Branża oświetleniowa, która ma podobne wymagania, poniosła koszty rzędu setek tysięcy złotych, a nie setek milionów. Nie rozumiem, skąd się wzięły aż tak wysokie szacunki - zaznacza.

Realizacja wymogów UE

Zgodnie z zaproponowanymi regulacjami skupy złomu oraz przedsiębiorstwa zajmujące się naprawą urządzeń elektrycznych i elektronicznych zostaną uznane za tzw. zbiera- jących odpady elektryczne. Oznacza to, że firmy te będą musiały (podobnie jak sklepy, importerzy czy producenci elektroniki) zbierać zużyte pralki, lodówki czy telewizory i ewidencjonować przyjęte urządzenia. Ma to pomóc w realizacji unijnego wymogu, by rocznie zbierać w Polsce średnio 4 kg elektroodpadów na jednego mieszkańca.
Zdaniem Grzegorza Skrzypczaka, prezesa Organizacji Odzysku Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego Elektroeko, do skupów złomu trafia dużo odpadów AGD, ale nie są one właściwie przetwarzane.
- Przyjmując, że szacunki branży złomiarskiej są zbliżone do prawdy, to po zmianach prawa nie powinniśmy mieć większych problemów ze spełnieniem unijnego wymogu - ocenia Grzegorz Skrzypczak.
Do noweli dodano także zapis obligujący wprowadzających (np. producentów) niezrzeszonych w organizacjach odzysku do przekazania minimum 0,1 proc. przychodów na edukację ekologiczną. Do tej pory wydatki na ten cel ponosiły firmy, które realizację swoich obowiązków powierzały organizacjom odzysku.
NAJWAŻNIEJSZE ZMIANY
• Koszt recyklingu zawarty w cenie produktu oddzielnie pokazywany konsumentom
• Edukacja ekologiczna finansowana ma być przez organizacje odzysku oraz producentów i importerów sprzętu RTV i AGD
• Skupy złomu i serwisy sprzęty elektronicznego zajmą się zbieraniem i ewidencjonowaniem elektroodpadów