W większych miasta nie ma chętnych do pracy w sądach. W konsekwencji brakuje protokolantów, a bez nich nie może się odbyć żadna rozprawa. Powodem są niskie płace i wysokie wymagania.
Od maja 2007 r. po zmianach ustawy o pracownikach sądów i prokuratury (Dz.U. z 1998. nr 162, poz. 1125 ze zm.), każdy urzędnik sądowy musi posiadać m.in. wyższe wykształcenie. Obowiązek ten dotyczy również pracowników sekretariatów, którzy najczęściej, oprócz aplikantów, protokołują przebieg rozprawy. Zgodnie bowiem z kodeksem postępowania karnego protokolantem może być tylko pracownik sekretariatu bądź aplikant. Protokół może też spisać asesor sądowy, jeżeli nie należy do składu orzekającego. Wymóg wyższego wykształcenia sprawia jednak, że do pracy w sądach zgłasza się coraz mniej chętnych osób. Rezygnują z niej również dotychczas zatrudnieni pracownicy. Oznacza to, że w niedługim czasie może brakować również i protokolantów. Zarówno tych zatrudnionych w sekretariatach sądów, jaki i aplikantów. Zgodnie bowiem z planami Ministerstwa Sprawiedliwości aplikanci adwokaccy, radcowscy i notarialni nie będą mieli już obowiązkowych praktyk w sądzie.

Niekonkurencyjne sądy

Braki w kadrze urzędniczej dotyczą przede wszystkim sądów w dużych miastach. Są one mało konkurencyjne. Średnie zarobki dla nowych pracowników wynoszą około 1200 zł. To skutecznie ogranicza liczbę chętnych do pracy. Więcej można zarobić pracując w sklepie czy restauracji. Tam nie trzeba również posiadać wyższego wykształcenia.
- Z perspektyw warszawskich sądów niestety to tak wygląda. Wynagrodzenia są zniechęcające. W konsekwencji mamy duże braki kadrowe. Nowo przyjmowane osoby są młode i niedoświadczone. Trzeba je przyuczać, a po pewnym okresie one i tak odchodzą, bo tak naprawdę każda praca jest lepsza - mówi sędzia Marcin Łochowski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego dla Warszawy- -Pragi. Dodaje, że ustawowy wymóg posiadania wyższego wykształcenia nie powinien obowiązywać każdego urzędnika zatrudnionego w sekretariacie sądu.
- Przecież w większości to praca biurowa. Sprowadza się do adresowania kopert, wysyłania pism sądowych, czy sporządzania odpisów orzeczeń - wyjaśnia Marcin Łochowski. Jego zdaniem osoby z wykształceniem średnim bez problemu poradzą sobie z wykonywaniem czynności protokolanta.
Podobnie jest w sądach poza stolicą.
- Nie jest tak, że w ogóle nie mamy kandydatów, ale trudno pozyskać do pracy osoby z wykształceniem kierunkowym, np. prawniczym czy ekonomicznym. To się w zasadzie nie zdarza - uzupełnia Wojciech Łukowski, prezes Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Fabrycznej. Przyznaje, że z perspektywy sądu różnica pomiędzy kimś, kto ma wykształcenie średnie, a osobą po studiach odbiegających od prawniczej profesji, jest niewielka.

Rotacja pracowników

Sytuacja taka sprawia, że z sądów odchodzą doświadczeni pracownicy. Ciągła rotacja kadr sądowych powoduje natomiast zaburzenia w ciągłości pracy.
- Jeżeli wychodzę na salę z wyszkolonym protokolantem, to i sama rozprawa przebiega sprawnie. Taka osoba potrzebuje mniej czasu na spisywanie protokołu czy wykonywanie zarządzeń. Doświadczony pracownik ma również większy dostęp do systemów informatycznych. Dla kogoś może wydawać się to banalne, ale doświadczony protokolant w znacznym stopniu ułatwia i usprawnia pracę sędziego. Niestety na tych stanowiskach jest największa rotacja - wyjaśnia Wojciech Łukowski.
Z opiniami kolegów zgadza się Maciej Strączyński, przewodniczący III Wydziału Karnego w Sądzie Okręgowym w Szczecinie.
- Tylko w ostatnim miesiącu z wydziału odeszły dwie osoby. Już odczuwalne są tego skutki - przyznaje. Jego zdaniem podwyższanie wymagań dla pracowników sądów, niepoparte wzrostem wynagrodzeń, dalej będzie potęgować problem braku ludzi do pracy. Specjaliści już dziś szacują, że problem uzupełnienia wykształcenia dotyczy około 60 proc. pracowników sądów i prokuratur. Podobnego zdania jest sędzia Marek Celej z Krajowej Rady Sądownictwa.
- Gdyby kandydatów było zbyt wielu, tytuł magistra mógłby przeważyć o zatrudnieniu lepiej wykształconej osoby, ale przy braku chętnych to po prostu dla sądów przeszkoda - wyjaśnia sędzia Celej.

Państwo nie pomoże

Wszyscy urzędnicy oraz osoby odbywające staż urzędniczy, zatrudnieni w sądach lub prokuraturze, obowiązani są do ukończenia studiów pierwszego stopnia i uzyskania tytułu zawodowego w okresie 10 lat od dnia wejścia w życie ustawy nowelizującej ustawę o pracownikach sądów i prokuratury. Z obowiązku tego zwolnieni są urzędnicy, którzy ukończyli 40 lat i posiadają co najmniej 15-letni staż pracy w sądzie lub prokuraturze, pod warunkiem że w okresie najbliższych 10 lat ukończą studium zawodowe jako cykliczną formę doskonalenia zawodowego w Krajowym Centrum Szkolenia Kadr Sądów Powszechnych i Prokuratury. Urzędnicy nie mogą liczyć jednak na pomoc państwa.
- Jeżeli pracodawca wprowadza dla mianowanych urzędników państwowych wymóg wyższego wykształcenia i nie chce im w żaden sposób pomóc, skutkuje to odejściami z pracy - mówi sędzia Maciej Strączyński.
Problemy kadrowe już przekładają się na jakość i terminowość pracy sekretariatów. Jednak, jak przyznają sędziowie, niemożliwa jest sytuacja, w której z powodu braków kadrowych nie odbędzie się rozprawa. - Prędzej nie zostaną wykonane czynności w sekretariacie - mówią sędziowie.