Osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą pozostają legislacyjnymi sierotami. Warto pomyśleć o tym, by nowa ustawa regulująca problematykę przedsiębiorców była zogniskowana właśnie na nich - pisze prof. Andrzej Kidyba.
Wśród zróżnicowanych form prowadzenia działalności gospodarczej największą statystycznie grupę stanowią osoby fizyczne. Ale to nie im ustawodawca poświęca czas i siły, ale różnego rodzaju strukturom organizacyjnym. Funkcjonowanie tych ostatnich reguluje kilkanaście aktów prawnych, od kodeksu spółek handlowych po ustawę o działalności ubezpieczeniowej. Jeżeli do tego dołączymy przedsiębiorców z grupy not for profit wpisywanych do rejestru 2 KRS i jednocześnie do rejestru przedsiębiorców, gdy podejmują działalność gospodarczą, to tych aktów prawnych jest już kilkadziesiąt. A cóż z osobami fizycznymi? W sensie legislacyjnym pozostają sierotami.
I to jest właśnie paradoks i pewien chichot historii. Przecież podstawą stosunków cywilnoprawnych, a następnie handlowych, był człowiek. To on, już w czasach greckich i rzymskich, zaczął tworzyć różne wehikuły prawne, które przesunęły go, przynajmniej w stosunkach handlowych, na plan dalszy. Lepsze okazują się jednak twory i mutacje. No bo przecież takim tworem jest spółka jednoosobowa, o której nie bez sensu powiedział kiedyś niemiecki prawnik Ernst Neukamp: „z pewnością dla laika nigdy nie będzie zrozumiałe, jak prawnicy mogli dojść do wniosku, że może istnieć spółka jednoosobowa, podczas gdy samo słowo spółka zakłada udział co najmniej dwóch osób”.
A czyż nie jest mutacją spółka komandytowa czy komandytowo-akcyjna z komplementariuszem (będącym osobą prawną lub podmiotem niemającym osobowości prawnej, której przepis przyznaje zdolność prawną)? Mutacja w takiej postaci spółki komandytowo-akcyjnej nie podobała się ustawodawcy, który podatkowo „zrobił” z niej osobę prawną i kazał rozliczać się CIT-em. Inna rzecz, że będąc głodnym podatków, w istocie uśmiercił tę formę prawną. No cóż, to takie typowo polskie, zamiast się podzielić, wolał zabić.
Wracając jednak do przedsiębiorców – osób fizycznych. Skąd postawiona teza, że może są oni gorzej traktowani w obrocie, a przez to gorsi? Na jeden aspekt już zwróciłem uwagę: ustawodawstwo gospodarcze, które poświęcone jest nie osobom fizycznym, a strukturom organizacyjnym. Ktoś powie: „A ustawa o swobodzie działalności gospodarczej?”. Nie, ta ustawa jest skierowana do wszystkich przedsiębiorców, w tym osób fizycznych. Dlatego warto pomyśleć o tym, by nowa ustawa regulująca problematykę przedsiębiorców była zogniskowana właśnie na osobach fizycznych.
Z samej ustawy o swobodzie działalności gospodarczej wynika kolejna nierówność. Mianowicie, przedsiębiorcy – osoby fizyczne wpisywani są do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej (CEIDG), a nie do Krajowego Rejestru Sądowego. Państwo nie było w stanie przez 20 lat ujednolicić systemu rejestracji przedsiębiorców. Dlatego więc (choć może lepiej zapytać, dlaczego?) przedsiębiorcy – osoby fizyczne nie mogą korzystać z pełnej jawności materialnej, jaką kreuje ustawa o KRS w art. 15 i 16. Atuty w postaci możliwości wpisu do ewidencji bez ruszania się od komputera w kontekście tworzenia wszelkiego rodzaju e-spółek dla osób fizycznych w tym zakresie nie wydają się już aktualne.
Inny przykład gorszego traktowania przedsiębiorców – osób fizycznych to brak możliwości ograniczenia odpowiedzialności za zobowiązania związane z prowadzeniem działalności gospodarczej. Dlaczego z takiego przywileju mogą korzystać jedynie struktury organizacyjne? Dlaczego dostają taką „premię” za sam wybór struktury organizacyjnej? Wydaje się, że zagadnienie to powinno być przedmiotem zmian legislacyjnych.
Cały felieton czytaj w eDGP.