Nie straszny jej nawet Trybunał Stanu, którym straszy ją SLD.

- Nie mogę opublikować czegoś, co jest "stanowiskiem niektórych sędziów TK- tak premier Beata Szydło odniosła się do zapowiedzi SLD, że jeśli nie opublikuje ona orzeczenia TK z 9 marca, to partia podejmie kroki, żeby postawić ją przed Trybunałem Stanu.

"Mają do tego prawo, żyjemy w demokratycznym państwie" - powiedziała w poniedziałek premier. Jej zdaniem jednak nie ma w tej chwili powodu do tego, żeby stawiać ją przed Trybunałem Stanu, ponieważ nie złamała konstytucji, a wszystkie działania dotyczące Trybunału Konstytucyjnego są wykonywane zgodnie z prawem.

9 marca TK uznał, że tzw. ustawa naprawcza autorstwa PiS jest w wielu punktach niezgodna z konstytucją. W jej wyniku została naruszona zasada państwa prawa, ochrony praw nabytych i wolności jednostki oraz zasada trójpodziału władzy i poprawnej legislacji.

TK zakwestionował wprowadzenie zasady orzekania przez trybunał w pełnym składzie oraz podejmowania decyzji większością 2/3 głosów.

Za niezgodny z ustawą zasadniczą uznał również przepis, w myśl którego terminy rozpraw albo posiedzeń, na których rozpoznawane są wnioski, są wyznaczane według kolejności wpływu spraw.

Zakwestionowana została też możliwość wygaszania mandatu sędziego TK przez Sejm oraz wszczynania "dyscyplinarki" wobec sędziego TK na wniosek prezydenta lub ministra sprawiedliwości.

Niekonstytucyjny okazał się również brak vactio legis.

PS/źródło: PAP