Prezes Trybunału Konstytucyjnego, awans z pozycji 36.

W ciągu ostatnich miesięcy dla wielu stał się symbolem oporu sądownictwa wobec dyktatorskich zapędów obozu rządzącego. To on zdecydował, że trybunał zajmie się wkrótce ostatnią nowelą ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Zrobił to wbrew jej zapisom. Te bowiem nakazują, aby TK rozpatrywał sprawy według kolejności wpływu. Rzepliński uznał, że sędziowie podlegają przede wszystkim konstytucji, a skoro tak, to – w imię wyższych wartości – mogą pominąć przepisy ustaw zwykłych.

Jednak prezes TK to nie postać kryształowa. Trybunał pod jego kierownictwem nieraz wyraźnie szedł na rękę rządowi. Wystarczy chociażby wspomnieć o orzeczeniach przyklepujących przejęcie przez państwo środków z OFE czy podwyższenie wieku emerytalnego. Nic więc dziwnego, że wielu zarzuca prof. Rzeplińskiemu, iż zachowuje się bardziej jak polityki niż jak sędzia. Potwierdził to zresztą w ostatnim czasie, gdy podjął próbę ułożenia się z obecną władzą. Tak bowiem niektórzy odebrali decyzję o dopuszczeniu do orzekania w TK dwójki „pisowskich” sędziów.

MK