Bogdan Barbulescu, obywatel Rumunii, był sprzedawcą w prywatnej firmie. Na prośbę pracodawcy utworzył konto na Yahoo i przez komunikator tekstowy odpowiadał na pytania klientów. W 2007 r. został zwolniony z powodu naruszenia regulaminu spółki. Pracodawca poinformował mężczyznę, że od 5 do 13 lipca jego korespondencja poddana była monitoringowi, a ten wykazał, że pracownik używał służbowego komunikatora do rozmów z bratem i z narzeczoną, z którymi poruszał m.in. tematy związane ze stanem zdrowia i życiem seksualnym.
Barbulescu zwrócił się do sądów pracy, wskazując, że postępowanie dyscyplinarne było oparte na bezprawnym działaniu pracodawcy, który monitorował jego rozmowy z naruszeniem zasad prywatności. Podnosił, że jego korespondencja elektroniczna podlegała ochronie zgodnie z art. 8 Europejskiej konwencji praw człowieka, dotyczącym poszanowania prawa do prywatności. Mężczyzna starał się również wykazać przed sądami, że jego działania nie przyniosły spółce żadnej szkody. Sądy oddaliły jednak jego zarzuty, uznając, że zgodnie z prawem pracodawca mógł monitorować w miejscu pracy korespondencję zatrudnionej osoby w celu wykazania jej przewinienia dyscyplinarnego.
Rumun zwrócił się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka ze skargą na naruszenia prawa do prywatności (skarga nr 61496/08). W wyroku z 12 stycznia 2016 r. ETPC podkreślił, że skoro były pracodawca jest spółką prywatną, ingerencja w korespondencję nie mogła rodzić bezpośredniej odpowiedzialności państwa. Sędziowie przypatrzyli się zatem, jakie pozytywne obowiązki w związku z ochroną prywatności ciążą na państwie. W związku z tym ocenili postępowanie toczące się przed sądami krajowymi. I uznali, że normalnym zachowaniem pracodawcy jest sprawdzanie tego, co robi zatrudniony personel podczas godzin pracy. Monitoring komunikatora Barbulescu służył kontroli jego rozmów z klientami, a prywatna korespondencja mężczyzny została ujawniona niejako przez przypadek i to nie ona budziła zainteresowanie zwierzchników.
Ponadto, Rumun miał prawo i rzeczywistą możliwość dokonania weryfikacji ingerencji pracodawcy w jego życie prywatne przed sądem. Podczas postępowania krajowego oraz w wyroku szczegóły jego rozmów oraz tożsamość osób, z którymi się komunikował, nie zostały ujawnione. Skupiono się jedynie na tym, że jako pracownik używał służbowego komputera w godzinach pracy do celów wyłącznie prywatnych. ETPC skonkludował, że sądy krajowe w sposób właściwy wyważyły ochronę życia prywatnego pracownika oraz interes pracodawcy, i uznał, że w sprawie nie doszło do naruszenia prawa do prywatności.
Do wyroku zdanie odrębne złożył portugalski sędzia Albuquerque, który wskazał, że firmy powinny opierać ewentualny monitoring wirtualnej aktywności pracowników na wewnętrznych regulaminach, z którymi zatrudnieni powinni być zapoznani przed rozpoczęciem pracy. Tego typu rozwiązanie chroniłoby ich przed wykorzystaniem zebranych danych w celach innych niż wykazanie, że nie wywiązują się ze swoich obowiązków służbowych.
Rozstrzygnięcie ETPC jest o tyle zaskakujące, że w dotychczasowym orzecznictwie (m.in. w związku ze skargą Coplanda przeciwko Wielkiej Brytanii) trybunał uznawał, że monitoring telefonów i e-maili pracownika stanowi niewspółmierną ingerencję w jego prywatność. Przeważającym argumentem za rozstrzygnięciem przyjętym w rumuńskiej sprawie był brak woli monitorowania treści rozmów pracownika, a jedynie chęć określenia, czy w czasie pracy z profesjonalnego konta prowadzi on prywatną korespondencję.