Rządowy projekt ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych po piątkowej debacie został skierowany do Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych. Największe zastrzeżenia do projektu zgłaszał PiS; żaden klub nie opowiedział się za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu.

Główne założenia projektu to zakazanie pseudokibicom udziału w sportowych imprezach nawet przez sześć lat, zabronienie maskowania twarzy, wnoszenia na mecze alkoholu oraz obowiązkowy monitoring stadionów.

Wicepremier, minister SWiA Grzegorz Schetyna uzasadniając projekt podkreślał, że daje on szansę, iż "polskie stadiony będą bezpieczne".

Schetyna dodał, że projekt ma też szczególne znaczenie w kontekście przygotowań Polski do organizacji mistrzostw Europy w piłce nożnej Euro 2012. "My musimy dać gwarancje, że święto piłki będzie bezpieczne, nie będzie poddane szantażowi bandytów stadionowych" - podkreślił.

Michał Jaros (PO) podkreślił, że o tym jak bardzo potrzebna jest ta ustawa przekonują choćby statystyki policyjne. "W latach 1999- 2006 policja odnotowała 2 tys. 438 chuligańskich ekscesów, zatrzymano 12 tys. 138 chuliganów, w tym wielu nieletnich, prawomocnym wyrokiem sądu orzeczono 4 tys 84 zakazy wstępu na imprezy masowe" - wyliczał Jaros wskazując, że chuligaństwo stadionowe ulega nasileniu.

"Zdziwienie i zaniepokojenie" PiS budzi m.in. dopuszczenie do sprzedaży alkoholu na imprezach masowych

"Społeczeństwo czeka na rozwiązanie tego problemu" - podkreślił Jaros. Dodał, że naprzeciw tym oczekiwaniom wychodzi projekt rządu.

Krytyczny wobec projektu był PiS, według którego projekt "nie spełnia oczekiwań pełnej ochrony przed chuligaństwem". "Jest niechlujny, daje właścicielom klubów możliwość ingerowania w prawa i wolności obywatelskie" - mówił Mariusz Błaszczak (PiS).

"Zdziwienie i zaniepokojenie" PiS budzi m.in. dopuszczenie do sprzedaży alkoholu na imprezach masowych oraz tzw. zakaz klubowy, który może wydać nie sąd lecz organizator imprezy. "Nie zaproponowano żadnego trybu orzekania przez organizatora tegoż zakazu, ani nie przewidziano żadnego trybu odwoławczego. Taki przepis narusza Konstytucję RP" - uważa Błaszczak.

Jarosław Matwiejuk (Lewica) podkreślił z kolei, że projekt jest "ciekawą i interesującą, choć nie wolną od wad propozycją poprawy bezpieczeństwa na imprezach masowych". Wśród zalet projektu wymienił zmianę filozofii w podejściu do problemu - "mniej biurokracji, papierologii, a z drugiej strony dopuszczenie do swoistego zwrotu polegającego na tym, że dopuszczona będzie sprzedaż na imprezach masowych napojów o niewielkiej zawartości alkoholu".

Projekt poparł Piotr Krzywicki (koło Polska XXI) podkreślając, że jego zawartość merytoryczna robi "solidne wrażenie"

Jako plusy wymienił też pełną identyfikację uczestników imprez masowych, stosowanie zakazu stadionowego, rozszerzenie uprawnień służb porządkowych m.in. o umożliwienie stosowania miotaczy gazu czy kajdanek. Matwiejuk zakwestionował jednak propozycję zaostrzenia kar dla chuliganów stadionowych.

Mirosław Pawlak (PSL) mówił, że jego klub "z zadowoleniem przyjmuje do wiadomości i dalszych prac przedłożenie rządowe". "Do wniesienia rządowego projektu popchnęli, a powiem więcej zmusili rząd, bandyci stadionowi" - podkreślił Pawlak. "Tym projektem ustawy bandytyzmowi i chuligaństwu stadionowemu wypowiadamy bezwzględną i skuteczną walkę" - dodał.

Projekt poparł też Piotr Krzywicki (koło Polska XXI) podkreślając, że jego zawartość merytoryczna robi "solidne wrażenie". Wskazał też, że dobrze, iż projekt opiera się na długoletnich doświadczeniach organizatorów imprez masowych.