Rozwiązania dotyczące kontrolowania prywatnych rozmów telefonicznych, zawarte w projekcie nowelizacji ustawy o policji autorstwa PiS, są niezgodne z konstytucją i prawem unijnym. Taki wniosek płynie z opinii przedstawionej przez Fundację Panoptykon.

Teoretycznie projekt wniesiony 23 grudnia przez posłów PiS ma na celu dostosowanie przepisów do wyroku TK z 30 lipca 2014 r. (sygn. K 23/1). Jednak w ocenie fundacji propozycje parlamentarzystów spełniają to zadanie w sposób niepełny, a co więcej, pomijają treść wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 8 kwietnia 2014 r., w którym stwierdzono nieważność tzw. dyrektywy retencyjnej. To właśnie na jej podstawie wprowadzono krajowe przepisy o obowiązkowym zbieraniu i udostępnianiu policji i innym służbom danych telekomunikacyjnych.

Prawnicy fundacji zwracają, że mechanizm kontroli nad sięganiem po dane przewidziany w projekcie nie uwzględnia wytycznych płynących z wyroków TK oraz TSUE. Kontrola następcza prowadzona przez sąd na podstawie składanych co sześć miesięcy sprawozdań ma bowiem mieć charakter jedynie fakultatywny, tymczasem zasadą powinno być kontrolowanie dostępu do danych telekomunikacyjnych w każdej sprawie. Co więcej, kontrola prowadzona po sześciu miesiącach od pobrania danych będzie mniej efektywna i czasochłonna. Projekt nie uwzględnia też konieczności zwiększonej ochrony danych osób wykonujących zawody zaufania publicznego, nie przewiduje konsekwencji dla funkcjonariuszy bezpodstawnie sięgających po prywatne informacje ani obowiązku niszczenia danych pobranych niezgodnie z prawem.

Zdaniem fundacji kontrola nad dostępem do danych telekomunikacyjnych powinna być analogiczna to tej, która dotyczy kontroli operacyjnej. Należy też uzależnić tryb uzyskiwania danych od ich charakteru - np. dane abonenckie odróżnić od innych kategorii danych, do których dostęp stanowi większą ingerencję w prywatność obywateli.

Autorzy opinii podkreślają, że projekt nowelizacji nie zakłada wprowadzenia zasady subsydiarności ograniczającej możliwość sięgania po dane do sytuacji, gdzie inne środki okazały się bezskuteczne bądź nieprzydatne. Grozi to wykorzystywaniem danych nie tylko wówczas, gdy to konieczne, lecz także wtedy, gdy jest to rozwiązanie najprostsze i najwygodniejsze.

Projektodawca nie przewidział też żadnej procedury informowania osób, od których zostały pobrane dane o tym fakcie. Jest to sprzeczne wytycznymi sformułowanymi w wyroku trybunału. Wątpliwości budzi również 12-miesięczny okres przechowywania danych telekomunikacyjny. Według fundacji ustawodawca powinien rozważyć wprowadzenie różnych okresów ich zatrzymywania w zależności od celu oraz stopnia ingerencji w prywatność obywateli.

Ponadto konstytucyjne zastrzeżenia wzbudza brak jednolitych standardów sprawozdawczości obowiązujących regulacji. W ocenie autorów opinii projektowane przeniesienie obowiązku sprawozdawczego dotyczącego częstotliwości sięgania po dane telekomunikacyjne z operatorów telekomunikacyjnych na organy państwowe jest dobrym rozwiązaniem, ale warto rozważyć zakres informacji, jakie mają być przekazywane przez sądy ministrowi, a przez ministra - Sejmowi i Senatowi.

Zgodnie z projektem poszerzy się katalog sytuacji, w których policja będzie uprawniona do sięgania po dane telekomunikacyjne. Możliwe będzie to mianowicie „w celu rozpoznawania, zapobiegania, zwalczania, wykrywania albo uzyskania i utrwalenia dowodów przestępstw albo w celu ratowania życia lub zdrowia ludzkiego bądź wsparcia działań poszukiwawczych lub ratowniczych”. Fundacja krytycznie ocenia to rozwiązanie, uważając, że należało by ograniczyć katalog sytuacji, w których dopuszczalne byłoby pozyskiwanie takich danych do tych samych przypadków co przy kontroli operacyjnej.