Jeżeli w kontekście procesu karnego pada określenie gwiazda, to w pierwszym odruchu każdy zerka na ławę oskarżonych, a po stronie profesjonalistów na obrońcę, ewentualnie na oskarżyciela. Tymczasem coraz częściej pierwszoplanowymi postaciami stają się sędziowie.

Wszyscy mamy jeszcze w pamięci ustne motywy orzeczenia w sprawie dr. Mirosława G., które wygłosił sędzia Igor Tuleya. Porównał wtedy metody CBA (w szczególności nocne, wielogodzinne przesłuchania) do tych z czasów stalinizmu w latach 40. i 50.

Czy sprawa z wniosku o ekstradycję Romana Polańskiego wykreuje nową gwiazdą? Bardzo możliwe. Sędzia Dariusz Mazur prawie dwie godziny tłumaczył dlaczego uznał żądanie za niedopuszczalne. Do mediów szczególnie przebiła się krytyka amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości. "Pojawia się retoryczne pytanie - o co chodzi Amerykanom z tym wnioskiem o ekstradycję? Sąd racjonalnej odpowiedzi nie znajduje" – przywołuje słowa sędziego, TVP Info.

Euforii po tych słowach nie krył adw. Jacek Dubois. "To było coś nieprawdopodobnego. Prowadząc aplikację, zaczynałbym od pokazywania tego młodym prawnikom" – komentował w TVP Info decyzję krakowskiego sądu okręgowego. Dodał, że słowa sędziego to historyczny moment. "Oceniając amerykański wymiar sprawiedliwości niezawisły polski sędzia stwierdza, że tam nasz obywatel nie miałby sprawiedliwego procesu" - podkreśla adwokat.

Sędzia Mazur dał się poznać szerszej publiczności przy okazji procesu dotyczącego obozów pracy we Włoszech. I nie chodzi o to, że powiedział czy zrobił wtedy coś kontrowersyjnego. Bynajmniej. Większość obserwatorów współczuła mu, bo wyrok odczytywał przez... 2 dni. Wówczas, zgodnie z przepisami musiał wymienić wszystkie zarzuty stawiane oskarżonym. A były ich setki. Jak podała Gazeta Wyborcza sam wyrok liczył 375 stron.

PS/źródło: TVP Info