Bo tyle ma trwać sprawa pary nastolatków, którzy zabili rodziców jednego z nich. Czy mamy do czynienia z pokazowym medialnym procesem, czy też dowodem na to, że postępowania karne da się prowadzić szybko i sprawnie?
Pierwsza rozprawa – 18 sierpnia 2015 r., druga rozprawa – 19 sierpnia. Wrzesień – wyrok. Taki plan, na trzy rozprawy, ma Sąd Okręgowy w Lublinie na proces o zabójstwo, którego okoliczności zmroziły całą Polskę. Do zbrodni doszło w nocy z 12 na 13 grudnia 2014 r. w Rakowiskach. 18-letni Kamil N. i 19-letnia Zuzanna M., dziś zasiadający na ławie oskarżonych, weszli do domu rodziców chłopaka i zadali im po kilkadziesiąt ciosów nożem. Byli bezwzględni i brutalni, a zabicie małżeństwa N. zaplanowali wcześniej.
Ale wracając do „rozkładu jazdy” procesu – nie byłoby w nim nic dziwnego, gdyby nie to, że co do zasady tak się nie toczą procesy karne w Polsce. Tak sprawnie. Jeżeli zatem sprawa znajdzie swój finał we wrześniu br., będzie to jedno z szybciej zakończonych postępowań.
Bo przeważnie jest tak: proces znanego w Opolu syndyka Wiesława H. uznanego za winnego korupcji, płatnej protekcji, przywłaszczenia pieniędzy spółki i składania fałszywych zeznań trwał 10 lat. Od 10 lat toczy się proces 55-letniego Grzegorza R. z Brzegu Dolnego, który jest podejrzany o porwanie trójki dzieci i żądanie okupu za ich uwolnienie. Proces ws. korupcji w gdańskim Pomorskim Ośrodku Ruchu Drogowego trwa już od 6 lat. Nie mówiąc już o procesie Marka Macieja Z., oskarżonego o udzielenie pomocy w dokonaniu zabójstwa Ukraińca, który został zastrzelony w 1996 r. W ubiegłym roku krakowski sąd skazał oskarżonego na 15 lat więzienia. A sam proces trwał 17 lat.
W tej sprawie może być szybko z wielu względów, jak mówią karniści. Jednym z powodów jest to, że procesy o zabójstwo najczęściej nie należą do tych najbardziej złożonych. Prokurator Jacek Skała, przewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP, zwraca uwagę, że do rzadkości należą sprawy o poszlakowym charakterze, w których prokurator musi stworzyć misterny łańcuch poszlak pozbawiony jakiegokolwiek słabego ogniwa tak, aby z wysokim prawdopodobieństwem udowodnić winę.
Sprawa dość prosta
– I właśnie ten proces o zabójstwo małżeństwa N. raczej nie należy do zbytnio skomplikowanych. Najwięcej wysiłku kosztowało śledztwo i zbieranie dowodów, a także ich prawidłowe utrwalanie, zwłaszcza że odbywało się w świetle kamer telewizyjnych. O wiele dłużej trwają postępowania w sprawach gospodarczych, dotyczących przestępczości grupowej czy błędów w sztuce lekarskiej – tłumaczy prokurator Skała.
Podobnie widzi problem adwokat karnista Radosław Baszuk. On także mówi wprost, że nie zawsze procesy karne o największym ciężarze gatunkowym, a na pewno do takich należą sprawy o zabójstwo, muszą być jednocześnie procesami najtrudniejszymi i długotrwałymi.

Widziałem procesy prowadzone sprawnie i kompetentnie przed 1 lipca 2015 r. i zobaczę zapewne wiele takich, które pomimo zmiany przepisów będą w sposób nieuzasadniony długotrwałe, prowadzone bez przygotowania i koncepcji. Do hasła „szybciej, sprawniej, lepiej” odnoszę się na razie z dużym sceptycyzmem

– Zabrzmi to zapewne kontrowersyjnie, ale w kategoriach logistyki procesu bywają zabójstwa prostsze do osądzenia niż przestępstwa komunikacyjne czy przestępstwa przeciwko wiarygodności dokumentów. To, co wyróżnia te pierwsze, to zrozumiałe zainteresowanie przybierające niekiedy postać publicznej presji i właśnie gatunkowy ciężar, konieczność zmierzenia się przez sąd i strony z wyzwaniem prawidłowości rozstrzygnięcia o zdarzeniu, którego skutkiem jest śmierć człowieka – wskazuje mec. Baszuk.
Jak wynika z doniesień medialnych, w tej sprawie oskarżeni przyznają się do winy zaś oskarżyciel wnioskuje o przesłuchanie kilkunastu świadków.
– Zapewne konieczne będzie także przesłuchanie na rozprawie biegłych, którzy wydali w tej sprawie opinie. Teoretycznie można sobie wyobrazić przeprowadzenie takiego postępowania sądowego na trzech rozprawach, choć osobiście uważam to rokowanie za zbyt optymistyczne. Nie uwzględnia ono możliwości pojawienia się w trakcie procesu nieprzewidzianych przeszkód oraz zasadnych wniosków dowodowych obrony. Gdybym miał w takiej sprawie zarządzać terminy rozprawy, zapewne zadbałbym o jeszcze jeden lub dwa rezerwowe dni – mówi adwokat.
Fałszywy obraz
Omawiana sprawa sądowa toczy się według procedury karnej obowiązującej przed 1 lipca 2015 r. Akt oskarżenia wpłynął do sądu przed tą datą i zgodnie z treścią art. 36 ustawy nowelizującej (Dz.U. z 2013 r. poz. 1247) inicjatywa dowodowa, zasady przesłuchiwania, zadania przewodniczącego składu orzekającego, kolejność zadawania pytań osobom przesłuchiwanym, odczytywanie protokołów zeznań świadka itd. podlegają starym zasadom. Prokurator Skała mówi, że nowa kontradyktoryjna procedura z całą pewnością nie będzie miała wpływu na przyspieszenie jakiegokolwiek postępowania karnego.
– Kryje raczej wiele pułapek, które umożliwiają oskarżonym przewlekanie procesów. Mam tu na myśli chociażby praktycznie nieskrępowaną inicjatywę dowodową stron oraz instytucję obrońcy na wniosek – dodaje.
Uważa jednak, że w tym konkretnym procesie raczej takich zagrożeń nie widać, które umożliwiałyby ciągnięcie sprawy w nieskończoność. – Oczywiście to, że wyrok być może zapadnie po trzech rozprawach, nie jest sytuacją powszechnie spotykaną. Wydziały karne polskich sądów są zbyt obciążone pracą. Proszę zapytać sędziów, czy we wszystkich sprawach zalegających w ich referatach byliby w stanie wyznaczać rozprawy co kilka dni. Odpowiedź będzie jednoznaczna: takiej możliwości nie ma – podkreśla prokurator Skała.
Jak przyznaje domyśla się, że w omawianym przypadku zwyciężyła chęć przeprowadzenia pokazowego procesu w świetle kamer telewizyjnych.
– A może z tego wynikać całkowicie fałszywy przekaz na temat kondycji naszych procedur. I to chcę podkreślić wyraźnie – procedur, bo to one, a nie organizacja sądownictwa czy sami sędziowie w 90 proc. odpowiadają za szybkość postępowań karnych. Niedawne zmiany w kodeksie postępowania karnego, jak powiedział jeden z moich kolegów sędziów, doświadczonych karnistów, który orzeka w najtrudniejszych sprawach karnych, doprowadziły do demontażu ostatniej, niedoskonałej, ale w miarę sprawnej procedury – podkreśla prokurator Skała.
Nieidealna procedura
Zdaniem sędziego Rafała Puchalskiego z Sądu Rejonowego w Jarosławiu tempo tego procesu jest pochodną stopnia skomplikowania sprawy i jej odpowiedniego przygotowania na pierwszym etapie przez prokuraturę. – Doniesienia medialne wskazują, że dowody, jakie ma przeprowadzić sąd, rzeczywiście pozwolą na szybkie zakończenie procesu. Z informacji, jakie znamy, wynika, że sąd ma do przesłuchania kilkunastu świadków, a reszta materiału dowodowego podlega jedynie ujawnieniu. Tym samym wyrok może zapaść stosunkowo prędko – mówi.
Nie zgadza się jednak z prokuratorem Skałą w przewidywaniach dotyczących zależności między nową procedurą i tempem postępowań. W jego przekonaniu nowe regulacje, przy odpowiednim zaangażowaniu prokuratur oraz obrońców, umożliwią szybsze osądzanie spraw. – Oczywiście wszyscy znamy historie wieloletnich procesów i trzeba powiedzieć wprost, że w znacznym stopniu to właśnie dotychczasowa procedura ponosiła za nie winę. Przykładowo nie pozwalała w drugiej instancji, po wyroku uniewinniającym lub warunkowo umarzającym postępowanie, skazać sprawcy. Przesłanki uchylenia wyroku do ponownego rozpoznania były niezrozumiale rozszerzone. Z brawami przyjąłem ich ograniczenie. Ta zmiana w połączeniu z trybem konsensualnym (art. 335 i art. 387 k.p.k.) gwarantuje, że po roku obowiązywania nowej procedury wreszcie realnie zauważymy zwiększoną szybkość postępowań karnych – uważa sędzia Puchalski, nie kryjąc, że kibicuje nowelizacji, która zmieniła procedurę odwoławczą na wzór tych obowiązujących na Zachodzie.

Przesłanki uchylenia wyroku do ponownego rozpoznania były niezrozumiale rozszerzone. Z brawami przyjąłem ich ograniczenie. Ta zmiana w połączeniu z trybem konsensualnym (art. 335 i art. 387 k.p.k.) gwarantuje, że po roku obowiązywania nowej procedury wreszcie realnie zauważymy zwiększoną szybkość postępowań karnych

Sędzia dodaje, że oczywiście w znaczącym stopniu szybkość postępowania zależała i nadal zależeć będzie również od samego sędziego sprawozdawcy. – Ale to ustawodawca, czyli Sejm, wbrew postulatom sędziów utrzymuje idiotyczne obowiązki w postaci „niezwłocznego” nadawania biegu sprawom. Przy setkach spraw karnych przypadających na sędziego nie można oczekiwać sukcesu w szybkości postępowań karnych, siłą rzeczy między rozprawami są kilkumiesięczne odstępy. Jeżeli warunki techniczne i lokalowe umożliwiają komuś wyznaczenie terminu w tej samej sprawie na kolejny dzień, inni sędziowie mu zazdroszczą – zaznacza Rafał Puchalski. Przy okazji przypomina, że w krajach o rozwiniętej demokracji sędzia wyznacza i rozpoznaje przydzielone mu sprawy w zależności od kolejności ich wpływu, a nie zajmuje się kilkudziesięcioma jednocześnie.
Zmiana filozofii orzekania
Adwokat Radosław Baszuk analizuje, że skoro akt oskarżenia w sprawie zabójstwa małżeństwa N. wniesiony został przed 1 lipca, to nie znajdzie w niej zastosowania około dwudziestu kluczowych przepisów nowelizacji, regulujących postępowanie dowodowe oraz postępowanie przed sądami I i II instancji. Pozostałe, które znajdą zastosowanie, w jego opinii w istotny sposób nie wpłyną raczej na czas trwania procesu.
Zaznacza też, że nie dzieli świata procesu karnego na ten przed i po 1 lipca 2015 r.
– Widziałem procesy prowadzone sprawnie i kompetentnie przed tą datą i zobaczę zapewne wiele takich, które pomimo zmiany przepisów będą w sposób nieuzasadniony długotrwałe, prowadzone bez przygotowania i koncepcji. Do hasła „szybciej, sprawniej, lepiej” odnoszę się na razie z dużym sceptycyzmem – mówi mec. Baszuk.
Wskazuje, że nowy model procedury może wpłynąć na sprawność postępowań karnych, jeżeli rzeczywiście będzie realizowany zgodnie z założeniami reformy. Według mec. Baszuka najważniejsze wydają się: przeniesienie na strony części odpowiedzialności za wynik procesu, skoncentrowanie się na kwestiach istotnych dla rozstrzygnięcia oraz rozszerzenie możliwości prowadzenia postępowania dowodowego w postępowaniu apelacyjnym przy jednoczesnym ograniczeniu możliwości uchylania przez sądy odwoławcze rozstrzygnięć pierwszoinstancyjnych (na co zwracał uwagę sędzia Puchalski).
– Ale to wymaga zmiany wieloletnich przyzwyczajeń, nawyków, wręcz filozofii orzekania. Jeżeli wpływ nowelizacji na praktykę ograniczać się będzie do kwestii formalnych, technicznych – rewolucji nie będzie. Procesy karne w postrzegalnym wymiarze nie będą sprawniejsze tylko dlatego, że skądinąd słusznie zrezygnowaliśmy z odczytywania aktu oskarżenia czy odczytywania dokumentów z akt sprawy, mimo że strona miała możliwość zapoznania się z ich treścią. O realnym wpływie nowelizacji na rzeczywistość sądową zadecydują w moim przekonaniu ludzie, nie przepisy – pointuje.
Rola prokuratora i obrońcy
Prokurator Jacek Skała przypomina o istotnej roli, jaką w kontekście tempa osądzania sprawy odgrywa dobrze przeprowadzone postępowanie przygotowawcze, które pozwala uniknąć potrzeby uzupełniania materiału dowodowego podczas rozprawy sądowej.
– W mojej ocenie jakość postępowań przygotowawczych dotąd była wysoka. Świadczy o tym współczynnik skazywalności osiągany przez prokuratorów. Było to ponad 98 proc. Czasami można spotkać się z opiniami, że wynik ten zawdzięczamy sędziom, którzy dążąc do prawdy materialnej z urzędu uzupełniali materiał dowodowy w przekonaniu, że występują w nim luki. W większości przypadków to jednak dobra praca prokuratury i policji prowadzi do wskazanego rezultatu. Wielokrotnie widziałem na sądowej sali niezrozumiałą aktywność sądu, który badał wątki niezwiązane ściślej z zarzutem aktu oskarżenia. Krótko mówiąc bywają sprawy, w których niedopracowanie aktu oskarżenia wymusza inicjatywę dowodową sądu ale jest również wiele takich, w których ta inicjatywa jest nieusprawiedliwiona i często wynika ze źle pojmowanej ostrożności. Od 1 lipca teoretycznie inicjatywa przeszła w ręce stron, ale w rozmowach z sędziami słyszałem, że będą prowadzić dowody z urzędu, ponieważ interesuje ich sprawiedliwość. Ona jest ważniejsza od kontradyktoryjnej gry, która sprowadza się do aspektów formalnych – zwraca uwagę szef prokuratorskiego związku.
Adwokat Radosław Baszuk zwraca z kolei uwagę, że w przypadku spraw, do których stosują się przepisy nowej procedury, na szybkość procesu w podobnym stopniu jak sposób przygotowania oskarżenia przez prokuraturę wpłynie właściwe przygotowanie obrony na etapie poprzedzającym i następującym bezpośrednio po wniesieniu aktu oskarżenia. – W największym uproszczeniu chodzi o to, by strony wiedziały, po co przychodzą do sądu i co chcą osiągnąć – wyjaśnia. Jak dodaje, sam sąd natomiast musi znać sprawę i mieć pomysł na poprowadzenie procesu.
A może po niemiecku
– Są dobre pomysły na szybkie procesy. Do tworzenia procedur muszą wziąć się jednak fachowcy, a nie lobbyści, którym zależy tylko na tym, żeby zdezorganizować postępowanie i nie doprowadzić do osądzenia swojego klienta. Tworząc przepisy trzeba myśleć w kategoriach bezpieczeństwa prawnego obywateli, zwłaszcza pokrzywdzonych, a nie tyko nadmiernie rozbudowanych gwarancji procesowych dla osób popadających w konflikt z prawem. Sądy muszą też wreszcie przestać zajmować się sprawami błahymi. Pora na ograniczenie ich kognicji. To jedyna droga do usprawnienia w wymiaru sprawiedliwości – przekonuje Jacek Skała.
Jego zdaniem należałoby wdrożyć model niemiecki, w którym, jak mówi, proste sprawy karne „kończą się na prokuratorskim biurku i w ogóle nie widzą sądowej sali”. – Należy sięgnąć po wzorce zza zachodniej granicy, a nie bazować na kontradyktoryjnych, amerykańskich fantazjach – podsumowuje szef prokuratorskiego związku.