Nie będzie odrębnej grupy "prawników korpusowych", posiadających nad sobą pryncypałów niczym w jednostkach prokuratury - pisze adw. Michał Szpakowski.

Skoro adwokat Andrzej Nogal, tuz pisarstwa adwokackiego na portalach internetowych, porusza temat korpusu obrońców publicznych (Korpus obrońców publicznych to pomysł na podział adwokatury), to należy mu się odpowiedź. Wypada koledze podziękować, nadarza się bowiem dobra okazja, aby kilka mitów o korpusie obalić a kilka założeń - uszczegółowić.

Autor publikuje bardzo interesujące dane i wyliczenia dot. kwoty 300 mln złotych na system pomocy prawnej z urzędu, podając wynagrodzenie brutto, a nawet kwotę „na rękę”, jaką dostanie adwokat świadczący pomoc prawną w ramach korpusu. Wskazuje przy tym, że kwota 300 mln stanowi sumę dotychczasowych nakładów na system pomocy prawnej z urzędu, kwot określonych w ustawie nowelizującej kodeks postępowania karnego, która weszła w życie 1 lipca 2015 roku oraz kwot zapisanych w ustawie wprowadzającej nieodpłatną przedsądową pomoc prawną i edukację prawną. Spostrzeżenie trafne, aczkolwiek jedynie częściowo.

Wymieniona w petycji do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej w sprawie wzmocnienia pozycji obywatela w wymiarze sprawiedliwości kwota, która mogłaby być przeznaczona na korpus obrońców publicznych, „rzędu ponad 300 mln złotych” jest bardzo ostrożnym szacunkiem. Art. 52 ustawy nowelizującej k.p.k. przewiduje bowiem 200 mln złotych rocznie (a nie 100 mln, jak podaje kol. Nogal). Stanowi to górny limit skutków finansowych wprowadzenia ustawy dla budżetu państwa, a więc limit finansowania instytucji tzw. „obrońcy na żądanie” w postępowaniu karnym. Do tego należy dodać kwotę 94-114 milionów rocznie (w zależności od roku budżetowego) zapisaną w ustawie o dostępie do nieodpłatnej przedsądowej pomocy prawnej.

Ta kwota powinna być jeszcze powiększona o obecnie ponoszone wydatki na sądową pomoc prawną poza postępowaniem karnym. Sam Andrzej Nogal (Obrońca z urzędu wciąż dokłada do interesu) podaje, że w 2013 roku na wszystkie rodzaje spraw z urzędu przewidziano kwotę 102 mln 178 tys. Nota bene w tymże artykule autor wskazuje, że adwokat w przypadku urzędówki dokłada do sprawy. Trochę ponad rok później jednak ubolewa, że korpus obrońców publicznych może zabrać adwokatom te same urzędówki, jako „źródło nędznego, ale jednak dochodu”.

Nawet jeśli przyjąć, że pieniądze obecnie przeznaczane na obrońców z urzędu w postępowaniu karnym zawierają się w kwocie 200 mln złotych rocznie, to środki przewidziane na pełnomocników w innych rodzajach postępowań (cywilne, sądowoadministracyjne) wciąż nie są uwzględnione w hipotetycznych 300 mln. Szacuję, że kwota, która jest wydawana na pomoc prawną z urzędu w innych sprawach wynosi ok. 60 mln złotych i taką sumę należy doliczyć do 300 mln. Stąd bardzo łatwo można wyliczyć, że przy ok. 3 tys. „ryczałtów” adwokat miesięcznie będzie otrzymywał ok. 10 tys. złotych, a nie 8 tys., jak wskazuje kol. Nogal.

Autor dalej twierdzi, że z miesięcznego wynagrodzenia adwokat dostanie „na rękę” co najwyżej pensję minimalną. Od podawanej przez siebie kwoty miesięcznego ryczałtu odejmuje VAT, ZUS i koszty prowadzenia kancelarii. Tutaj przedstawiam dwa zastrzeżenia.

Po pierwsze, istnieje szereg argumentów za twierdzeniem, że usługi świadczone przez adwokatów w ramach korpusu muszą być zwolnione z VAT jako pomoc społeczna (art. 132 ust. 1 lit. g dyrektywy 2006/112/WE Rady z dnia 28 listopada 2006 r. w sprawie wspólnego systemu podatku od wartości dodanej). Słuszne jest oczywiście zastrzeżenie dotyczące zakresu beneficjentów usług świadczonych przez adwokatów korpusu. Patrząc na katalog osób uprawnionych do skorzystania z przesądowej pomocy prawnej czy do adwokata z urzędu w karnym postępowaniu jurysdykcyjnym trudno zakwalifikować całość usług świadczonych przez korpus jako pomoc społeczną. Nawet jednak jeśli w przyszłości grupy beneficjentów pozostaną podobnie szeroko zdefiniowane, moim zdaniem możliwe jest zakwalifikowanie usług korpusu do usług „zabezpieczenia społecznego”, które mogą podlegać stawce obniżonej (np. 5 proc.) na podstawie art. 98 w zw. z pkt 15 załącznika III dyrektywy VAT.

Po drugie prowadzenie kancelarii prawnej to pewnego rodzaju biznes. Wysokość kosztów jest indywidualna dla każdego adwokata. Przychody z korpusu nie muszą być jedynymi przychodami kancelarii (o czym poniżej). Trudno przeto wyliczyć nie tylko indywidualne koszty kancelarii ale też udział kosztów związanych bezpośrednio ze świadczeniem pomocy prawnej w korpusie w kosztach całkowitych.

Przyjmijmy jednak na moment, że adwokat świadczy jedynie usługi w korpusie, otrzymując ryczałtowe wynagrodzenie w wysokości 10 tys. złotych miesięcznie. 5 proc. podatku VAT wynosi 500 zł. ZUS (przyjmijmy, że płacony w pełnej wysokości) - obecnie 1095,37 zł, program prawniczy – 300 zł miesięcznie. Do pozostałych kosztów należy podchodzić z pewną dozą ostrożności. Adwokaci, szczególnie młodzi, radzą sobie bez sekretarki czy aplikanta. Często dzielą koszty prowadzenia biura w ramach wspólnot biurowych czy też rejestrując kancelarię w domu spotykają się z klientami w innych miejscach, np. w pokojach adwokackich w sądach czy w biurach wynajmowanych na godziny. Przyjmijmy hipotetyczny scenariusz, że czterech adwokatów korpusu zawiązuje wspólnotę biurową. Koszty najmu (załóżmy – 3 tys. zł, nie jest wymagane biuro w centrum Warszawy w biurowcu klasy A++), sekretarki (załóżmy – 3-4 tys. zł) i bieżące koszty utrzymania (załóżmy ok. 2 tys. zł) będą podzielone pomiędzy czterech prawników. Każdy z nich poniesie koszty w wysokości ok. 2 tys.złotych. Oczywiście nie uwzględniono powyżej kosztów początkowych.

Na podstawie tych wyliczeń można szacować kwotę, jaka pozostanie adwokatowi „na rękę” na ok. 5-6 tys. złotych netto – po podatku dochodowym. Wydaje się, że dla młodego adwokata pewny zarobek w tej wysokości będzie dość atrakcyjny. Na pewno atrakcyjniejszy niż 5 tys. złotych brutto (obłożonych 23 proc. VAT) za obsługę „pakamery”.

Andrzej Nogal zakłada, że prawnik świadczący usługi na rzecz korpusu nie będzie mógł świadczyć usług poza nim. To założenie nigdy nie było przeze mnie postulowane. Wręcz przeciwnie, wnoszę aby adwokat miał nie tylko możliwość świadczenia usług poza korpusem, ale też aby w samym korpusie mógł wybrać, czy chce świadczyć usługi na „pełny etat” (nie mylić z etatem jako pojęciem z zakresu prawa pracy, adwokaci zawierać powinni normalne umowy cywilnoprawne), czy też dostawać mniej spraw w ramach korpusu, co będzie wiązało się z odpowiednio mniejszym wynagrodzeniem. Zresztą, jeśli w korpusie wprowadzone zostaną „specjalizacje” (nie mylić ze specjalizacjami adwokatów dyskutowanymi w adwokaturze), tzn. oddzielne „etaty” lub ich cząstki będą przeznaczone na obsługę spraw karnych, oddzielne zaś na sprawy cywilne i administracyjne, to niewykluczone, że w mniejszych ośrodkach na dany wydział sądu rejonowego i tak przypadnie cząstka „etatu”.

Wydaje się, że właśnie założenie, że adwokat będzie miał zakaz prowadzenia spraw spoza korpusu, legło u podstaw twierdzenia, że korpus podzieli adwokaturę. Założenie to jest błędne. Przecież korpus miałby być prowadzony przez okręgowe rady adwokackie i rady okręgowych izb radców prawnych, czyli organy samorządów zawodowych. Nie będzie odrębnej grupy „prawników korpusowych”, posiadających nad sobą pryncypałów niczym w jednostkach prokuratury. Do ustalenia pozostaje jedynie sposób rozdzielenia środków korpusu pomiędzy te organy oraz dostosowania tych strumieni pieniężnych do preferencji klientów (jeżeli np. klienci będą częściej wskazywali adwokata niż radcę prawnego jako preferowanego obrońcę).

Pozostaje pytanie czy adwokat będzie miał czas na prowadzenie spraw poza korpusem? Kol. Andrzej Nogal wskazuje, że przeciętnie na „etat” korpusu przypadną 93 sprawy rocznie (nie wliczając tzw. przesądowej pomocy prawnej). Nie sposób odnieść się do tej liczby, nie wiadomo bowiem w ilu sprawach karnych oskarżony faktycznie zażąda adwokata w postępowaniu jurysdykcyjnym. Obecnie nie znajduję żadnego uzasadnienia dla wskazania akurat liczby 250 tys. spraw rocznie. Okazuje się, że nawet autorzy nowelizacji k.p.k. nie potrafili do końca zmierzyć się z tym zagadnieniem (zobacz TUTAJ OSR ustawy nowelizującej k.p.k. oraz wypowiedź prok. Jacka Skały na posiedzeniu Komisji Nadzwyczajnej ds. zmian w kodyfikacji ).

Nawet jednak jeśli przyjąć liczbę 93 spraw rocznie, można powiedzieć, że to mniej niż dwie sprawy na tydzień. Biorąc pod uwagę znaczny udział spraw karnych w tej liczbie oraz fakt, że przecież nie każda sprawa karna jest wielowątkowa i skomplikowana, zaś najkorzystniejszym rozwiązaniem często będzie jednak dobrowolne poddanie się karze, wydaje się, że nawet ta liczba nie przeraża.

Stawiam ponadto tezę, że tylko w przypadku wprowadzenia korpusu obrońców publicznych ustawodawca będzie przymuszony do monitorowania kwestii obciążenia adwokatów korpusu. Od tego bowiem będzie zależała sprawność postępowania karnego, nieodpłatnych porad prawnych i innych kategorii świadczeń, a za tym szła będzie ilość „etatów” i pieniędzy w systemie. Ze względu na to, że obecnie nie ma powołanego takiego tworu, ustawodawca może np. lekką ręką przyznać prawo do wyznaczenia obrońcy z urzędu w postępowaniu karnym każdemu a następnie zmniejszyć finansowanie tego rozwiązania przewidziane w budżecie z pierwotnie wskazywanych w OSR 321 mln do 200 mln złotych rocznie.

Siłą rzeczy petycja, w której zaproponowano powołanie korpusu, jest propozycją wyznaczającą kierunek, nie zaś gotowym projektem ustawy. Stąd być może biorą się nieporozumienia zawarte w przywołanym artykule. Zdaję sobie sprawę, że szczegóły instytucji wymagają uszczegółowienia. Należy pamiętać jednak o zaletach powołania korpusu obrońców publicznych.

Po pierwsze, stałe wynagrodzenie. Adwokat nie będzie musiał czekać na wynagrodzenie za sprawę z urzędu do zakończenia postępowania, tylko dostawał będzie miesięczny ryczałt o określonej wysokości.

Po drugie – wprowadzenie rozwiązania systemowego w miejsce doraźnych i fragmentarycznych rozwiązań. Zamiast przymusowego spędzania czasu w „pakamerze” a potem oddzielnie na urzędówce adwokat „korpusowy” będzie przyjmował zainteresowanego wtedy, kiedy i on, i klient znajdą na to czas. Jeżeli za dobrą monetę wziąć słowa ministra sprawiedliwości Borysa Budki – również z adwokatem korpusowym sąd będzie ustalał termin rozprawy.

Po trzecie – „specjalizacja”. Adwokat będzie mógł zająć się sprawą od początku, od udzielenia nieodpłatnej porady prawnej, do końca, czyli do prawomocnego rozstrzygnięcia. Dzięki temu oraz okoliczności, że adwokat będzie „specjalizował” się w danym typie spraw, rozwiązanie sprawy będzie zajmowało mu mniej czasu.

Po czwarte wreszcie – dobrowolność. Idę o zakład, że wielu adwokatów, szczególnie tych startujących w zawodzie, będzie chętnych do świadczenia pomocy prawnej w ramach korpusu.

Szczegóły propozycji, jak w przypadku każdej zmiany systemowej, muszą być dopilnowane przez organy samorządu. Oczywiście jeśli Sejm w ogóle podejmie prace nad propozycjami z petycji…

Michał Szpakowski, adwokat