Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji pochwaliło się, że pod koniec czerwca ruszy ulepszona platforma ePUAP. Ma być czytelniejsza, łatwiejsza w obsłudze, pozwoli dołączać do wniosków pliki mające nawet 500 mb i pojawi się jej wersja na smartfony. Wszystko pięknie, ja jednak się zastanawiam, czy dzięki temu więcej ludzi, w tym przedsiębiorców, zechce z niej korzystać. Niestety, obawiam się, że nie.



Do tej pory profil zaufany ePUAP założyło 390 tys. Polaków. Bez niego nie da się przez internet załatwić zdecydowanej większości spraw, a więc można przyjąć, że to górna granica tych, którzy korzystają z dostępu do e-administracji. Jak na siedem lat funkcjonowania portalu wynik nie powala.
Dlaczego tak niewielu Polaków przekonało się do niego? Oficjalnie wskazywane są różne powody, ale często między słowami można usłyszeć, że obywateli trudno namówić do korzystania z nowych technologii – wciąż wolą kontakt z urzędnikiem z okienka. Mówiąc wprost, jesteśmy zacofani i nie potrafimy docenić tego, co oferuje nam nasze nowoczesne państwo.
Nie ma w tym nawet odrobiny prawdy, co najlepiej pokazują dane podane właś- nie przez fiskusa. Ponad 7 mln osób rozliczyło się w tym roku z podatków przez internet. To te same, które są zbyt zacofane, by namówić ich do korzystania z ePUAP.
Problemem nie jest sam portal ePUAP, chociaż oczywiście trzeba go doskonalić i naprawiać to, co w nim szwankuje. Problemem jest to, ile spraw możemy z jego pomocą załatwić we własnym urzędzie. Jeśli jest to tylko zgoda na posługiwanie się herbem miasta czy wycinkę drzew, to trudno się dziwić, że ludzie nie spieszą się z założeniem profilu zaufanego ePUAP. Jeśli jednak przekonają się, że dużo spraw da się już załatwić przez internet, to bez wątpienia skorzystają z tej możliwości. Tak jak w przypadku PIT-ów. Bo ludzie są z natury leniwi i robią to, co pozwala im zaoszczędzić czas i energię. ©?