Prokuratura federalna ostro zareagowała na taktykę zastosowaną przez obrońców Dżokara Carnajewa, który został już uznany winnym dokonania zamachu na mecie maratonu bostońskiego w 2013 r., a teraz oczekuje na karę. Adwokaci terrorysty próbują zasugerować członkom ławy przysięgłych, że skazanie pochodzącego z Czeczenii mężczyzny na śmierć będzie dowodem na ich uprzedzenie.

W ubiegłym tygodniu sąd federalny orzekł, że 21-letni Carnajew jest winny zabójstwa trzech osób i ranienia 264 w czasie maratonu w Bostonie oraz zastrzelenia policjanta trzy dni potem. W następnym tygodniu ława przysięgłych rozważy, czy zamachowiec zasługuje na karę śmierci, czy spędzie swoje życie w więzieniu bez możliwości zwolnienia warunkowego.

Proces wchodzi więc w fazę wymierzania kary i zarówno prokuratura, jak i adwokaci winnego będą powoływać teraz kolejnych świadków. Obrona poprosiła też sąd o to, aby zwrócił się do wszystkich członków ławy przysięgłych z pytaniem, czy "w sposób naturalny są uprzedzeni wobec osób, które nie są takie jak oni sami" oraz czy mają skłonność do umniejszania znaczenia zeznań świadków z zagranicy.

W czasie pierwszego etapu procesu (orzekania o winie) adwokaci oskarżonego dowodzili, że Dżokar Carnajew nie został zamachowcem z powodu własnej urazy do Stanów Zjednoczonych, a jedynie wykonywał polecenia swojego brata Tamerlana, głównego pomysłodawcy bostońskiego ataku (zginął on kilka dni później w wyniku strzelaniny z policją).