Nasza praca jest podobna do pracy lekarzy w tym sensie, że często decyduje o losie człowieka. Dlatego uważam, że podobnie jak w przypadku medyków, także i w naszym zawodzie formalny obowiązek szkolenia ma głębokie uzasadnienie
Doskonalenie zawodowe jest jednym z najważniejszych zadań realizowanych przez samorząd radcowski. W ostatnim okresie wokół tej kwestii pojawił się ważny znak zapytania wynikający z wyroku Sądu Najwyższego, który zakwestionował możliwość sankcjonowania przez samorząd zawodowy niewypełnienia obowiązku szkoleniowego (por. tekst adw. Radosława Baszuka, „Sądy dyscyplinarne nie są od liczenia godzin wykładowych”, Prawnik z 27 marca 2015 r.). W debacie publicznej zawsze mówi się o obowiązku, czyli o tym, że coś trzeba wykonać ze względu na obowiązującą normę zagwarantowaną sankcją, nie zawsze mając do tego przekonanie.
Na kwestię doskonalenia zawodowego warto jednak spojrzeć inaczej. Moim zdaniem lepiej jest podkreślić, że wiedza to kluczowy element dla wykonywania zawodu radcy prawnego. Wysoki jej poziom pozwala wykonywać nasz zawód w najlepszy możliwy sposób. Dzięki stale rozwijanym kompetencjom radców prawnych nasi klienci mogą skutecznie osiągać swoje cele, radcy mogą otrzymywać adekwatne wynagrodzenie i cieszyć się prestiżem w społeczeństwie, a system wymiaru sprawiedliwości może lepiej funkcjonować. Doskonalenie zawodowe jest zatem korzystne dla każdego radcy prawnego, dla klientów i wymiaru sprawiedliwości. W ten zatem sposób warto spojrzeć na szkolenie zawodowe radców prawnych. Nie poprzez przymus i zagrożenie sankcją, lecz przez konkretne korzyści, jakie z niego płyną.
W moim przekonaniu takie podejście do szkoleń prezentują w zdecydowanej większości radcy prawni OIRP w Warszawie, a potwierdzenie tej tezy można odnaleźć, analizując wyniki rozliczenia obowiązku szkoleniowego w izbie za okres 2012–2014 (II cykl szkoleń zawodowych). Wprawdzie spodziewamy się jeszcze wpływu ostatnich, pojedynczych informacji, jednak ich rozmiar nie będzie znaczący dla całkowitego wyniku.
Otóż w naszej izbie: 96,30 proc. radców prawnych zrealizowało obowiązek szkoleniowy, w tym 92,04 proc. zrealizowało go całkowicie i 4,26 proc. częściowo. Z danych przekazanych do OIRP wynika, że w latach 2012–2014 radcy z izby warszawskiej łącznie: uczestniczyli w 222 644 godzinach szkoleń w charakterze uczestników, poprowadzili 12 924 godziny szkoleń jako wykładowcy, napisali 1968 publikacji.
Wymaga podkreślenia, że powyższe dane obejmują okres po wydaniu przywołanego na wstępie orzeczenia Sądu Najwyższego. Zatem na tej podstawie można wyciągnąć wniosek, że radcy prawni widzą w doskonaleniu zawodowym nie sankcjonowany obowiązek, ale możliwość nabycia nowej wiedzy i nowych umiejętności, a także pozytywny wpływ na ich pozycję rynkową, zarobki oraz reputację wśród klientów. Można zatem postawić tezę, że dla 96,30 proc. warszawskich radców prawnych szkoleniowe normy samorządowe nie nakładają nowego obowiązku, tylko stanowią formalne potwierdzenie tego, co już jest częścią ich tożsamości i do czego sami są przekonani.
Widząc duże zapotrzebowanie ze strony członków samorządu, izba warszawska przyjęła za cel aktywne dostarczanie radcom prawnym wysokiej jakości szkoleń. Jest to istotne wsparcie w budowaniu przewagi konkurencyjnej naszego zawodu na pełnym wyzwań rynku usług prawnych. Tym bardziej że w naszej izbie coraz większy nacisk kładziemy na praktyczne aspekty wykonywania zawodu, odpowiadając w ten sposób na rynkowe uwarunkowania. Obecnie wiedza i kompetencje to istotne czynniki, które wyróżniają radcę prawnego – profesjonalnego prawnika – na rynku usług prawniczych i to z tego powodu klienci częściej i chętniej korzystają z naszych usług.
Nie można jednak pominąć tego, że jest nieliczna grupa radców, która kwestionuje formalny obowiązek szkolenia. Pojawia się więc pytanie, czy aby oni nie mają racji? Odpowiadając na nie chciałbym posłużyć się analogią do „pokrewnego” zawodu zaufania publicznego – zawodu lekarza. Tu również można postawić sobie pytanie, czy lekarski obowiązek szkolenia zawodowego ma sens, czy też może należy go znieść, pozostawiając lekarzom wolność w tym zakresie?
Osobiście – co do zasady – jestem zwolennikiem wolności i pozostawienia każdemu możliwości wyboru. Jednak przy odpowiedzi na wyżej postawione pytanie nie mam najmniejszych wątpliwości, że obowiązek szkolenia lekarzy ma głębokie uzasadnienie. Lekarz nie powinien rozwijać się zawodowo, ucząc się na błędach w leczeniu ludzi. Lekarz nie powinien też kończyć swojej edukacji na etapie stażu podyplomowego. Jestem również przekonany, że formalny obowiązek szkolenia lekarzy zwiększa zaufanie pacjentów do osób wykonujących ten zawód.
Nasza praca jest podobna do pracy lekarzy w tym sensie, że często decyduje o losie człowieka, jego dorobku życia, o sprawach rodzinnych czy innych wrażliwych kwestiach. Dlatego jestem zdania, że podobnie jak w przypadku lekarzy, także i w naszym zawodzie formalny obowiązek szkolenia ma głębokie uzasadnienie. Jest on potrzebny mimo tego, że zdecydowana większość radców szkoli się ze względu na wewnętrzne przekonanie o sensie rozwoju zawodowego. Jest on potrzebny, ponieważ odpowiada odczuciom i potrzebom naszych klientów.
W moim przekonaniu ta zmiana perspektywy – ze świadczącego usługi na perspektywę potencjalnego klienta – pozwala lepiej ocenić zasadność formalnego obowiązku doskonalenia zawodowego radców prawnych. Ten obowiązek buduje fundament naszej pracy, jakim jest zaufanie klientów, a im więcej zaufania do radców prawnych, tym bardziej rośnie pozycja społeczna nasza i naszego zawodu.
Na szkolenie zawodowe radców prawnych warto spojrzeć nie poprzez przymus i zagrożenie sankcją, lecz przez konkretne korzyści, jakie z niego płyną