Właściciel nieruchomości nie może być zaskakiwany informacją o tym, że jego dom został nagle objęty ochroną konserwatorską. To niekonstytucyjne – alarmują prawnicy.
Problem dotyczy art. 22 ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 1446). Na jego mocy do gminnej ewidencji zabytków należy wpisywać:
1) zabytki nieruchome wpisane do rejestru zabytków;
2) inne zabytki nieruchome znajdujące się w wojewódzkiej ewidencji zabytków;
3) inne zabytki nieruchome wyznaczone przez wójta (burmistrza, prezydenta miasta) w porozumieniu z wojewódzkim konserwatorem zabytków.
W praktyce największe kontrowersje wzbudza właśnie ostatni z tych punktów.
Z zaskoczenia
Wszystko dlatego, że w 2010 r. zmienił się status gminnego wykazu. Przed nowelizacją (Dz.U. z 2010 r. nr 75, poz. 474) prowadzony był wyłącznie dla celów wewnętrznych i porządkowych danego samorządu: stanowił np. podstawę do sporządzania programu opieki nad zabytkami. Wpis do ewidencji nie oddziaływał jednak na prawa właścicieli obiektów w niej ujętych. Po zmianie – jak podkreślają przedstawiciele doktryny – gminna ewidencja zabytków stała się jedną z prawnych form ochrony zabytków. Mimo że wcale nie została, jako taka, wymieniona w przepisach.
Na mocy noweli obiekty ujęte w gminnej ewidencji podlegają uzgodnieniom konserwatorskim zarówno na etapie postępowania o ustalenie warunków zabudowy, jak i przy wydawaniu pozwolenia na budowę lub rozbiórkę.
Problem polega na tym, że wpis do gminnej ewidencji dokonywany jest nie na mocy decyzji administracyjnej, lecz na podstawie zarządzenia wójta czy burmistrza. To akt ściśle wewnętrzny. Właściciel o wpisie nie jest w ogóle informowany, nie bierze też udziału w postępowaniu – wskazuje dr Tomasz Ludwik Krawczyk, adwokat i wspólnik w kancelarii Drzewiecki, Tomaszek & Wspólnicy.
W efekcie posiadacz nieruchomości wciągniętej do omawianego wykazu dowiaduje się o tym zazwyczaj, gdy usiłuje coś na niej wybudować i odsyłany jest do konserwatora.
Wpis do ewidencji w wielu istotnych aspektach rodzi więc dla właściciela podobne dolegliwości, jak wpis do rejestru zabytków. Z tym, że w przypadku tego ostatniego przeprowadzane jest postępowanie administracyjne według zasad określonych w k.p.a., a zatem z poszanowaniem praw właścicieli – stron tego postępowania. Organ musi też wykazać, że dany obiekt ma charakter zabytkowy, a więc powołać na tę okoliczność biegłego. W przypadku ewidencji tak nie jest – podkreśla mecenas Krawczyk.
Co więcej, wpis w ewidencji nie wiąże się dla właściciela obiektu z żadnymi uprawnieniami. – Właściciel nieruchomości wpisanej do rejestru zabytku może natomiast starać się o dotacje na utrzymanie tego zabytku – dodaje ekspert.
Konstytucyjnie wątpliwe
Nic więc dziwnego, że po kilku latach kontrowersyjny przepis doczekał się skargi konstytucyjnej. Na zakwestionowanie art. 22 ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami zdecydowała się kancelaria Sołtysiński Kawecki & Szlęzak (sygn. akt SK 3/15). Reprezentowała ona inwestora, który nabył nieruchomość przeznaczoną do rozbiórki. Chciał w jej miejsce postawić budynek komercyjny. Wkrótce obiekt został jednak wpisany do gminnej ewidencji zabytków, co pokrzyżowało plany dewelopera. O niecelowości wpisu nie udało mu się przekonać sądów administracyjnych, dlatego – po przegranej przed Naczelnym Sądem Administracyjnym – kancelaria zdecydowała się wnieść skargę do Trybunału Konstytucyjnego. Dowodzi w niej, że regulacja łamie wiele norm konstytucyjnych.
Wątpliwości wobec tego przepisu podnosił również rzecznik praw obywatelskich. W wystąpieniu z końca 2012 r. do ministra kultury i dziedzictwa narodowego wskazywał m.in., że „dokonywanie wpisów do gminnej ewidencji zabytków bez zapewnienia właścicielom nieruchomości możliwości czynnego udziału w tych czynnościach prowadzi do wyraźnego naruszenia zasady audiatur et altera pars (drugiej strony należy wysłuchać)”. W piśmie podnoszony był również zarzut, że objęcie nieruchomości ochroną konserwatorską bez wiedzy i udziału właściciela „zdaje się całkowicie nie respektować jego konstytucyjnie gwarantowanych uprawnień do korzystania z rzeczy, rozporządzania nią, a także decydowania w jej przedmiocie”. Przedstawiciel RPO wnioskował o pilną zmianę przepisów.
W odpowiedzi usłyszał, że prace są prowadzone i w ciągu roku opracowane zostaną założenia nowego systemu ochrony zabytków. Jedną z zasadniczych kwestii będzie ograniczenie znaczenia gminnej ewidencji zabytków. Dotąd jednak przepisy się nie zmieniły.
Jak podnosi dr Krystyna Krzekotowska, radca prawny i kierownik Studiów Podyplomowych Zarządzania, Pośrednictwa i Wyceny Nieruchomości Uczelni Łazarskiego, tworzone są inne przepisy, które również godzą w prawa właścicieli nieruchomości.
Procedowany w parlamencie senacki projekt nowelizacji ustawy o gospodarce nieruchomościami przewiduje ograniczenia dla właścicieli nieruchomości warszawskich, pozbawionych własności dekretem Bieruta. Na jego mocy zaliczenie nieruchomości do kategorii zabytku może pozbawić byłego właściciela uprawnienia do zwrotu gruntu warszawskiego – mówi dr Krzekotowska. W jej ocenie to dodatkowy argument za tym, że właściciele nieruchomości powinni mieć gwarancję, iż postępowanie o objęciu nieruchomości ochroną konserwatorską będzie się toczyło z ich udziałem.
Sądy w rozkroku
Z pomocą nie przychodzi im też orzecznictwo. Nie jest jasne nawet to, w jakim zakresie sąd może kontrolować wpis do ewidencji zabytków. W ocenie mecenasa Krawczyka skuteczne zaskarżenie będzie możliwe, jeśli wytkniemy błędy w procedurze dokonywania wpisu.
Ale ta jest niestety bardzo szczątkowo uregulowana. Przepis mówi jednak, że wpis w gminnej ewidencji zabytków wymaga uzgodnienia między konserwatorem wojewódzkim a włodarzem gminy/miasta. Z mojej praktyki wynika, że te nie są w ogóle czynione bądź też czynione wybitnie powierzchownie, co można skutecznie kwestionować przed sądem – podpowiada mec. Krawczyk.
Jak zaznacza, trudniej jest jednak merytorycznie podważać konieczność ujęcia danej nieruchomości w ewidencji.
Niedawno nasza kancelaria zakończyła sprawę przed NSA. Skład orzekający wskazał, że gmina musi wykazać, iż zarządzenie o wpisie było uzasadnione, a w szczególności, że obiekt ma cechy zabytku. Bywają jednak i zgoła odmienne orzeczenia – takie jak opisane w skardze do TK – gdzie sądy w ogóle nie badają meritum sprawy, wskazując, że wpis ma charakter uznaniowy i sąd nie może badać, czy obiekt spełnia kryteria zabytku – zaznacza ekspert.