W sprawach dotyczących kontaktów rodziców z dzieckiem wciąż małe znaczenie ma mediacja pomiędzy rodzicami. Należałoby się zastanowić, czy nie powinna być ona wręcz obowiązkowa. Podstawową przeszkodą okazuje się też brak wiedzy rodziców o dostępności środków prawnych - mówi Aleksandra Hulewicz radca prawny w Kancelarii Chajec, Don-Siemion & Żyto.



Wyrokiem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie przeciwko Polsce nasze państwo zostało zobowiązane do zmiany przepisów dotyczących realizacji kontaktów rodzica z dzieckiem. Czy obecne regulacje czynią zadość temu obowiązkowi?

Państwo polskie poczyniło pewne starania, z których Ministerstwo Sprawiedliwości złożyło raport do Komitetu Ministrów Rady Europy. Komitet ten ma wkrótce ocenić, czy państwu polskiemu rzeczywiście udało się wyeliminować naruszenia Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, wskazane przez ETPC. W ocenie naszej Kancelarii, źródła naruszeń zostały wyeliminowane niestety jedynie częściowo. I konieczne są dalsze zmiany legislacyjne.

Jakie?

W sprawach dotyczących kontaktów rodziców z dzieckiem wciąż małe znaczenie ma mediacja pomiędzy rodzicami. Należałoby się zastanowić, czy nie powinna być ona wręcz obowiązkowa. Podstawową przeszkodą okazuje się też brak wiedzy rodziców o dostępności środków prawnych. Zgodnie z art. 5 oraz 212 par. 2 k.p.c. sąd może, ale nie musi przekazywać stosownych informacji stronom występującym bez zawodowego pełnomocnika. To też należałoby zmienić, nakazując sądom informowanie rodziców z urzędu o ich prawach i obowiązkach w zakresie kontaktów z dzieckiem. Trzecią przeszkodą jest powolność mechanizmów sądowych. Konieczne jest przyspieszenie postępowania wykonawczego orzeczeń w sprawie kontaktów z dziećmi. Niestety, obecne regulacje wciąż sprawiają sędziom pewne problemy praktyczne. W ramach postępowania wykonawczego dokonują oni badania i oceny okoliczności naruszania orzeczeń dotyczących kontaktów z dziećmi, w tym okoliczności, które takie naruszenia miałyby usprawiedliwiać. Tymczasem okoliczności te nie powinny w ogóle być przedmiotem analizy w postępowaniu wykonawczym, ale ewentualnie przedmiotem nowego postępowania o zmianę tych zasad.

Sąd więc powinien jedynie ustalić, czy i jak często dochodziło do naruszenia orzeczenia i zasądzić karę pieniężną?

Dokładnie. Innym sposobem byłoby zobligowanie sądów do tego, aby już na etapie orzeczenia merytorycznego w przedmiocie zasad kontaktów z dzieckiem przewidywały zagrożenie nakazem zapłaty w razie nieprzestrzegania tych zasad. Rozwiązanie takie pozwoliłoby na rezygnację z obligatoryjnego obecnie pierwszego etapu postępowania wykonawczego (zagrożenie zapłatą), a przy okazji odciążyłoby sądy. Poza tym konstrukcja obecnych przepisów powoduje powstawanie rozbieżności interpretacyjnych co do tego, czy nakazana suma pieniężna powinna być wyliczona tylko w odniesieniu do naruszeń wyraźnie nazwanych w ostrzeżeniu, czy też do wszystkich następujących po jego wydaniu. Tymczasem, jak wskazuje nasze doświadczenie, rodzice utrudniający kontakty nad wyraz kreatywnie podchodzą do sprawy, dopuszczają się kolejnych naruszeń i pozostają bezkarni.