W dniu 23 listopada 2009 roku odbyła się konferencja dotycząca praktycznego stosowania w polskim prawie art. 212 k.k., dotyczącego przestępstwa pomówienia.

Prezes Izby Wydawców Prasy – dr Wiesław Podkański rozpoczynając konferencję stwierdził, iż stan prawny, w którym dopuszcza się możliwość karania za słowo jest plamą na honorze państwa prawa.

Obecna nowelizacja kodeksu karnego, wbrew postanowieniom rządowego projektu, utrzymała w mocy art. 212 §2 umożliwiający karanie dziennikarzy pozbawieniem wolności za pomówienie. Sytuacja taka, w opinii przedstawicieli świata mediów, generuje potrzebę rozpoczęcia publicznej debaty nad adekwatnością i przydatnością tego typu kary, która w rzeczywistości często przeradza się w formę represji wymierzonych przeciwko dziennikarzowi.

Opinia Helsińskiej fundacji Praw Człowieka

Dr Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka przedstawił działalność fundacji, której niestety dotychczas nie udało się odnieść sukcesu w tej dziedzinie. Uważa on jednak, iż duże znaczenie w obecnej sytuacji ma wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 12 maja 2008 roku (sygn. akt SK 43/05) dotyczący sprawy redaktora Mariana Maciejewskiego, gdzie Trybunał dokonał rozszerzenia kontratypu o prawdziwość zarzutu. W jego opinii art. 212 jest niepotrzebny, w celu dochodzenia sprawiedliwości swoją rolę pełnić może wystarczająco pozew cywilny.

Mec. Dawid Sześciło, również z Helsińskiej Fundacji, opracował raport dotyczący praktyki stosowania przepisu. Opisując wiele różnych przypadków pociągania do odpowiedzialności na podstawie art. 212 k.k. stwierdził, iż bardzo często dochodzi do nadmiernej ingerencji państwa w wolność słowa, do nadużywania władzy. Celem raportu było także wskazanie argumentów prawnych oskarżonym dziennikarzom opartych choćby na orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Mecenas zwrócił także uwagę, iż art. 212 jest najbardziej niebezpieczny dla dziennikarzy gazet lokalnych.

Art.212 ograniczeniem dla prasy

Swoją opinię od strony praktycznej przedstawili dziennikarze: red. Cezary Łazarewicz („Polityka”) oraz red. Jacek Brzuszkiewicz („Gazeta Wyborcza”). W ich opinii art. 212 jest dodatkowym elementem represji, właściwie knebluje usta dziennikarzom, zwłaszcza tym z gazet lokalnych, którzy maja bardzo ograniczoną możliwość obrony. Najczęściej w takich sytuacjach nie dość, że pozbawieni są fachowej pomocy prawnej w starciu z prawnikami strony przeciwnej specjalizujących się w tego typu sprawach, to bardzo często zmuszeni są próbować zażegnać spór i przepraszać za swoją działalność. Po sprawie, którą ujawnił Jacek Brzuszkiewicz, za co został skazany na pół roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata, wielu lokalnych oficjeli zaczęło masowo pozywać coraz więcej dziennikarzy. Również obowiązkowa obecność na wszystkich terminach bywa bardzo uciążliwa: często rozprawy toczą się w oddalonych od miejsca pracy danego dziennikarza miastach, co zabiera wiele czasu. Również sama groźba więzienia jest wystarczająco paraliżująca, jeśli chodzi o jego dalszą działalność. Trudności dotyczyć mogą również pracy związanej ściśle z zawodem, jak choćby odmowa akredytacji na spotkania ze względu na wpis do rejestru karnego, czyniąc z dziennikarza osobę podejrzaną.

Mec. Piotr Rogowski stwierdził, iż praktyką staje się właściwie nie tyle dochodzenie sprawiedliwości przez pomówione osoby publiczne, co szykanowanie dziennikarzy za ich pracę. Podkreślił ponownie dokuczliwość procedury. Obecnie coraz mniej osób pracuje w redakcjach, wobec czego liczne obowiązki muszą być rozdzielane na niewielką liczbę osób i w tej sytuacji rozprawy zabierające dużo czasu oddziaływują w niekorzystny sposób na pracę danej redakcji. W przypadku jednej, „szkodliwej” publikacji pojawia się lawina pozwów skierowana przeciwko dziennikarzom. Pojawiać się również zaczynają takie sytuacje, w których pozywany jest również obrońca oskarżonego dziennikarza.

Staranność dziennikarza to podstawa

Dr Michał Zaremba z Uniwersytetu Warszawskiego dodał, iż sądy nie badają, czy dany redaktor pisał prawdę, tylko czy zachował szczególną staranność. Jeśli oskarżony wykaże, iż taką staranność zachował, wówczas zostaje uniewinniony ze względu na usprawiedliwiony błąd, co oznacza, iż według sądu pisząc artykuł mylił się. Natomiast jeżeli dziennikarzowi nie uda się wykazać tej staranności, wówczas sąd stwierdza, że nie ma interesu społecznego w tym, co zostało napisane. Nadal jednak nie dochodzi, czy publikacja mówiła prawdę.

Jednym z najczęstszych argumentów polityków przeciwko zniesieniu art. 212 k.k. jest fakt, iż podobne zapisy istnieją w starych systemach europejskich. Jaki wobec tego jest sens wyprzedzać w tej kwestii państwa, takie jak np. Niemcy i znosić daną regulację? Odpowiedzią na postawione w ten sposób pytanie może być fakt, iż w państwach starej demokracji nie wykorzystuje się „dodatkowych” elementów procedury karnej, co z kolei w młodej demokracji jest bardzo kuszące, a przez to niebezpieczne. Potrzeba bowiem często dużej cywilnej odwagi poszczególnych dziennikarzy, aby wykryć i opublikować jakąś aferę. Ponadto nawet przy zagrożeniu wysokim zadośćuczynieniem w sprawie cywilnej, ciężar tego zagrożenia rozłożony jest na redakcję jako taką, natomiast w sprawach karnych zawsze będzie to sprawa indywidualna konkretnego dziennikarza.

Jeszcze inną kwestią podnoszoną przez polityków jest to, iż Trybunał Konstytucyjny nie orzekł o niezgodności przepisu z Konstytucją. Jednakże do wyroku zgłoszone były zdania odrębne, m.in. sędzi Ewy Łętowskiej, która mówiła o „mrożącym skutku” przepisu, którego politycy nie są w stanie zrozumieć. Sama odpowiedzialność finansowa, nawet bardzo wysoka, nigdy nie będzie w stanie zrównać się z procesem karnym, który wiąże się z rozpoczęciem działania całej machiny prawnej wraz z jej konsekwencjami. Politycy początkowo popierający zniesienie tego typu sankcji, często zmieniają zdanie, skwapliwie korzystając z art. 212, gdy sami znajdą się w sytuacji, w której znajduje on zastosowanie.

Emilia Amielanczyk

Zobacz także:

SA: Rzetelne zebranie materiału przez dziennikarza nie wystarczy?

SA: Wolność mediów oznacza odpowiedzialność za prezentowany materiał