Trzeba rozstrzygnąć czy pozwy zbiorowe mają odnosić się tylko co do zasady, czy powinny dotyczyć odpowiedzialności deliktowej – takie wnioski płyną z dyskusji zorganizowanej przez Komisję Kodyfikacyjną Prawa Cywilnego, która odbyła się w dniach 18–19 stycznia w Warszawie.



Zakres dochodzonych roszczeń

Paweł Pietkiewicz

Nie wszystkie sprawy, w których istnieje wielość podmiotów po stronie powodowej, nadają się do rozpoznania za pomocą grupowego dochodzenia roszczeń. Sytuacja taka ma miejsce w odniesieniu do odpowiedzialności deliktowej. Brakuje wspólnych okoliczności zarówno faktycznych, jak i prawnych, które uzasadniałyby wydanie jednolitych ustaleń lub wydanie jednolitego rozstrzygnięcia dla wszystkich podmiotów objętych takim powództwem. Również zarzuty przeciwko roszczeniom poszczególnych podmiotów mogą być na tyle różne, że konieczne będzie ich rozstrzyganie w sposób zindywidualizowany. Najlepszym przykładem trudności zastosowania instytucji grupowego dochodzenia roszczeń do spraw z zakresu odpowiedzialności deliktowej są sprawy dotyczące odpowiedzialności za szkody na osobie. Jako przykład można podać sprawę, w której grupa osób twierdzi, że każdy z członków grupy poniósł szkodę na osobie w wyniku korzystania z produktu niebezpiecznego per se. Przyjęcie za przykład takiej sprawy jest o tyle uzasadnione, że w tego typu sprawach występuje duża ilość okoliczności różnicujących sytuację faktyczną i prawną poszczególnych rzekomo poszkodowanych. Ze względu na charakterystykę produktu miałyby zastosowanie przepisy o odpowiedzialności opartej na zasadzie winy. Poszkodowani twierdzą, że producent nie udzielił im ostrzeżenia, że produkt, z którego korzystali, może wywołać szkodę na osobie i że gdyby takiego ostrzeżenia im udzielono, to z pewnością wzięliby je pod uwagę i nie korzystaliby z produktu, unikając w ten sposób powstania szkody.

Piotr Pogonowski

Jak rozumiem, pozwy grupowe dotyczyłyby sumy interesów indywidualnych. Nie dotyczyłyby więc sytuacji, w których mamy dochodzony interes wspólny, ogólny, który też można nazwać grupowym, tak jak w przypadku pozwów konsumenckich czy pozwów dotyczących ochrony konkurencji. A mielibyśmy do czynienia ze sprawami, w których wspólnie poszczególne zidentyfikowane podmioty dochodziłyby roszczeń. To oczywiście rodzi pewne pytania, już czysto techniczne, dotyczące trybu postępowania cywilnego, w których taka formuła mogłaby znaleźć zastosowanie. Na pierwszy rzut oka wydaje się oczywiste, że problem pozwu grupowego, z samej nazwy istoty tej instytucji dotyczy trybu procesowego. Zawsze mamy bowiem spór, mamy dwie strony i problem wielopodmiotowości po jednej ze stron. Tematyka pozwu grupowego czy wielopodmiotowości w naszym systemie prawnym jest inaczej rozwiązana i każdy podmiot może stać się uczestnikiem takiego postępowania. Ale można postawić pytanie, czy nie byłoby możliwe zastosowanie także w sprawach wielopodmiotowych, rozpoznawanych w trybie nieprocesowym, pewnych zasad reprezentacji i skutków działania jednego podmiotu w sferze prawnej innych podmiotów występujących w takim postępowaniu. Idąc dalej przez rodzaje postępowania cywilnego, pozwy grupowe miałyby zastosowanie w postępowaniu rozpoznawczym, ale nie omijamy także postępowania zabezpieczającego i postępowania egzekucyjnego.

Jakub Jacyna

Należy określić, jakie są cele naszych rozważań. Jeśli jest to opracowanie nowego modelu postępowania odrębnego, które doprowadzi do odformalizowania i usprawnienia poszkodowanym dochodzenia roszczeń, to środkiem do tego celu byłaby nowa ustawa. Ona nie musi być bardzo obszerna, ale taki akt prawny pt. Ustawa – Prawo o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, z punktu widzenia praktyka jest rozwiązaniem najwygodniejszym. W ślad za nią oczywiście powinna pójść korekta przepisów zarówno kodeksu cywilnego, jak i kodeksu postępowania cywilnego. W efekcie zaś oczekiwałbym, jako praktyk, trzech rzeczy. Po pierwsze, ułatwienia, czyli otwarcia nowej drogi do dochodzenia roszczeń, uproszczenia w tych zawiłych sprawach. Po drugie, skrócenia postępowania, te postępowania, które się obecnie toczą, są po prostu, zbyt długie. W trakcie ich trwania część osób w naturalny sposób z tego postępowania odpada. Umierają, trwają postępowania spadkowe. Wyobraźmy sobie sprawy chociażby katastrofy chorzowskiej – również uprawnieni do odszkodowań umierają. Po nich trzeba przeprowadzać postępowania spadkowe, to wszystko dodatkowo komplikuje postępowanie i wydłuża czas. Wreszcie, po trzecie, obniżenie kosztów. Postępowania te po prostu są zbyt drogie.

Zasada reprezentacji

Jerzy Naumann

Żeby dokonać rewolucji już nie tylko w ukształtowaniu zagadnień proceduralnych, ale przede wszystkim zagadnień materialnych i konieczności naruszenia obowiązujących od dziesięcioleci zasad odpowiedzialności cywilnoprawnej, pozwalam sobie swój głos wpisać w grupę tych oponentów, którzy obawiają się przeszczepiania mechanicznego rozwiązań przychodzących zza Oceanu do praktyki wymiaru sprawiedliwości obowiązującej na kontynencie. Polscy sędziowie nie są w ogóle przygotowani do orzekania w sprawach, o których tutaj mówimy. Ale gdy mówimy o procesach zbiorowych, to poza problemami organizacyjnymi mówimy również o wielkich pieniądzach. Tam, gdzie są wielkie pieniądze, tam są zawsze wielkie patologie. Taka jest natura pieniądza, że on korumpuje naszą świadomość. Czy możemy więc myśleć o implementowaniu rozwiązań iście amerykańskich na gruncie krajowym? Ja zgłaszam tutaj zasadniczej natury wątpliwość. Jeżeli mówimy o reprezentacji w sprawach, w których funkcjonują wielkie pieniądze i których rozstrzygnięcia będą dotyczyły wielkich pieniędzy, to oznacza, że na scenie pojawia się dodatkowy partner, gracz, który zaczyna realizować swoje indywidualne – nie grupowe – interesy. Który jest zainteresowany bezpośrednio, żeby w określony sposób pozyskać tego rodzaju zlecenie.

Maria Szulc

Jeśli chcemy wprowadzić zmianę tak istotną, to musi być to bardzo dobrze przemyślane. Ważne jest, czy te pozwy zbiorowe mają odnosić się tylko co do zasady, czy rozstrzygać interesy indywidualne. Jeśli obejmowałyby indywidualne interesy, to nie widzę postawy do wydawania nowej ustawy, wystarczyłyby zmiany w k.p.c. Jeśli chodzi o rolę sędziego, to ja tu mam pewną wątpliwość – k.p.c. poszedł w kierunku pewnego sformalizowania postępowania, ograniczenia roli sędziego, jeśli chodzi o postępowanie dowodowe. Istotna jest też reprezentacja – musi być to profesjonalne pełnomocnictwo. Jeśli organizacja występująca przed sądem nie ma profesjonalnego pełnomocnika, to jest to tragedia. Reprezentują ją osoby, które nie mają kompletnie pojęcia o prawie. Dlatego wymóg zastępstwa procesowego musi być.

Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel

Być może w kontekście tego, o czym państwo mówią, słusznym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie rozwiązania, które czyniłoby orzeczenie prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów orzeczeniem o charakterze prejudycjalnym. W sytuacji gdy organ stwierdzi np. niedozwolone prawem funkcjonowanie karteli, nadużywanie pozycji dominującej czy jakieś inne praktyki i jest to orzeczenie o charakterze ostatecznym, mogłoby ono stanowić podstawę dla potencjalnych poszkodowanych do dochodzenia roszczeń odszkodowawczych. Takie rozwiązania mogłyby odciążyć sądy, które z różnych powodów nie będą w stanie przeprowadzić dowodów. Rozstrzygnięcie urzędu mogłoby więc stanowić ułatwienie dla sądu, w sprawach czy praktyka ograniczająca konkurencję bądź ograniczająca prawa konsumentów w ogóle zaistniała. Kwestia odszkodowawcza pozostałaby do rozstrzygnięcia przez sąd.

Przebieg postępowania

Andrzej Jakubecki

Jeśli przez powództwo zbiorowe rozumiemy powództwo, w ramach którego będą dochodzone tylko roszczenia o zaniechanie czy nakaz określonych czynności, to rola sądu w kwestiach powiadomienia członków grupy przedstawia się inaczej niż gdyby w ramach powództwa zbiorowego dochodzone były indywidualne roszczenia. W przypadku ochrony interesu grupowego, czyli rozproszonego, powództwo wytaczane czy to przez organizację, organ publicznoprawny, czy też członka grupy o zaniechanie działań naruszających interes, w moim przekonaniu nie pociąga za sobą konieczności wciągania do postępowania cywilnego pozostałych członków grupy. Wszyscy bowiem członkowie grupy mogą z tego powództwa odnieść korzyści. Jeśli jednak przyjmiemy założenie, że regulacja powództw grupowych dotyczyć będzie ochrony praw podmiotowych indywidualnych osób, to trzeba zauważyć, że przełamany zostaje indywidualistyczny model procesu, ale nie dwustronność procesu. Strony pozostają dwie. W Grecji takie postępowania przekazywane są do postępowania nieprocesowego, co nie jest dobrym rozwiązaniem. W przypadku gdy w ramach powództwa grupowego dochodzone są roszczenia indywidualne, powstają określone zagadnienia proceduralne – poczynając od granic zawisłości sporu poprzez granice prawomocności. Trzeba zwrócić uwagę, że w naszej literaturze kwestia granic prawomocności nie jest ujmowana jednolicie. Gdyby przyjąć rozwiązania procesowe dotyczące powództw grupowych, prawdopodobnie konieczne byłyby korekty ogólnych przepisów kodeksu postępowania cywilnego. W szczególności art. 365 i 366 pod kątem określenia, czy wyrok zapadły w sprawie wywołuje skutek prejudycjalny, czy także skutek powagi rzeczy osądzonej. Czy specyfika spraw związanych z dochodzeniem w jednym procesie wielu różnych praw podmiotowych wymaga odrębnego ukształtowania procedury sądowe a w szczególności czy konieczne stałoby się wprowadzenie przepisów o jeszcze jednym postępowaniu odrębnym w sprawach grupowych? W moim przekonaniu konieczności takiej nie ma, choć wykluczyć nie można wprowadzenia pewnych modyfikacji procesowych. Kwestia dotyczy granic aktywności sądu. Chciałbym zwrócić uwagę na istniejące przepisy procesowe, które pozwalają rozwiązać wiele problemów, przede wszystkim art. 232 zdanie 2 „sąd może dopuścić dowód niewskazany przez strony”. Przepis ten obowiązuje w kształcie niezmienionym, a praktyka interpretuje go w sposób różny. Jest to kwestia praktyki, a nie zmiany przepisu. Nie widzę potrzeby powracania do kiedyś obowiązującego przepisu nakładającego na sąd obowiązek podejmowania wszelkich czyności dopuszczalnych według stanu sprawy, które okażą się konieczne dla uzupełnienia lub wyjaśnienia twierdzeń stron.

Dariusz Skuza

Instytucja pozwów zbiorowych w Stanach Zjednoczonych jest bardzo popularna ze względu na ukształtowanie kosztów sądowych oraz kosztów zastępstwa prawnego, które są rozliczanie w ramach tego postępowania. Odpowiednio kształtując koszty tego postępowania można spowodować, że ta instytucja będzie miała powodzenie bądź przeciwnie. Tak np. bardzo ważne jest ograniczenie powództw niemających szans na powodzenie, czyli opartych na błahych podstawach, których celem jest uzyskanie nienależnych korzyści. I tak np. wprowadzenie opłaty sądowej eliminuje część takich pozwów. Przykładowo w sprawach pracowniczych zmniejszyła się liczba apelacji, od kiedy trzeba ponosić ich koszty, z których wcześniej powód był zwolniony. W nowej ustawie o kosztach sądowych są pewnego rodzaju zwolnienia podmiotowe. Odpowiedzialność za zwrot kosztów procesu jest jednym z istotnych elementów powodzenia w zakresie rozliczania kosztów w systemie typowo amerykańskim. W polskim ustawodawstwie ten, kto proces przegrywa, powinien zwrócić uzasadnione koszty tego postępowania temu, który wygrywa. Ta zasada nie jest konsekwentna, bo nie ma takiego obowiązku prokurator czy też organizacja społeczna. Prowadzi więc proces właściwie bezkarnie. Zastanowić się trzeba, czy nie uregulować inaczej wynagrodzeń adwokackich czy radcowskich. Obecnie maksymalnym wynagrodzeniem adwokackim, jakie można uzyskać w najwyższej kategorii spraw, jest 7 tys. 200 zł na poziomie minimum. Tę stawkę można podnieść sześć razy. Biorąc pod uwagę skalę zjawiska pozwu zbiorowego, które wymaga wielu niestandardowych czynności, nie są to wynagrodzenia realne i nie odpowiadają nakładowi pracy wykonanej przez prawnika.

Feliks Zedler

W naszym procesie mamy pojęcie tzw. zasady kierowniczej roli sędziego. Czy tzw. zarządzanie procesem jest czymś innym? Sędzia powinien być sędzią. Sędzia aktywny to sędzia podejrzany, bo ta aktywność jest zawsze na rzecz jednej ze stron, a sędzia powinien być bezstronny. Od aktywności są adwokaci i radcowie prawni. Zarządzanie procesem to są zwykłe zarządzenia przewodniczącego w trybie art. 210 czy 207 k.p.c. Sędzia nie może przejmować aktywnej roli prowadzenia procesu zamiast radcy prawnego. Odchodzenie od zasady kontradyktoryjności to droga donikąd. Kierownicza rola sędziego jest zupełnie wystarczająca. Sędzia nie może jednak prowadzić procesu. Od aktywności są strony.