Krajowa Rada Sądownictwa wyraziła w środę zgodę na odwołanie sędziego Ryszarda Milewskiego z funkcji prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku. Wnioskował o to minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Wcześniej sam osądzany również atakował - twierdził, że jeszcze przed rozmową z dziennikarzem o Amber Gold, był naciskany przez ministra sprawiedliwości o ujawnienie akt sprawy.

Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin dostał w środę od Krajowej Rady Sądownictwa zgodę na odwołanie Ryszarda Milewskiego z funkcji prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku. Decyzja Rady była niemal jednogłośna - jedna osoba się wstrzymała, pozostali byli za.

2-godzinna dyskusja

Rada dyskutowała o tej sprawie prawie dwie godziny na zamkniętym posiedzeniu. Był na nim obecny także Gowin, który jako minister sprawiedliwości jest członkiem KRS. To on wystąpił do KRS o odwołanie sędziego Milewskiego z prezesowskiej funkcji. Zgodę na odwołanie Rada wydała "kierując się dobrem wymiaru sprawiedliwości".

Wniosek Gowina o odwołanie Milewskiego z funkcji prezesa SO w Gdańsku wiąże się z ujawnionym przez "Gazetę Polską Codziennie" nagraniem rozmowy telefonicznej, w trakcie której osoba podająca się za asystenta szefa kancelarii premiera miała ustalać z Milewskim szczegóły związane m.in. z posiedzeniem sądu dot. zażalenia na areszt szefa Amber Gold.

Za odwołaniem 22 z 23 obecnych

Przewodniczący KRS sędzia Antoni Górski powiedział dziennikarzom, że w środę za wnioskiem Gowina w tajnym głosowaniu opowiedziało się 22 z 23 obecnych na posiedzeniu członków KRS; jedna osoba wstrzymała się od głosu. Gowin mówił potem dziennikarzom, że "wyłączył się z głosowania". Zapewniał, że odwoła Milewskiego "niezwłocznie". Wcześniej jednak muszą nastąpić formalności - uchwała KRS powinna drogą urzędową wpłynąć do MS i w ten sam sposób powinna zapaść decyzja ministra.

Sędzia Milewski się bronił

W czasie posiedzenia - mówił sędzia Górski - Rada wysłuchała prezesa Milewskiego oraz wiceprezesa gdańskiego sądu apelacyjnego, nadzorującego prace kierowanego przez Milewskiego sądu. Jak poinformował szef KRS, Milewski twierdził, że są wątpliwości dotyczące autentyczności nagrania jego rozmowy. O wiarygodności nagrania, jak podkreślał Górski, rozstrzygnie postępowanie przed rzecznikiem dyscyplinarnym, a nie przed Radą.

Kłopoty ze skruchą sędziego

Według Górskiego Milewski "był powściągliwy co do okazywania skruchy" na posiedzeniu KRS. Jak mówił szef Rady sędzia twierdził przed KRS, że podawanie w rozmowie z rzekomym przedstawicielem kancelarii premiera daty posiedzenia aresztowego i składu orzekającego w sprawie prezesa Amber Gold Marcina P. było "normalną informacją publiczną". Członkowie Rady - w tym Gowin - nie podzielają tej opinii.

"Gazeta Polska Codziennie" napisała dwa tygodnie temu, że 6 września do prezesa Milewskiego zadzwoniła osoba przedstawiająca się jako asystent szefa kancelarii premiera Donalda Tuska. W rozmowie tej szef sądu miał prosić o instrukcje, czy przyspieszać posiedzenie sądu ws. zażalenia na aresztowanie Marcina P., prezesa Amber Gold. Milewski miał też umówić się na spotkanie z premierem: wstępnie wyznaczono datę 13 września. Gdańska prokuratura prowadzi śledztwo w tej sprawie po zawiadomieniu Milewskiego. Jego zachowanie bada też rzecznik dyscyplinarny, który może wszcząć postępowanie dyscyplinarne i skierować sprawę do sądu - efektem może być kara od upomnienia, nagany, aż po przeniesienie do innego sądu lub nawet usunięcie z sądownictwa.



W związku ze sprawą KRS przyjęła w środę stanowisko "w przedmiocie zagrożeń niezależności sądów i niezawisłości sędziów"

"Rada z rosnącym niepokojem zauważa, że ostatnie incydentalne wydarzenia związane z działalnością sądów, w tym niestosownymi zachowaniami pojedynczych sędziów, sprowokowały nieadekwatne reakcje niektórych polityków i przedstawicieli części mediów, podważające zaufanie do sądów i sprawowanego przez nie wymiaru sprawiedliwości" - głosi jego treść.

"Niezależne sądy i niezawiśli sędziowie są podstawą demokratycznego państwa prawa; nieuzasadnione podważanie autorytetu władzy sądowniczej uderza w podstawy państwa" - wskazała KRS. W dokumencie podkreślono, że "organy władzy publicznej mają obowiązek działania na podstawie i w granicach przepisów prawa, dokonując wszechstronnej jego wykładni, a wszelka jednostronność podejścia w tej kwestii zagraża praworządności".

"Poszukiwanie sensacji tam, gdzie powinna mieć miejsce pogłębiona i spokojna refleksja nad sprawnym i dającym obywatelom poczucie bezpieczeństwa funkcjonowaniem wszystkich organów państwa, może doprowadzić do całkowitego zanegowania pozycji ustrojowej władzy sądowniczej. Strat społecznych z tym związanych nie będzie można naprawić przez wiele lat" - przestrzega Rada.

KRS to konstytucyjny organ mający za zadanie stać na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Rada liczy 25 członków: sędziów sądów powszechnych, wojskowych, Sądu Najwyższego; z urzędu jej członkami są też: minister sprawiedliwości, I prezes SN i prezes NSA, a także czterech posłów, dwóch senatorów i przedstawiciel prezydenta RP.

Sędzia Milewski oskarża ministra Gowina - wcześniej naciskał, gdy nie uległem,wykorzystał ujawnioną rozmowę z dziennikarzem

Były bardzo duże naciski ze strony ministra sprawiedliwości - twierdzi w rozmowie z RMF FM prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku.

Jak wyjaśnił Milewski, odmówił ministrowi sprawiedliwości udzielenia informacji z akt afery sopockiej. W ostatecznej wersji wyjaśnień przesłanej do KRS już tego akapitu nie było

Ryszard Milewski potwierdza, że były różne wersje pisma z wyjaśnieniami do Krajowej Rady Sądownictwa.



Głosowanie ws. odwołania sędziego ze stanowiska jest jawne, chyba że o utajnienie zwróci się któryś z członków Rady. Opinia KRS - gdyby była negatywna - jest wiążąca dla ministra sprawiedliwości.

Jeśli zaś opinia jest pozytywna, minister może zrealizować to, o co sam występuje do KRS - czyli odwołać prezesa. Podstawą prawną ewentualnego odwołania z funkcji prezesa sądu przed upływem kadencji na jaką został powołany, może być stwierdzenie przez KRS i ministra, że złamał on zapisy Prawa o ustroju sądów powszechnych.