Sprawa dotyczyła opłat za karty pojazdów sprowadzanych kilka lat temu z krajów Unii Europejskiej. Starostwa powiatowe pobierały je w wysokości 500 zł. Opłaty te zostały zakwestionowane przez Trybunał Konstytucyjny, który w styczniu 2006 r. uchylił rozporządzenie resortu infrastruktury z 28 lipca 2003 r., na podstawie którego opłaty te były pobierane. Po tym wyroku minister transportu wydał kolejne rozporządzenie, w którym ustalił, że opłata za kartę pojazdu wynosi 75 zł.
Od tej pory osoby, które wniosły już opłaty, zaczęły występować z pozwami do sądów o zwrot 425 zł. Wierzytelności te były również skupowane przez różne firmy i osoby w drodze cesji.
Tak było w sprawie, którą rozpatrywał w środę Sąd Najwyższy. Pozew do sądu złożył mężczyzna, który skupił od kilkunastu osób wierzytelności z tytułu opłat za karty pojazdu, pobranych przez powiat tucholski. Sąd I instancji zasądził na rzecz nabywcy długów żądane 6 tys. zł. Jednak sąd II instancji dostrzegł w sprawie problem prawny - czy sąd cywilny w ogóle może rozpatrywać sprawę o zwrot nienależnie pobranej opłaty za kartę pojazdu. Spór wynikł po wejściu w życie nowej ustawy o finansach publicznych, w świetle której wszelkie spory dotyczące opłat ponoszonych na rzecz podmiotów państwowych lub samorządowych powinny być rozpatrywane w drodze postępowania administracyjnego.
6 czerwca 2012 r. Sąd Najwyższy uznał w uchwale (sygn. akt III CZP 24/12), że sprawy o zwrot opłat za wydanie karty pojazdu, nienależnie pobranych przed 1 stycznia 2010 r., mogą być rozpoznawane na drodze sądowej przez sąd powszechny. Sąd podkreślił w uzasadnieniu, że dopuszczalność drogi sądowej dotyczy tych opłat, które zostały wniesione przed wejściem w życie ustawy o finansach publicznych. Od początku 2010 r. przepisy tej ustawy wyraźnie kierują te sprawy na drogę administracyjną. Natomiast do końca 2009 r. takich przepisów nie było i dlatego - zdaniem SN - sądy cywilne mogą rozpoznawać tego typu sprawy.
SN odniósł się też do kwestii cedowania wierzytelności z tytułu tych opłat na osoby trzecie lub firmy. Sąd podkreślił, że chodzi tu o świadczenia publicznoprawne, które nie wynikają z umów, ale z przepisów prawa i są wnoszone na rzecz samorządów. Skoro są to świadczenia publiczne, to nie mogą one podlegać cesji - uznał SN. Sprawę o zwrot opłaty może więc wytoczyć tylko osoba, która wniosła opłatę - powiedział sędzia Wojciech Katner na zakończenie rozprawy.
Sprawa zwrotu opłat za karty pojazdów spędza sen z powiek samorządowcom. Na początku tego roku wiceminister finansów Hanna Majszczyk w odpowiedzi na poselską interpelację poinformowała, że budżet państwa nie będzie rekompensować powiatom kosztów związanych z koniecznością zwrotu zawyżonych opłat za wydanie kart pojazdów. "Zwiększenie opłaty za kartę pojazdu do kwoty 500 zł nie wiązało się z dodatkowymi zadaniami dla powiatów, a wynikające z tego tytułu znacznie zwiększone środki stanowiły dodatkowe dochody powiatów" - napisała Majszczyk w odpowiedzi na interpelację.
Wiceminister przypomniała, że pobierana przez powiaty opłata w wysokości 500 zł była zdecydowanie wyższa do kosztów druku i dystrybucji jednej karty. Z tego właśnie powodu Trybunał ją zakwestionował. Powiaty pobierały więc dodatkową daninę publiczną, która była dla nich dodatkowym źródłem dochodów - podkreśliła Majszczyk. (PAP)