Gminy przygotowują się do masowych eksmisji. Co prawda nowelizacja ustawy o ochronie praw lokatora, która ułatwi usuwanie z mieszkań uporczywych dłużników, czeka jeszcze na podpis prezydenta, ale większość gmin ma już gotowe pomieszczenia tymczasowe.
Warszawska gmina Białołęka remontuje dla eksmitowanych jeden z nieużywanych internatów, Szczecin chce ich przenosić do hoteli robotniczych, a Gdańsk przygotował budynek w dzielnicy Nowy Port. Niektóre gminy idą jeszcze dalej – kupują też blaszane kontenery, kolejne podpisują umowy z noclegowniami.
Nowelizacja ustawy o ochronie praw lokatorów zdejmuje z gmin obowiązek dostarczenia eksmitowanym mieszkań socjalnych. Co więcej, lokal tymczasowy gmina musi zapewnić eksmitowanemu maksymalnie przez pół roku. Później musi sobie radzić sam. Samorządowcy szacują, że zmiana przepisów ułatwi im wykonanie zaległych około 30 tysięcy wyroków.
Nowe zasady tylko w Gdańsku umożliwią odzyskanie ponad 500 mieszkań i o kilka milionów złotych zmniejszenie zaległości czynszowych.
– Nie chodzi nam jednak o wyrzucanie z mieszkań rodzin, które nie płacą, bo ich na to nie stać. Mniej zamożni mogą liczyć nawet na 60-proc. obniżki czynszów, a także możliwość odpracowania zaległości – podkreśla Michał Piotrowski z Urzędu Miejskiego w Gdańsku.
Gmina wprowadziła taką opcję w tym roku. Lokatorzy, odgarniając przez godzinę śnieg, grabiąc liście czy porządkując tereny zielone, mogą zmniejszyć swój dług o 10 zł. Z możliwości tej korzysta od 30 – 50 osób dziennie, dzięki czemu w ciągu kilku miesięcy zaległości czynszowe udało się zmniejszyć o milion złotych.
Gdańsk jest jednak wyjątkiem. W większości miast zaległości czynszowe zamiast maleć, rosną. W Warszawie przekraczają 200 mln zł, w Szczecinie ponad 90 mln zł, a np. w Pozaniu prawie 100 mln zł. W całym kraju wartość niezapłaconych czynszów szacuje się na 2 – 2,5 mld zł.
Rosnące zaległości są główną przyczyną pogarszającej się kondycji zasobów mieszkań komunalnych. Dziś prawie połowa z 1,1 mln lokali znajdujących się w zarządzie gmin wymaga remontów.
Tak jest np. na warszawskiej Pradze-Południe, gdzie Zakład Gospodarowania Nieruchomościami nie ma pieniędzy na remont instalacji gazowej. Już od kilku miesięcy mieszkańcy 21 przedwojennych kamienic żyją bez ciepłej wody i gotują na prowizorycznych kuchenkach elektrycznych, bo zarząd odciął dopływ gazu, bojąc się, że budynki wylecą w powietrze. Co gorsza, nie wiadomo, kiedy gaz znowu popłynie. Zarząd dzielnicy wystąpił wprawdzie do Rady Warszawy o 900 tys. zł na remont, ale miasto pieniędzy nie ma. Podobna sytuacja jest w większości polskich gmin.
Resort infrastruktury przygotował projekt ustawy o najmie lokali komunalnych, który m.in. wprowadzał czasowe umowy najmu i ograniczał możliwość dziedziczenia mieszkań.
– Wtedy mieszkania komunalne trafiałyby faktycznie do tych najbardziej potrzebujących – przyznaje Tomasz Krettek z biura polityki mieszkaniowej Warszawy.
Dziś z wstępnych samorządowych szacunków wynika, że ok. 30 proc. z 90 tys. warszawskich lokali komunalnych zajmują ludzie, których stać na zakup mieszkania albo wynajem po cenach rynkowych. Niestety, wszystko wskazuje na to, że ustawa, na którą czekają gminy, trafi do kosza. Politycy nie chcieli przyjąć takiej ustawy przed wyborami.