Niektóre przepisy ustawy o ewidencji ludności od dawna uważane są za archaiczne i nikt ich nie przestrzega. Zameldowanie potwierdza, że dana osoba przebywa w konkretnej miejscowości pod określonym adresem. Likwidacja obowiązku meldunkowego będzie wymagała zmiany przepisów o dowodach osobistych i ewidencji ludności.
Premier zapowiedział zniesienie obowiązku meldunkowego jeszcze w tym roku, ponieważ w ten sposób chce zlikwidować przepisy nadmiernie krepujące obywateli.
Ustawa o ewidencji ludności i dowodach osobistych została uchwalona w 1974 r. i jak na tamte czasy była uważana za nowoczesną. Zerwała z zasadą przyznawania prawa do mieszkania osobom, które były w nim zameldowane, wówczas gdy opuścił je główny najemca. Teraz zameldowanie tylko potwierdza, że dana osoba przebywa w danej miejscowości pod określonym adresem w konkretnym mieszkaniu. Obywatel ma obowiązek zameldować się w miejscu pobyty stałego, a pod innym adresem może zameldować się na pobyt czasowy.

Nie wystarczy zmiana ustawy

Zwolennicy zniesienia obowiązku meldunkowego twierdzą, że ustawa była nastawiona na nadmierną kontrolę obywateli. W dodatku często nie jest już przestrzegana, szczególnie przez osoby wyjeżdżające z kraju. Wprawdzie ustawa z 20 maja 1971 r. Kodeks wykroczeń (Dz.U. nr 109, poz. 56 z późn. zm.) przewiduje karę ograniczenia wolności, grzywny albo nagany dla osoby, która nie dopełnia ciążącego na niej obowiązku meldunkowego oraz karę grzywny lub nagany dla osoby, która nie zawiadamia właściwego organu o niedopełnieniu przez inną osobę ciążącego na niej obowiązku meldunkowego, ale w sądach grodzkich takie sprawy spotyka się wyjątkowo.
Niektóre przepisy ustawy o ewidencji ludności od dawna uważane są za archaiczne i nikt ich nie przestrzega. Powinno się usunąć je z ustawy. Na przykład przepis, który nakazuje osobie wyjeżdżającej za granicę na okres dłuższy niż trzy miesiące nie tylko wymeldować się w gminie, lecz również dodatkowo zgłosić swój wyjazd oraz powrót we właściwej miejscowo gminie. Wymogu zgłaszania dopełnia niewielu emigrantów, ponieważ wyjeżdżając nie są w stanie określić, jak długo będą przebywać poza krajem, czy uda się im znaleźć stałą pracę i zaaklimatyzować za granicą. W dodatku wiele osób wyjeżdża nie na podstawie paszportu, lecz dowodu osobistego. Do dowodu wpisany jest adres zamieszkania. Jeżeli osoba wyjeżdżająca wymeldowuje się z pobytu stałego, to adres w dowodzie przestaje być aktualny. Powinna wówczas wymienić dowód i do nowego wpisać inny adres. Natomiast nikt nie wyda jej dowodu osobistego bez wypełnionej rubryki dotyczącej adresu, nawet wówczas, gdy faktycznie tego adresu ona w Polsce już nie ma.
Dlatego znosząc obowiązek meldunkowy należałoby zmienić przy okazji przepisy o dowodach osobistych w części dotyczącej wpisywania adresu na tym dokumencie.
- Osoby, które nie wymeldowały się i wyjechały w niewiadomym kierunku stwarzają często problem rodzinie, która chce sprzedać mieszkanie. Musi wówczas wstrzymać długo trwające postępowanie o wymeldowanie z urzędu, ponieważ mieszkania z osobą zameldowaną nikt nie chce kupić - tłumaczy adwokat Maria Urbańska z Kancelarii Kosiński i Wspólnicy.
Teraz przy załatwianiu wielu czynności urzędowych obywatel musi udowodnić, pod jakim adresem na stałe przebywa. Do tej pory robi to, okazując zaświadczenie o stałym zameldowaniu albo dowód osobisty z wpisanym adresem, pod którym jest na stałe zameldowany.

Ewidencja jest potrzebna

Wylegitymowania się adresem wymagają banki przy załatwianiu formalności związanych z udzieleniem kredytu i założeniem konta.
- Banki ustalają adres klienta na podstawie oświadczenia, które składa. Przy podejmowaniu decyzji o udzieleniu kredytu najważniejsza jest zdolność kredytowa, a nie adres - tłumaczy Jerzy Bańka ze Związku Banków Polskich.
Jego zdaniem, każdy bank ma swoje sposoby identyfikowania kredytobiorcy, na przykład przy pomocy systemu PESEL, dokumentów z zatrudniającej go firmy itd. Również firmy windykacyjne zatrudniane przez banki poradzą sobie ze znalezieniem niewypłacalnego kredytobiorcy, ponieważ mają swoje od lat wypróbowane procedury. Problem może mieć komornik prowadzący egzekucję w mieszkaniu dłużnika pod konkretnym adresem.
Komornicy dostrzegają, że zniesienie meldunków stworzy dla nich problem, ale twierdzą, że sobie z nim poradzą.
- Wprawdzie często dłużnicy nie mieszkają pod wskazanym adresem, ale przynajmniej można go wykorzystać do korespondencji. Pod tym adresem można było się też dowiedzieć, dokąd wyprowadził się dłużnik. Teraz adres można ustalić w Biurze Adresowym na podstawie informacji o zameldowaniu na pobyt stały - tłumaczy komornik Andrzej Kuligowski.
- Po zniesieniu obowiązku meldunkowego wierzyciel nie będzie miał już takiej możliwości - dodaje Andrzej Kuligowski.
Zameldowanie na pobyt stały potrzebne jest też wyborcom, którzy chcą oddać głos w wyborach i osobom ubiegającym się o zasiłki z pomocy społecznej oraz z gminy, ponieważ rozdzielane są one tylko wśród osób zamieszkałych na danym terenie.

Co zamiast meldunku

Nie wystarczy znieść obowiązku meldunkowego, nie wprowadzając na jego miejsce innej ewidencji obywateli. Jakaś ewidencja obywateli jest potrzebna, mimo że swoją bazą adresową dysponuje wiele instytucji.
- Można ją stworzyć na przykład na bazie numeru PESEL lub numeru NIP i wówczas ewidencję obywateli prowadziłyby urzędy skarbowe - mówi adwokat Bartosz Grohman z Kancelarii White & Case.
- Numery te musiałyby się zmienić i PESEL powinien obejmować oprócz daty urodzenia, określenia płci, również zakodowane informacje o adresie - dodaje.
Każdy jest podatnikiem, nawet niektóre dzieci mają dochód, więc figurują w ewidencji podatkowej, która w dodatku jest skomputeryzowana. Z tego powodu dostęp do niej instytucji zainteresowanych ustaleniem adresu konkretnego obywatela byłby łatwiejszy.
MAŁGORZATA PIASECKA-SOBKIEWICZ