Polskie instytucje są uzbrojone po zęby. Teraz rząd chce dać prawo do noszenia paralizatorów kolejnym służbom: Straży Ochrony Kolei, strażnikom leśnym, nawet straży rybackiej i łowieckiej. Po cichu następuje paraliż praw obywatelskich
Polskie instytucje są uzbrojone po zęby. Teraz rząd chce dać prawo do noszenia paralizatorów kolejnym służbom: Straży Ochrony Kolei, strażnikom leśnym, nawet straży rybackiej i łowieckiej. Po cichu następuje paraliż praw obywatelskich
Pilnuje nas 400 tys. uzbrojonych po zęby policjantów, strażników, służb celnych i ochroniarzy. W żadnym państwie unijnym uprawnienia do stosowania paralizatorów przez funkcjonariuszy nie są tak szerokie. Czy jesteśmy dzięki temu bezpieczniejsi, czy wręcz przeciwnie, narażeni na wewnętrzną zbrojną armię?
Prawo do noszenia broni mają dziś 23 formacje, w tym kontrola skarbowa i celnicy. Jeszcze więcej osób może posługiwać się niebezpiecznymi paralizatorami elektrycznymi o mocy powyżej 10 megaamperów. To m. in. 100 tys. policjantów, 240 tys. ochroniarzy, 10 tys. strażników miejskich, 15 tys. pograniczników i 15 tys. strażników więziennych.
Do nich dołączy – jak wynika z założeń do ustawy o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej – 8 tys. przedstawicieli kolejnych służb. Strażnicy leśni, straż rybacka i łowiecka, inspektorzy transportu drogowego i Straż Ochrony Kolei. Na 100 osób pracujących zawodowo dwie mają prawo użyć przeciwko nam paralizatora.
– Rozszerzanie tych uprawnień narusza prawa obywatelskie – komentuje mecenas Andrzej Michałowski, członek Naczelnej Rady Adwokackiej. I dodaje, że jako obywatel czuje się mniej bezpiecznie w państwie, w którym coraz więcej osób może go porazić prądem.
Rządowe propozycje krytykują Helsińska Fundacja Praw Człowieka, rzecznik praw obywatelskich i Amnesty International. – Bardzo bym chciał, aby polski ustawodawca zapoznał się z raportem Braidwooda, zanim wprowadzi nowe rozwiązania o stosowaniu paralizatorów – ocenia Mirosław Wróblewski z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.
Raport powstał po głośnej sprawie Roberta Dziekańskiego w 2007 r., który stracił życie po porażeniu paralizatorem przez Kanadyjską Królewską Policję Konną. Jego efekt: tasery zaliczono do lethal weapon, broni, której użycie może skutkować śmiercią. Opracowano procedury ich używania podobne do tych, jakie obowiązują przy broni palnej.
– W USA i Kanadzie w latach 2001 – 2005 zastosowanie taserów spowodowało śmierć ponad 150 osób – wskazuje Draginja Nadażdin, dyrektorka Amnesty International Polska. W Polsce nie ma jednolitych procedur. – A powinno być jasne, ile sekund można razić paralizatorem i w jakie partie ciała – mówi Nadażdin.
MSWiA zapewnia, że tasery będą stosowane w ostateczności. Jacek Zalewski, dyrektor departamentu analiz i nadzoru MSWiA: Straż Leśna czy Państwowa Straż Rybacka domagały się prawa do stosowania paralizatorów wobec groźnych zwierząt. Nie udało nam się zdobyć potwierdzenia, że w rzekach pojawiły się rekiny ludojady. Za to na pewno paralizatory mogą być zabójcze dla osób z problemami krążeniowymi i sercowymi. Czyli dla co najmniej 2 mln Polaków.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama