Prace nad projektem trwały od 2008 r. W czwartek resort skarbu oświadczył, że projekt ustawy jest przygotowany, ale ze względu na "globalny kryzys finansowy" oraz duże obciążenia finansowe wynikające z tej ustawy, "w obecnej sytuacji ekonomicznej, projekt ustawy nie może być przeprowadzony". Według resortu ustawa reprywatyzacyjna powodowałaby "skokowy wzrost długu publicznego o 18 mld zł".
"Zawsze będzie trudna sytuacja finansowa, jeżeli postępuje się w sposób wyjątkowo niegospodarny i to nie jest żadne usprawiedliwienie. To ponowne ograbianie ludzi już raz ograbionych. Jestem zbulwersowany" - powiedział PAP w reakcji na decyzję resortu Andrzej Rozenkowski, prezes Stowarzyszenia Właścicieli Nieruchomości w Łodzi.
Dodał, że na zaspokojenie roszczeń reprywatyzacyjnych pieniądze odkładano na specjalny Fundusz Reprywatyzacji. "Trafiały tam pieniądze z prywatyzacji, w wysokości o ile pamiętam 5 proc., później ten odsetek zmniejszono, ale w Funduszu zgromadzono potężną kwotę, idącą w setki milionów. Pieniądze te zostały zabrane przez Ministerstwo Finansów na inne ważne cele, pomimo że wcześniej uchwalono, iż będą przeznaczone właśnie na zaspokojenie roszczeń reprywatyzacyjnych" - mówił Rozenkowski.
Prezes Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego Jerzy Mańkowski powiedział natomiast, że "ten projekt był zły, gdyż mówił: damy wam tylko tyle, na co nas stać, a wiadomo, że nie stać na nic".
"Jeśli projekt jest zły, to lepiej go wstrzymać i zacząć od obliczeń, dobrego przygotowania merytorycznego" - zaznaczył. "Trzeba siąść do stołu i opracować rozwiązania korzystne dla wszystkich" - dodał. W jego ocenie zwrot w naturze byłby metodą korzystną dla obu stron.
"Marnowanie aktywów państwa jest największym złem, rewitalizować obszary wiejskie - zachęcać do inwestowania na swoim terenie - to by przynosiło dochody do Skarbu Państwa - nie byłoby kosztem" - wyjaśnił.
Prezes poznańskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego Wojciech Kęszycki przypomniał z kolei, że Polska jest "jedynym krajem spośród dawnych +demoludów+, który nie dokonał reprywatyzacji znacjonalizowanego mienia".
Dodał, że nie liczył, iż jeszcze w tej kadencji Sejmu uda się ustawę przeprowadzić.
"Jeżeli takiej ustawy nie uchwali się w dwóch pierwszych latach kadencji, to już później nie ma na to czasu, dlatego że opinia publiczna nie jest w tej chwili zainteresowana załatwieniem tej sprawy. Tym zainteresowane są jedynie środowiska ziemian, środowisko aptekarzy, przemysłowców, wszystkich tych, którym odebrano ich własności" - powiedział Kęszycki.
Według mediów projekt, nad którym pracował rząd, przewidywał wypłatę świadczeń pieniężnych dla dawnych właścicieli (którzy byli obywatelami Polski w chwili utraty mienia) lub ich spadkobierców. Zgodnie z założeniami mieli oni występować do wojewodów, którzy wydawaliby decyzje o prawie do zadośćuczynienia i wartości danego majątku. Wysokość świadczeń zależałaby od podzielenia przeznaczonej na ten cel kwoty ok. 20 mld zł przez ogólną wartość przejętego mienia, wynikającą z decyzji wojewodów.
Projekt nie przewidywał restytucji mienia w naturze, przez co był krytykowany przez ograbionych w PRL właścicieli. Podkreślali oni wielokrotnie, że przejęte przez państwo zespoły dworsko-parkowe często popadają w ruinę.
Jak poinformował resort skarbu na swojej stronie internetowej, projekt ustawy jest przygotowany, ale "ze względu na znaczące, czynione w ostatnich latach oszczędności, związane z globalnym kryzysem finansowym w wielu dziedzinach naszego życia społecznego i gospodarczego oraz duże obciążenia finansowe wynikające z tej ustawy, w obecnej sytuacji ekonomicznej projekt ustawy nie może być przeprowadzony".
Projekt ustawy o świadczeniach pieniężnych przyznawanych niektórym osobom, których dotyczyły procesy nacjonalizacji został przygotowany w Ministerstwie Skarbu w 2008 r. Projekt był omawiany na licznych spotkaniach i podlegał uzgodnieniom m.in. z Rządowym Centrum Legislacji i Prokuratorią Generalną.
Ostatnie spotkanie w ramach Komitetu Stałego Rady Ministrów na temat projektu, jak poinformowano, odbyło się w lutym zeszłego roku. W następstwie uzgodnień minister finansów został zobowiązany do przygotowania analizy nt. wpływu tej regulacji na przyrost długu sektora finansów publicznych w latach 2010-1016.
"Minister Finansów (...) wskazał, iż w przypadku wejścia przedmiotowej ustawy w życie w 2012 r., z chwilą zakończenia wydawania decyzji administracyjnych dotyczących przyznania świadczeń nastąpi skokowy wzrost długu publicznego o 18 mld zł i relacji długu do PKB o ok. 1-1,1 punktu procentowego. Przeznaczenie na realizację ustawy kwoty 20 mld złotych może zatem spowodować przekroczenie przez Polskę dozwolonej przez Unię Europejską bariery długu publicznego w stosunku do PKB" - poinformowało ministerstwo skarbu.
Polska jest jedynym państwem postkomunistycznym, które nie uregulowało całościowo stosunków własnościowych.
pkwn©(2012-11-12 07:18) Zgłoś naruszenie 00
Skoro w momencie wchodzenia w zycie tej zasranej ustawy (1944 pkwn) nikt sie nie pytal ludu czy chce zeby zabierano , to dlaczego teraz kiedy nalezy oddac i jeszcze powinno sie przprosic - to nagle obywatele maja sie na ten temat wypowidac ?To jest ewidentne , ze chodzi o napuszczanie oglupinego bolszewizmem narodu , ze oddanie = zabranie im z kieszni ostatniego grosza i ze teraz to oni za to zaplaca . Taka byla polityka prowadzona przez wszyskie rzady po 1989 r.Jezei chodzi o veto Kwasniewskiego (wtedy bylo b. blisko oddania) to jest to oczywiste ,ze nie po to ustawe zawetowal aby kraj ratowac tylko wlasna d... i wygrac II kadencje . Co do kosztow to wiadomo , ze panstwo posiada tyle nieruchomosci ( ziemi i domow ) ze pokrylo by roszczenia i nikt by na tym nie zbiednial . Drugi wariant : zabrac tym co dzisaj posidaja oddac tym , ktorym kiedys zabrano , ci nowi niech poczkaja 60 -70 lat po czy powturzyc to samo i tak w kolko Macieja. Drugi wariant jest praktyczniejszy bo nic nie kosztuje , mozna go oprzec na obowiazujacej w/w ustawie i bardzo pasuje do bolszewickiej mentalnosci wiekszosci tego dziwnego narodu.
OdpowiedzKomentator(2011-03-11 10:20) Zgłoś naruszenie 00
Wycofanie się z dość symbolicznej rekompensaty za przejęcie mienia z którego państwo przez szereg lat czerpało i nadal czerpie (lasy, ANR, Gminy, SP) korzyści jest zwykłą niegodziwością. Ale do niegodziwości i braku uczciwości polityków to już się przyzwyczailiśmy...
OdpowiedzNatomiast skandalem jest to, że w demokratycznym państwie prawa, najwyraźniej pod naciskiem polityków, Sąd Najwyższy i Trybunał Konstytucyjny zamiast stanąć po stronie obywateli i strzec Konstytucji łamią prawo.
Nie trzeba być prawnikiem, aby wiedzieć, że dekret uchwalony bez obowiązującego kworum jest od początku nieważny (a tak uchwalono dekret o przejęciu lasów), nie trzeba być prawnikiem aby wiedzieć, że dekret o reformie rolnej nie mógł wywoływać żadnego jednorazowego skutku prawnego z dniem jego ogłoszenia, skoro następnie (pół roku po wydaniu) go znowelizowano, zmieniając zarówno zakres wywłaszczeń, jak i grono osób, których miały one dotknąć.
To co zostało w rękach Skarbu Państwa, a co odebrano z naruszeniem prawa, w Państwie Prawa należy zwrócić i jeszcze przeprosić, a nie wymyślać, jak by tu ponaginać prawo, aby stwierdzić, że to co nie zostało prawidłowo przejęte przez państwo, to też jest państwowe.
Hańba i wstyd. A największy wstyd, jak sie słyszy, keidy to samo państwo protestuje w sprawie wyroków politycznych w Rosji (np. w sprawie Chodorkowskiego).
Panowie politycy, parlamentarzyści, ministrowie i sędziowie (przede wszystkim sędziowie). Popatrzcie najpierw do własnego ogródka...
wd(2011-08-06 06:04) Zgłoś naruszenie 00
zmiana w mentalnosci polskiego rzadu juz sie daje zauwazyc :
OdpowiedzOd ZLODZIEJA do PASERA ; no i co mamy juz "prawo i demokracje"
a takze zielona wyspe gdzie na wszystko brakuje pieniedzy , uczciwosci, moralnosci ... tuski , kaczynscy, milerowie ,kwasniewscy ...trzeba byc
chyba zielonowyspiarzem zeby w tym czy raczej w nich widziec jakas roznice.
okradziona przez własny kraj(2011-07-25 20:27) Zgłoś naruszenie 00
przecież to tylko Polska, co tu wymagać? praworządności, sprawiedliwości? oddania ukradzionej własności?- to nie w tym kraju.
Odpowiedz