MSWiA rozważa wprowadzenie zakazu posiadania niebezpiecznych przedmiotów w miejscach publicznych - poinformował w czwartek w Sejmie wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Adam Rapacki.

Rapacki odpowiadał na pytania posłów Marka Rząsy i Tomasza Kuleszy (PO) o to, czy potrzebna jest nowelizacja ustawy o broni i amunicji, która zakazałaby posiadania niebezpiecznych narzędzi, takich jak noże sprężynowe czy maczety.

Zdaniem wiceministra poszerzanie ustawy i wymienianie kolejnych zakazanych przedmiotów nie jest najlepszym rozwiązaniem, bo "niebezpiecznym narzędziem" mogą być różne rzeczy. "Myślimy, by spenalizować posiadanie niebezpiecznych przedmiotów w miejscach publicznych, gdzie mogą stanowić zagrożenie. Chcemy to jednak sformułować na tyle elastycznie, by nie utrudnić życia obywatelom" - mówił Rapacki.

Podkreślił, że w takim zapisie musi być dobrze sprecyzowany cel użycia, tak aby była podstawa do ukarania pseudokibiców, którzy jadą na mecz i mają w bagażniku niebezpieczne narzędzia, ale aby nie karać kogoś, kto np. kupi szablę i niesie ją do domu lub biura, by powiesić na ścianie czy harcerzy jadących na obóz i posiadających finkę.

"Nie chcemy tworzyć przepisów, które będą martwe" - podkreślił wiceminister.

Dodał, że w kodeksie wykroczeń jest już wiele przepisów regulujących te kwestie, np. zabraniających wnoszenia niebezpiecznych narzędzi na stadion, trzeba jednak uregulować ich posiadanie w przestrzeni publicznej.

"W najbliższych miesiącach będzie zmiana przepisów" - zapowiedział Rapacki.