Nowy taryfikator, uwzględniający zwiększone od piątku limity prędkości na autostradach i drogach ekspresowych, w ciągu kilku dni trafi do podpisu premiera - poinformowała rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak. Policja zapewnia, że jego brak nie oznacza bezkarności kierowców łamiących przepisy.

W Sylwestra weszła w życie nowelizacja Prawa o ruchu drogowym, która m.in. zwiększyła limity prędkości na autostradach do 140 km/h i na dwupasmowych drogach ekspresowych do 120 km/h. MSWiA wydało rozporządzenie dotyczące punktów karnych za przekroczenie tych prędkości, ale policja nadal czeka na nowy taryfikator mandatów - który ma podpisać premier.

"Prace nad nim są bardzo zaawansowane. Mogę powiedzieć, że w ciągu kilku najbliższych dni powinien trafić do podpisu przez pana premiera" - powiedziała w poniedziałek Woźniak. Zapewniła, że brak taryfikatora nie oznacza jednak bezkarności kierowców łamiących przepisy.

Także rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski, pytany o sprawę, przypomniał, że zgodnie z obowiązującymi przepisami kierowcy łamiący przepisy, w tym przekraczający prędkość mogą być przez policjantów pouczani, karani mandatem lub w ich sprawach może być kierowany wniosek o ukaranie do sądu. Ponieważ jednak nie ma nowego taryfikatora a więc - określonej kwoty mandatu, którą można przyznać za przekroczenie nowych limitów prędkość - o ich wysokości na razie decydować będą policjanci. Mogą przy tym wystawiać mandaty w wysokości od 20 do 500 zł.

Jeśli chodzi o punkty karne, kierowca, który przekroczy nowe limity prędkości o 6 do 10 km/h dostanie jeden punkt karny, o 11-20 km/h - 2 punkty karne, o 21 - 30 punktów karnych - 4 punkty karne, 31-40 km/ h - 6 punktów karnych, o 41 - 50 km/h - 8 punktów karnych i powyżej 50 km/h - 10 punktów karnych.

Dopuszczalny błąd kierowcy określono na poziomie 10 km/h

Nowelizacja została uchwalona przez Sejm w końcu października, prezydent podpisał ją natomiast w połowie listopada. Do ustawy wprowadzono zapis, zgodnie z którym przy pomiarze dokonywanym przez fotoradary dopuszczalny błąd kierowcy określono na poziomie 10 km/h.

W myśl noweli Inspekcja Transportu Drogowego ma przejąć wszystkie fotoradary od Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad - ma to nastąpić w ciągu trzech miesięcy. Na drogach krajowych fotoradary będą mogły być instalowane wyłącznie przez ITD, na wniosek samorządu.



Nowe przepisy zakładają również, że z polskich dróg znikną atrapy fotoradarów, a same fotoradary mają być wyraźnie oznakowane i widoczne tak, by przede wszystkim spełniały rolę prewencyjną.

"Niebawem rozpocznie się weryfikacja, ustalanie miejsc w których będą stać fotoradary" - powiedział rzecznik ITD Alvin Gajadhur. Opinie w tym zakresie będzie wydawać m.in. policja.

"Z naszego wieloletniego doświadczenia mogę powiedzieć, że w miejscach gdzie znajdują się fotoradary lub ich atrapy znacząco spadła liczba wypadków, osób zabitych i rannych, nawet z ok. 20 ofiar rocznie do kilku lub jednej" - powiedział Sokołowski.

Nowe przepisy podstawą do utworzenia systemu automatycznego nadzoru ruchu drogowego

Nowe przepisy mają być również podstawą do utworzenia systemu automatycznego nadzoru ruchu drogowego, który połączy wszystkie fotoradary w jedną sieć. Ma ona przede wszystkim przyspieszyć procedury związane z przesyłaniem, obróbką, analizą zdjęć i ustalaniem danych piratów drogowych. ITD otrzymała na ten projekt pieniądze z Unii Europejskiej.

Według planów system ma zostać uruchomiony w lipcu 2011 r. Zdjęcia z fotoradarów będą trafiać do centralnego komputera, będzie on połączony z Centralną Ewidencją Pojazdów i Kierowców, aby szybciej ustalać właściciela auta.

Nowelizacja m.in. wydłuża również okres postępowania mandatowego z 60 do 180 dni, co w zamierzeniu twórców ustawy ma odciążyć sądy, do których trafiają sprawy, w których nie udało się ustalić kierowcy.