Część składników dopalaczy może być wykorzystywana np. jako czyszczące preparaty chemiczne. Wystarczy więc, by wprowadzanie do obrotu takich preparatów było uregulowane w innych przepisach, a ustawowe zakazy i sankcje nie znajdą zastosowania do dopalaczy.
Czy znowelizowana ustawa o przeciwdziałaniu narkomani nie zostawia przypadkiem – wbrew głoszonym intencjom – furtki umożliwiającej powrót dopalaczy na rynek?
Uchwalona 8 października ustawa to nowela ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii oraz ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Modyfikuje ona przede wszystkim dotychczasową definicję środka zastępczego w taki sposób, by mieściły się w niej także tzw. dopalacze, jednocześnie zakazując wytwarzania i wprowadzania do obrotu takich środków. Zgodnie z nową definicją środkiem zastępczym jest, w uproszczeniu, substancja lub produkt używane zamiast lub w takich samych celach jak środek odurzający lub substancja psychotropowa, których wytwarzanie i wprowadzanie do obrotu nie jest regulowane na podstawie przepisów odrębnych.
W odniesieniu do pozostałych kategorii substancji reglamentowanych, o których mowa w ustawie (prekursory, substancje psychotropowe oraz środki odurzające) ustawowe ich definicje są jeszcze dopełnione przez stanowiące załączniki listy konkretnych substancji. Listy takiej nie ma jednak w przypadku środków zastępczych. Choć znamy przyczynę takiego kształtu regulacji – lista dopalaczy ciągle się powiększa – może ona narazić się przez to na zarzut niedoprecyzowania zakresu wprowadzanego zakazu handlu tymi środkami poprzez niewskazanie, o które środki tak naprawdę chodzi. Nie wiadomo więc, czym tak naprawdę nie wolno będzie handlować.
Z drugiej strony ustawa znajduje zastosowanie tylko do tych środków zastępczych, których wytwarzanie i wprowadzanie do obrotu nie jest regulowane na podstawie przepisów odrębnych. Tymczasem część ze składników dopalaczy może być wykorzystywana także do innych celów niż jako psychoaktywna używka, np. jako czyszczące preparaty chemiczne. Wystarczy zatem, by wytwarzanie i wprowadzanie do obrotu takich preparatów było uregulowane w jakichś innych przepisach i znowelizowana ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii, a przez to także zawarte w niej zakazy i sankcje, w ogóle nie znajdzie do nich zastosowania.
Ponadto, istnieje ryzyko, że wprowadzony ustawą zakaz handlu dopalaczami będzie w praktyce obchodzony poprzez zakładanie sklepów internetowych w innych krajach UE, w których nie jest to zakazane. Przyjmuje się co prawda, że dopuszczalne są ograniczenia w handlu wprowadzane przez jeden z krajów członkowskich, o ile dotyczą one wszystkich określonych produktów (czy to pochodzących z danego kraju, czy z pozostałych państw Unii).
Jednakże Trybunał Sprawiedliwości niejednokrotnie wypowiadał się, że ograniczenia te nie powinny blokować dostępu do rynku krajowego tym produktom, których wytwarzanie w innym kraju Unii jest legalne. Wprowadzanie takich barier byłoby możliwe tylko wówczas, gdyby uzasadniały to względy porządku publicznego, np. ochrona zdrowia i życia.
W pozostałych przypadkach produkty z innych krajów Unii powinny mieć zapewniony dostęp do rynku kraju członkowskiego, np. polskiego. W praktyce uniemożliwienie handlarzom dopalaczami prowadzenia swojej działalności z innego kraju Unii Europejskiej wymagałoby wówczas wykazania przez polskie władze szkodliwości takich środków dla zdrowia (z czym dotychczas miały one problem).
Potrzebne też by było skoordynowanej akcji wszystkich państw członkowskich Unii i wprowadzenia zakazu produkcji dopalaczy i handlu nimi na poziomie przepisów wspólnotowych. Taka inicjatywa jest już zresztą zapowiadana przez polski rząd.