Po zniesieniu obowiązku zgłaszania zbycia lub nabycia pojazdu trudniej będzie zidentyfikować ostatnich właścicieli aut. W efekcie stare samochody zamiast do legalnego recyklingu trafią do lasu.
Patologia w zakresie demontażu pojazdów wycofanych z eksploatacji będzie jeszcze większa. Stare auta zamiast do recyklingu będą częściej trafiać do pokątnych warsztatów, gdzie wymontowuje się z nich to, co się jeszcze przyda, a resztę wyrzuca do lasu. Wszystko za sprawą zniesienia obowiązku informowania w starostwie o fakcie zbycia pojazdu. Takie rozwiązanie przewiduje projekt nowej ustawy o dopuszczeniu pojazdów do ruchu, nad którym pracuje Ministerstwo Infrastruktury.

Więcej wraków w lasach

– Wycofanie obowiązku zgłaszania faktu nabycia lub zbycia pojazdu sprawi, że w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców nie będzie informacji, do kogo auto należy – mówi Adam Małyszko, prezes Stowarzyszenia Forum Recyklingu Samochodów. Tłumaczy, że takie rozwiązanie pogłębi patrologię w zakresie recyklingu pojazdów. Nie będą one demontowane zgodnie z przepisami prawa.
Ustawa o recyklingu pojazdów wycofanych z eksploatacji przewiduje, że ostatni właściciel starego samochodu ma obowiązek przekazać go do wyspecjalizowanej stacji demontażu. Bywa jednak, że np. rozbite auta są sprzedawane osobom, które ich później nie rejestrują i dokonują ich nielegalnego demontażu. Zniesienie obowiązku zgłoszenia sprzedaży pojazdu w starostwie zwiększy jeszcze trudności związane z identyfikacją ostatniego właściciela. Tak więc osoba, która nielegalnie zdemontowała samochód, będzie miała większe szanse na uniknięcie kary.

Kary dla spóźnialskich

Z taką oceną nie zgadza się jednak Ministerstwo Infrastruktury. Zdaniem resortu planowane zmiany nie pogłębią patologii w recyklingu pojazdów. Ma to zapewnić inny zapis projektowanej ustawy o dopuszczeniu pojazdów do ruchu. Obowiązek zgłoszenia sprzedaży ma co prawda zniknąć, ale mają za to pojawić się w przepisach kary za nieprzerejestrowanie auta w ustawowym terminie 30 dni.
– W przypadku złożenia wniosku o rejestrację pojazdu po ustawowym terminie przewidziano zwiększenie o 50 proc. opłat za wydanie dowodu rejestracyjnego, zalegalizowanych tablic rejestracyjnych i nalepki kontrolnej – wyjaśnia Mikołaj Karpiński, rzecznik resortu infrastruktury. Rozwiązanie to ma wpłynąć na terminowe składanie wniosków o rejestrację pojazdów. Mikołaj Karpiński wyraża przekonanie, że wpłynie to porządkująco na proces rejestracji pojazdów i będzie przeciwdziałać działaniom przestępczym.
Nie zgadzają się z tym firmy zajmujące się legalnym demontażem pojazdów. Adam Małyszko zaznacza, że karanie spóźnialskich nie pomoże zlikwidować nielegalnego procederu.
– Nam chodzi o to, by karać tych, co w ogóle nie rejestrują kupionego pojazdu, i tych, co nie przekazują ich do stacji demontażu – podkreśla Adam Małyszko.
50 proc. więcej trzeba będzie zapłacić w przypadku złożenia wniosku o rejestrację po upływie 30-dniowego terminu