Do 2010 roku Polska może wydać ponad 3 mld zł na e-usługi publiczne Efekty informatyzacji są nieproporcjonalnie małe wobec nakładów Brak przepisów i współpracy ministerstw ogranicza informatyzację

  •  Do 2010 roku Polska może wydać ponad 3 mld zł na e-usługi publiczne
  •  Efekty informatyzacji są nieproporcjonalnie małe wobec nakładów
  •  Brak przepisów i współpracy ministerstw ogranicza informatyzację
Tylko do roku 2010 ponad 3 mld zł z funduszy unijnych będzie można wydać na uruchamianie przez urzędy usług elektronicznych, składanie i pobieranie dokumentów elektronicznych, internetowe głosowanie w wyborach krajowych i lokalnych.
Zagrożony projekt
Ambitne plany informatyzacji administracji publicznej do 2010 roku mogą jednak nie doczekać się realizacji. Powodem będzie niezdolność do absorpcji pokaźnych środków unijnych i budżetowych zarezerwowanych na ten cel, brak spójnej i długoterminowej strategii oraz brak odpowiednich uregulowań prawnych - alarmują eksperci.
- W ostatnich 20 latach produktywność w USA wzrosła o kilkadziesiąt procent. W dużym stopniu jest to efekt wdrożenia przez tamtejszą administrację nowoczesnych technologii teleinformatycznych. Trudno będzie osiągnąć podobne efekty nad Wisłą - uważa Józef Orzeł, prezes Polskiego Forum Społeczeństwa Informacyjnego (SPIN).
- Jesteśmy opóźnieni o półtora roku w wykorzystaniu funduszy udostępnionych nam w 2004 roku na ten cel. Teraz, gdy w latach 2007-2013 zostaną one zwielokrotnione, nasze nieprzygotowanie stanie się jeszcze bardziej widoczne - twierdzi.
- Nie mamy precyzyjnie określonego celu, centralnego planu rozpisanego na etapy, podręczników instruktażowych dla regionów, a także fachowej ekipy, która byłaby zdolna pokierować procesem informatyzacji państwa i nadzorować go - dodaje Mieczysław Twaróg, prezes Stowarzyszenia Klub Eksportera.
- Polska w porównaniu z sąsiadami wypada najgorzej pod tym względem. Startowaliśmy z podobnej pozycji. Dziś okazuje się, że nasi sąsiedzi nieźle sobie radzą z informatyzacją administracji publicznej - mówi dr Maciej Rogalski z Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji.
Według Borysa Stokalskiego, prezesa Infovide-Matrix, nie ulega wątpliwości, że z perspektywy dekady widać postępy w informatyzacji kraju. Są one jednak niewspółmiernie małe w stosunku do projektów i nakładów finansowych.
- Nie działa mechanizm planowania, realizacji i nadzorowania informatyzacji - podkreśla.
Opóźnienia prawne
Poważną przeszkodą hamującą wprowadzanie nowoczesnych technologii jest nienadążanie prawa za praktyką i wyzwaniami, jakie ona rodzi. Innowacje nie są wdrażane, bo brakuje podstaw prawnych.
- Dla zaspokojenie własnych potrzeb skonstruowaliśmy system informatyczny. Bardzo nam się przydaje, ale mamy z nim coraz więcej problemów. Dlaczego? Bo jego działanie nie ma podstaw prawnych, a to w przypadku instytucji publicznej jest niedopuszczalne - wyznaje Jerzy Sujecki, kierownik Instytutu Geodezji i Kartografii.
Na problem niedostosowania regulacji prawnej do praktyki zwrócono już uwagę przy budowie i uruchamianiu systemu zarządzającego środkami na dopłaty dla rolników IACS.
- System był budowany i wprowadzany w użycie, bo bez niego rolnicy nie zobaczyliby ani złotówki. Dopiero gdy funkcjonował, przygotowano podstawę prawną - przypomina Przemysław Gnitecki z ABG Spin i twierdzi, że takie następstwo w działaniach związanych z informatyzacją administracji jest na porządku dziennym.
- Takie postępowanie nie ma nic wspólnego z dobrą praktyką - zaznacza Piotr Wilczyński, dyrektor konsultingu Oracle Polska.
Wdrażanie narzędzi informatycznych wówczas przynosi pożądane efekty, gdy najpierw są tworzone podstawy organizacyjne i prawne.
- Gdy kolejność zostaje odwrócona okazuje się, że informatyzujemy bałagan i w efekcie otrzymujemy bałagan wielokrotnie pomnożony - mówi Piotr Wilczyński.
Niedostosowana struktura
Największe zagrożenie wynika z działów administracji rządowej, usankcjonowanej ustawowo. Problem polega na tym, że informatyzacja obejmuje nie tylko zakup sprzętu i oprogramowania oraz wdrożenia, ale także rozwijanie sieci łączności i upowszechnianie dostępu do internetu. W Polsce tymi sprawami zajmują się osobne ministerstwa. MSWiA - informatyzacją, a Ministerstwo Infrastruktury - telekomunikacją.
- W działaniach rządowych brakuje koordynacji. W krajach unijnych programy rządowe realizuje jeden resort, który zajmuje się rozwojem łączności i e-administracjią - zauważa Józef Orzeł.
- Ustanowienie wspólnego kierownictwa dla dotychczasowych departamentów informatyzacji i telekomunikacji wymaga pilnej nowelizacji ustawy o działach administracji rządowej - postulują przedstawiciele samorządu gospodarczego z Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji.
Krzysztof Polak
OPINIA
Wojciech Wiewiórowski
doradca ds. informatyzacji MSWiA
W 2005 roku rząd zadecydował o przyporządkowaniu zadania informatyzacji MSWiA. Postanowiono tę kwestię oddać w zarząd ministra odpowiedzialnego za administrację i zarazem ministra, któremu jako zwierzchnikowi spraw wewnętrznych podlegają centralne rejestry. Dziś przedstawiciele branży informatycznej zgłaszają postulat powołania osobnego ministerstwa łączącego kompetencje działów informatyzacji i telekomunikacji. Wymaga to dokonania oceny realizacji zadań związanych z informatyzacją państwa w ciągu minionych dwóch lat. Taka ocena jest obecnie przygotowywana. Od niej zależy, jaka będzie przyszłość informatyzacji.
ikona lupy />
Informatyzacja państwa / DGP
ikona lupy />
Wojciech Wiewiórowski, doradca ds. informatyzacji MSWiA / DGP