Nazwa rozporządzenia przygotowanego przez resort środowiska – „w sprawie określenia rodzajów przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko” – brzmi niewinnie. W założeniu ma ono implementować prawo europejskie do polskiego systemu i doprecyzować system ochrony środowiska. W rzeczywistości jednak może mieć poważne następstwa dla informatyzacji Polski.
Co jest kumulacją
Groźny jest zwłaszcza jeden zapis – ostrzegają eksperci z Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji.
Chodzi o paragraf 3 ust. 2 pkt 4, który mówi, że wszelkie inwestycje, które mogą powodować „negatywne skutki w środowisku” i „kumulować oddziaływania”, będą musiały uzyskiwać zgodę od urzędników na ich rozpoczęcie. Ale na jakich zasadach te „negatywne skutki” mają być oceniane, już w rozporządzeniu nie sprecyzowano. – To ewidentny bubel prawny, który wprowadzony w życie może zniechęcić przedsiębiorców do dalszych inwestycji w tym sektorze – potwierdza w rozmowie z „DGP” Mirosław Barszcz, były minister budownictwa, dziś ekspert ds. infrastruktury BCC.
– Już teraz inwestycje telekomunikacyjne są w Polsce trudne i długie. Czas od złożenia wniosku do wybudowania masztu sieci komórkowej średnio zajmuje aż 18 miesięcy. Po wejściu w życie takiego prawa ten czas się jeszcze wydłuży – ostrzega Wacław Iszkowski, prezes PIIT, która o sprawie zaalarmowała Ministerstwo Infrastruktury. Rozporządzenie, mówiąc o „kumulacji oddziaływań”, odnosi się do maksymalnych wartości poziomów pól elektromagnetycznych. Normy obowiązujące w Polsce zostały przyjęte w latach 70. i są blisko dwukrotnie bardziej wyśrubowane niż obowiązujące w Unii Europejskiej. Zdaniem PIIT wprowadzony przez rozporządzenie mechanizm kumulacji zjawisk powoduje, że do takiej kategorii można będzie zaliczyć każdą inwestycję. Operatorzy będą więc zmuszeni zamawiać drogie analizy, aby udowodnić, że ich przedsięwzięcie jest bezpieczne.
Koniec inwestycji
– I tak urzędnik może uznać, że takim zagrożeniem jest budowa masztu sieci koło autostrady, bo i jedno, i drugie przecież oddziałuje znacząco na środowisko. Przepisy są tak nieprecyzyjne, że zupełnie nie wiadomo, co jak może zostać ocenione – mówi Barszcz.
– Inwestorzy nie będą chcieli ponosić takiego ryzyka i łatwiej im będzie się wycofać z nowych projektów, niż wróżyć, jak urzędnik w danym wypadku oceni inwestycję – dodaje Iszkowski. Najwięksi operatorzy analizują już skutki zmian wprowadzonych przez rozporządzenie. Jednym głosem mówią: przepisy powinny w jasny i precyzyjny sposób określać zasady postępowania. W przypadku pozostawienia dowolności doprowadzi to do wydłużenia procesu inwestycyjnego, a nawet do jego zablokowania.
Projekt skrytykowały już w lutym Ministerstwo Infrastruktury i Urząd Komunikacji Elektronicznej. MOŚ nadal jednak nie wycofało się z niego. Do czasu zamknięcia naszego numeru nie odpowiedziało na pytania o to, czy zdaje sobie sprawę ze skutków takiego prawa.
Także inny resort, który teoretycznie nie ma nic wspólnego z tym rynkiem, od lat blokuje tu inwestycje. Ministerstwo Zdrowia zabroniło budowania stacji bazowych telefonii komórkowej w 44 uzdrowiskach.
Mimo licznych skarg wciąż nie wycofało się z tego prawa.