Gen. Wojciech Jaruzelski nie przyznał się dziś przed Sądem Okręgowym w Warszawie do zarzutów stawianych mu przez pion śledczy IPN za stan wojenny z 1981 r.

Zarzuty są bezpodstawne - powiedział sądowi 84-letni Jaruzelski, zaczynając składanie wyjaśnień.

Od cytowania wypowiedzi na swój temat autorstwa Lecha i Jarosława Kaczyńskich gen. Wojciech Jaruzelski zaczął swe wyjaśnienia przed Sądem Okręgowym w Warszawie.

Przywołał wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, który nazwał go zdrajcą, domagając się dlań "najwyższej kary" oraz Lecha Kaczyńskiego, że cieszy się, iż dożył postawienia zarzutów autorom stanu wojennego. "Też się cieszę razem z panem prezydentem, bo ufam, że sprawę obiektywnie rozpatrzy niezawisły sąd" - mówił.

Powtórzył, że stan wojenny był "mniejszym złem" i "uratował Polskę przed wielowymiarową katastrofą", a on działał w stanie wyższej konieczności.

Gen. Jaruzelski dodał, że wiele razy przepraszał za ofiary stanu wojennego i przyjmował za niego odpowiedzialność, ale nie w sensie winy w myśl aktu oskarżenia.

"Nie pozuję na uciśnioną niewinność"

Nie pozuję na uciśnioną niewinność - mówił gen. Jaruzelski. Zarzucił pionowi śledczemu IPN, że zdezawuował ustalenia sejmowej komisji odpowiedzialności konstytucyjnej, która w latach 90. uznała, że wprowadzając stan wojenny, działał w stanie wyższej konieczności.

Dodał, że materiały zebrane przez komisję były o wiele bardziej obszerne od aktu oskarżenia, który pomija wiele dowodów oraz nie bierze pod uwagę działań "Solidarności" z 1981 r. "Chodzi mi o szersze spojrzenie, o obraz pogłębiony i obiektywny" - dodał. Podkreślił, że chciałby "by historia nie dzieliła Polaków".

Zwracając uwagę na słowa prokuratora IPN, że zarzuty przedawnią się w 2020 r., Jaruzelski powiedział, iż "nie wie, kto z nas doczeka końca tego procesu". Dodał, że "optymistyczną perspektywę", którą rysuje prokurator, on sam odbiera żartobliwie.

Wiele miejsca oskarżony poświęcił okrągłemu stołowi z 1989 r. Przywołał słowa Ludwika Dorna z 2005 r.: "komuniści całowaliby nas po rękach za to, że nie wiesza się ich na latarniach". "Ile byłoby tych latarń i tych rąk?" - spytał retorycznie.

"Solidarność" nie była 10-milionowym hufcem aniołów"

Podzielam doniosłą rolę Solidarności i Lecha Wałęsy, ale w 1981 roku nie była ona "10-milionowym hufcem aniołów" - mówił gen. Jaruzelski.

Powiedział, że w warunkach gorbaczowskiej koniunktury pod koniec lat 80. Solidarność była "czołową siłą sprawczą demokratycznych przemian". Dodał zarazem, że pod koniec 1981 r. kraj "znalazł się na krawędzi przepaści", za co obciąża się tylko ówczesną władzę. "Dominuje czarno-biała ocena" - zaznaczył.

Zarzucił pionowi śledczemu IPN, że stawiając mu zarzut kierowania związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym, sprowadził jego działania do "kategorii przestępstwa pospolitego". Przypomniał, że taki właśnie zarzut stawiano bossom gangów.

Jaruzelski podkreślił, że w stanie wojennym "wojsko nigdy nie użyło broni" i że dziś staje on w obronie jego dobrego imienia. Zaprzeczył, by stan wojenny spowodował ok. 100 ofiar śmiertelnych, bo "nie ma do tego podstaw". Zarazem powiedział, że każda śmierć jest tragedią. Podkreślił, że do dziś większość społeczeństwa uważa wprowadzenie stanu wojennego za uzasadnione.

Kilka razy Jaruzelski przerywał swe wystąpienie. Tłumaczył, że bierze antybiotyki, ale mimo to chciał przyjść dziś do sądu.

"Doszło do uchybienia konstytucyjnego"

Gen. Jaruzelski uważa, że wydanie przez Radę Państwa PRL dekretów o stanie wojennym podczas sesji Sejmu było "uchybieniem konstytucyjnym", a nie przestępstwem.

Przed sądem Jaruzelski mówił, że Rada Państwa działała w stanie wyższej konieczności, a zarzut, by on miał podżegać Radę do uchwalenia dekretów wbrew konstytucji, jest bezpodstawny. "Niestosowne jest traktowanie Rady Państwa jako ślepego i lękliwego narzędzia" - dodał.

Prokurator IPN - mówił generał - "pochyla się z troską" nad konstytucją PRL, a przecież mówiła ona, że rząd zapewnia "ochronę porządku publicznego". "Realizację tego konstytucyjnego zadania IPN uznaje za przestępstwo" - podkreślił oskarżony.

"Nie planowaliśmy likwidacji "Solidarności" od 1980 roku"

Gen. Jaruzelski zaprzecza, by już od powstania "Solidarności" w 1980 roku władze z premedytacją planowały jej likwidację - jak głosi akt oskarżenia IPN za stan wojenny.

Jaruzelski powiedział, że planowanie działań na wypadek stanów nadzwyczajnych to obowiązek każdej władzy.

"To świadczy o poczuciu odpowiedzialności, by uniknąć chaosu i konfrontacji, która mogłaby się zakończyć krwawo" - dodał oskarżony. Powołał się na wypowiedzi opozycjonistów z PRL, że gdyby stan wojenny nie był tak precyzyjnie zaplanowany, to doszłoby do krwawych walk.

Jaruzelski zwrócił uwagę, że dekrety Rady Państwa z 12 grudnia 1981 r. o stanie wojennym zatwierdził potem Sejm PRL. Pytał, czy może być przestępstwem czyn, który potem zaakceptował Sejm. "Czy IPN nie czyni wszystkich posłów głosujących za zatwierdzeniem stanu wojennego odpowiedzialnymi za zaakceptowanie zbrodni komunistycznej?" - ironizował.

Jaruzelski dodał, że wprowadzenie stanu wojennego nie przesądzało samo w sobie o likwidacji "Solidarności".

Jaruzelskiemu grozi do 10 lat więzienia

Ówczesny I sekretarz PZPR, premier PRL i szef MON, a także szef Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego jest oskarżony o kierowanie "związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw" - za co grozi do 10 lat więzienia. Drugi zarzut to podżeganie Rady Państwa do przekroczenia uprawnień przez uchwalenie w czasie sesji Sejmu PRL i wbrew konstytucji dekretów o stanie wojennym.

W 2006 r., gdy IPN stawiał mu zarzuty, odrzucał je i mówił, że liczy, iż "niezawisły sąd będzie potrafił ocenić bolesną prawdę". Zapewniał wiele razy, że zależy mu na szybkim procesie. Powtarza też, że stan wojenny był ocaleniem kraju przed katastrofą, a on działał w stanie tzw. wyższej konieczności wobec rzekomej groźby sowieckiej interwencji.

12 września ruszył proces siedmiu osób, w tym Jaruzelskiego, Czesława Kiszczaka i Stanisława Kani. Nie przeszkodziła temu nieobecność Kiszczaka, którą sąd uznał za nieusprawiedliwioną (nie stawił się on też i dzisiaj).

6 października gen. Wojciech Jaruzelski dokończy przed sądem rozpoczęte dziś wyjaśnienia w procesie autorów stanu wojennego.