Przedsiębiorcy, którzy nie chcą, aby ich logo, wynalazek lub znak towarowy wykorzystywały inne podmioty, powinni zarejestrować je w Urzędzie Patentowym (UP). Niestety, duża część polskich
firm tego nie czyni. W 2008 roku do UP wpłynęło zaledwie 2,7 tys. zgłoszeń o zarejestrowanie wynalazku – 711 dotyczyło wzorów użytkowych. Najczęściej firmy składają wnioski o zarejestrowanie znaku towarowego. Jest to nieznaczna liczba, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w tym samym roku w Polsce zarejestrowane było ponad 3,7 mln firm.
Szkodliwa niewiedza
Zdaniem ekspertów przedsiębiorcy nie korzystają z narzędzi, jakie daje im
prawo własności przemysłowej, przede wszystkim dlatego, że ich świadomość prawna w tym zakresie jest niewielka.
– Kwestia ochrony własności przemysłowej i intelektualnej zaczyna interesować przedsiębiorców dopiero w momencie, gdy są im stawiane zarzuty, że komuś naruszyli prawa ze znaków towarowych, patentów czy wzorów przemysłowych lub użytkowych – twierdzi Dorota Rzążewska, radca
prawny, rzecznik patentowy, partner zarządzający w kancelarii Jan Wierzchoń & Partnerzy.
Skutkiem braku wiedzy może być więc dla przedsiębiorcy nie tylko utrata praw do danego znaku czy wynalazku. Może się bowiem okazać, że swoim działaniem naruszył czyjeś
prawa wyłączne.
– Znam przypadki, że firma naruszająca
prawa innego podmiotu musiała zapłacić wielomilionowe odszkodowanie liczone w euro – mówi Krzysztof Czub, rzecznik patentowy z kancelarii Czub & Czub, członek Polskiej Izby Rzeczników Patentowych.
Przedsiębiorcy nie zdają sobie sprawy z tego, jak dużą wartość mogą mieć np. ich znaki towarowe.
– Często dopiero potencjalny nabywca uświadamia właścicielowi firmy z istotnym udziałem rynkowym, że jego technologia czy marka to najbardziej istotny składnik nabywanego przedsiębiorstwa. Niestety, często okazuje się, że te składniki nie są odpowiednio chronione – mówi Marcin Fijałkowski, radca prawny i rzecznik patentowy w kancelarii Baker & McKenzie.
W efekcie właściciel sprzedający daną firmę musi zbyć ją za dużo niższą cenę.
Koszty ochrony
Przyczyną niekorzystania przez przedsiębiorców z przysługującej im ochrony jest nie tylko brak wiedzy. Wielu z nich jest przekonanych, że ochrona wynikająca z prawa własności przemysłowej jest bardzo droga i nieefektywna.
– To mit. Wystarczy, że firmy będą z niej korzystać w sposób przemyślany i dostosowany do swojej strategii biznesowej. Wówczas koszty zgłoszenia i utrzymania w mocy ochrony nie będą bardzo wysokie – mówi Dorota Rzążewska.
W praktyce oznacza to m.in., że przedsiębiorca, który nie planuje eksportu swoich towarów do krajów Unii Europejskiej, powinien postarać się jedynie o ochronę krajową. Tymczasem firmy z reguły wnoszą także o ochronę wspólnotową, co generuje niepotrzebne, dodatkowe koszty.
Zdaniem ekspertów warto ponieść koszty związane z postępowaniem przed Urzędem Patentowym.
– Boleśnie przekonali się o tym ci, których technologia została skradziona lub muszą prowadzić spory z konkurentami, którzy zarejestrowali ich marki – argumentuje Marcin Fijałkowski.
Luki w prawie
Niedostateczna ochrona własności przemysłowej i intelektualnej w Polsce jest też skutkiem luk prawnych, jakie znajdują się w polskich przepisach.
– Mimo że regulacje są w tej chwili bardzo szczegółowe i zharmonizowane z przepisami unijnymi, nie wszystkie obszary są objęte ochroną. Chodzi tu głównie o brak regulacji chroniącej programy komputerowe. Obecnie nie można starać się o uzyskanie patentu na program komputerowy – wskazuje Krzysztof Czub.
Nasze prawo własności przemysłowej jest także niezrozumiałe i bardzo skomplikowane.
Problemem jest ponadto egzekucja praw własności przemysłowej i intelektualnej w przypadku ich naruszenia.
– Ustawodawca często nie bierze pod uwagę specyfiki tego typu spraw, przez co znacznie utrudnia dochodzenie odszkodowań z tytułu naruszenia praw wyłącznych i, w konsekwencji, premiuje naruszycieli – uważa Marcin Fijałkowski.
Długie procedury
Przedsiębiorcy, którzy się zdecydują na uzyskanie ochrony dla swojego znaku towarowego, patentu czy wynalazku, muszą liczyć się z wielomiesięcznym postępowaniem przed UP.
– Średnio rozpatrywanie zgłoszenia wzoru przemysłowego trwa obecnie kilka miesięcy, znaku towarowego od 6 miesięcy do 1,5 roku, wzoru użytkowego 2 lata, a wynalazku 3–3,5 roku – informuje Adam Taukert, rzecznik prasowy Urzędu Patentowego RP.
Okres rozpatrywania zgłoszenia zależy m.in. od stopnia jego skomplikowania.
– Nie odbiega on od standardów stosowanych przez urzędy patentowe na świecie – podkreśla Adam Taukert.
Problem stanowi nie tylko długość trwania postępowania przed UP. Równie ważna jest szybkość rozpatrywania przez sądy cywilne sporów wynikających z naruszenia prawa własności przemysłowej.
– Prowadziłam kiedyś sprawę, w której postępowanie przed sądem trwało kilka lat. Kiedy przyniosłam klientowi korzystny dla niego wyrok, on poprosił, żebym mu przypomniała, o którą etykietę toczył się spór – podaje przykład Dorota Rzążewska.
Trzeba pamiętać, że prawo własności przemysłowej reguluje relacje rynkowe.
– Jeżeli postępowanie rejestrowe czy sądowe trwa długo, to przedsiębiorcy zaczynają zastanawiać się, czy jest w ogóle sens starać się o ochronę. Zdarza się, że zanim oni przejdą przez wszystkie procedury, to już skończą produkować towar, który chcieli sygnować chronionym znakiem – tłumaczy Dorota Rzążewska.
Euro 2012
Przedsiębiorcy, którzy do tej pory nienależycie dbali o ochronę własności przemysłowej i intelektualnej, powinni zmienić swoje podejście. Dobrą do tego okazją może być organizacja przez Polskę i Ukrainę Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej w 2012 roku.
– Koszty organizacji Euro 2012 są ogromne. Dlatego UEFA oraz sponsorzy mistrzostw będą bronić monopolu na korzystanie z określonych oznaczeń, tak aby uniknąć sytuacji, w której korzyści czerpie ktoś, kto finansowo nie partycypuje w imprezie – ostrzega Marcin Fijałkowski.
Naruszenie praw wyłącznych może się źle skończyć.
– Szczególnie uważać muszą importerzy. Powinni się upewnić, czy towary, które zamawiają, szczególnie w krajach słynących z produkcji podróbek, nie naruszają praw wyłącznych osób trzecich, np. UEFA – mówi Marcin Fijałkowski.
Jeżeli takie produkty zostaną przechwycone przez celników, w najlepszym wypadku taki importer będzie musiał się zgodzić na ich zniszczenie.
– W najgorszym wypadku może go czekać proces cywilny i sprawa karna. Bez wątpienia czeka nas w 2012 roku zalew podróbek. Celnicy oraz właściciele praw nie będą się temu przyglądać bezczynnie – podsumowuje Marcin Fijałkowski.
2,7 tys. zgłoszeń o zarejestrowanie wynalazku wpłynęło w 2008 roku do Urzędu Patentowego