Tylko 7 proc. przedsiębiorców rejestruje w Urzędzie Patentowym innowacyjne rozwiązania. Polski przedsiębiorca musi czekać średnio aż 3,5 roku na zarejestrowanie swojego wynalazku. Za naruszenie praw własności przemysłowej grożą wysokie odszkodowania oraz procesy karne.
Przedsiębiorcy, którzy nie chcą, aby ich logo, wynalazek lub znak towarowy wykorzystywały inne podmioty, powinni zarejestrować je w Urzędzie Patentowym (UP). Niestety, duża część polskich firm tego nie czyni. W 2008 roku do UP wpłynęło zaledwie 2,7 tys. zgłoszeń o zarejestrowanie wynalazku – 711 dotyczyło wzorów użytkowych. Najczęściej firmy składają wnioski o zarejestrowanie znaku towarowego. Jest to nieznaczna liczba, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w tym samym roku w Polsce zarejestrowane było ponad 3,7 mln firm.

Szkodliwa niewiedza

Zdaniem ekspertów przedsiębiorcy nie korzystają z narzędzi, jakie daje im prawo własności przemysłowej, przede wszystkim dlatego, że ich świadomość prawna w tym zakresie jest niewielka.
– Kwestia ochrony własności przemysłowej i intelektualnej zaczyna interesować przedsiębiorców dopiero w momencie, gdy są im stawiane zarzuty, że komuś naruszyli prawa ze znaków towarowych, patentów czy wzorów przemysłowych lub użytkowych – twierdzi Dorota Rzążewska, radca prawny, rzecznik patentowy, partner zarządzający w kancelarii Jan Wierzchoń & Partnerzy.
Skutkiem braku wiedzy może być więc dla przedsiębiorcy nie tylko utrata praw do danego znaku czy wynalazku. Może się bowiem okazać, że swoim działaniem naruszył czyjeś prawa wyłączne.
– Znam przypadki, że firma naruszająca prawa innego podmiotu musiała zapłacić wielomilionowe odszkodowanie liczone w euro – mówi Krzysztof Czub, rzecznik patentowy z kancelarii Czub & Czub, członek Polskiej Izby Rzeczników Patentowych.
Przedsiębiorcy nie zdają sobie sprawy z tego, jak dużą wartość mogą mieć np. ich znaki towarowe.
– Często dopiero potencjalny nabywca uświadamia właścicielowi firmy z istotnym udziałem rynkowym, że jego technologia czy marka to najbardziej istotny składnik nabywanego przedsiębiorstwa. Niestety, często okazuje się, że te składniki nie są odpowiednio chronione – mówi Marcin Fijałkowski, radca prawny i rzecznik patentowy w kancelarii Baker & McKenzie.
W efekcie właściciel sprzedający daną firmę musi zbyć ją za dużo niższą cenę.



Koszty ochrony

Przyczyną niekorzystania przez przedsiębiorców z przysługującej im ochrony jest nie tylko brak wiedzy. Wielu z nich jest przekonanych, że ochrona wynikająca z prawa własności przemysłowej jest bardzo droga i nieefektywna.
– To mit. Wystarczy, że firmy będą z niej korzystać w sposób przemyślany i dostosowany do swojej strategii biznesowej. Wówczas koszty zgłoszenia i utrzymania w mocy ochrony nie będą bardzo wysokie – mówi Dorota Rzążewska.
W praktyce oznacza to m.in., że przedsiębiorca, który nie planuje eksportu swoich towarów do krajów Unii Europejskiej, powinien postarać się jedynie o ochronę krajową. Tymczasem firmy z reguły wnoszą także o ochronę wspólnotową, co generuje niepotrzebne, dodatkowe koszty.
Zdaniem ekspertów warto ponieść koszty związane z postępowaniem przed Urzędem Patentowym.
– Boleśnie przekonali się o tym ci, których technologia została skradziona lub muszą prowadzić spory z konkurentami, którzy zarejestrowali ich marki – argumentuje Marcin Fijałkowski.

Luki w prawie

Niedostateczna ochrona własności przemysłowej i intelektualnej w Polsce jest też skutkiem luk prawnych, jakie znajdują się w polskich przepisach.
– Mimo że regulacje są w tej chwili bardzo szczegółowe i zharmonizowane z przepisami unijnymi, nie wszystkie obszary są objęte ochroną. Chodzi tu głównie o brak regulacji chroniącej programy komputerowe. Obecnie nie można starać się o uzyskanie patentu na program komputerowy – wskazuje Krzysztof Czub.
Nasze prawo własności przemysłowej jest także niezrozumiałe i bardzo skomplikowane.
Problemem jest ponadto egzekucja praw własności przemysłowej i intelektualnej w przypadku ich naruszenia.
– Ustawodawca często nie bierze pod uwagę specyfiki tego typu spraw, przez co znacznie utrudnia dochodzenie odszkodowań z tytułu naruszenia praw wyłącznych i, w konsekwencji, premiuje naruszycieli – uważa Marcin Fijałkowski.



Długie procedury

Przedsiębiorcy, którzy się zdecydują na uzyskanie ochrony dla swojego znaku towarowego, patentu czy wynalazku, muszą liczyć się z wielomiesięcznym postępowaniem przed UP.
– Średnio rozpatrywanie zgłoszenia wzoru przemysłowego trwa obecnie kilka miesięcy, znaku towarowego od 6 miesięcy do 1,5 roku, wzoru użytkowego 2 lata, a wynalazku 3–3,5 roku – informuje Adam Taukert, rzecznik prasowy Urzędu Patentowego RP.
Okres rozpatrywania zgłoszenia zależy m.in. od stopnia jego skomplikowania.
– Nie odbiega on od standardów stosowanych przez urzędy patentowe na świecie – podkreśla Adam Taukert.
Problem stanowi nie tylko długość trwania postępowania przed UP. Równie ważna jest szybkość rozpatrywania przez sądy cywilne sporów wynikających z naruszenia prawa własności przemysłowej.
– Prowadziłam kiedyś sprawę, w której postępowanie przed sądem trwało kilka lat. Kiedy przyniosłam klientowi korzystny dla niego wyrok, on poprosił, żebym mu przypomniała, o którą etykietę toczył się spór – podaje przykład Dorota Rzążewska.
Trzeba pamiętać, że prawo własności przemysłowej reguluje relacje rynkowe.
– Jeżeli postępowanie rejestrowe czy sądowe trwa długo, to przedsiębiorcy zaczynają zastanawiać się, czy jest w ogóle sens starać się o ochronę. Zdarza się, że zanim oni przejdą przez wszystkie procedury, to już skończą produkować towar, który chcieli sygnować chronionym znakiem – tłumaczy Dorota Rzążewska.

Euro 2012

Przedsiębiorcy, którzy do tej pory nienależycie dbali o ochronę własności przemysłowej i intelektualnej, powinni zmienić swoje podejście. Dobrą do tego okazją może być organizacja przez Polskę i Ukrainę Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej w 2012 roku.
– Koszty organizacji Euro 2012 są ogromne. Dlatego UEFA oraz sponsorzy mistrzostw będą bronić monopolu na korzystanie z określonych oznaczeń, tak aby uniknąć sytuacji, w której korzyści czerpie ktoś, kto finansowo nie partycypuje w imprezie – ostrzega Marcin Fijałkowski.
Naruszenie praw wyłącznych może się źle skończyć.
– Szczególnie uważać muszą importerzy. Powinni się upewnić, czy towary, które zamawiają, szczególnie w krajach słynących z produkcji podróbek, nie naruszają praw wyłącznych osób trzecich, np. UEFA – mówi Marcin Fijałkowski.
Jeżeli takie produkty zostaną przechwycone przez celników, w najlepszym wypadku taki importer będzie musiał się zgodzić na ich zniszczenie.
– W najgorszym wypadku może go czekać proces cywilny i sprawa karna. Bez wątpienia czeka nas w 2012 roku zalew podróbek. Celnicy oraz właściciele praw nie będą się temu przyglądać bezczynnie – podsumowuje Marcin Fijałkowski.
2,7 tys. zgłoszeń o zarejestrowanie wynalazku wpłynęło w 2008 roku do Urzędu Patentowego