Przedstawiciele Rady Europy uważają, że polski Trybunał Konstytucyjny jest dzisiaj plasowany w rzędzie najważniejszych sądów konstytucyjnych w Europie, stanowi dzięki swojemu orzecznictwu i niezależności swoisty wzorzec dla podobnych instytucji w innych krajach.

■ Jakie refleksje miał pan w czasie uroczystości wręczenia orderu Rady Europy?
- Nie ukrywam, że była to dla mnie wielka satysfakcja. Tak się złożyło, że nigdy nie otrzymałem żadnego oficjalnego polskiego odznaczenia, ani w czasach komunistycznych - co jest oczywiste - ani też później. Grupa sędziów TK kończących kadencję w 2006 roku, do której się zaliczałem, była pierwszą w dwudziestoletniej historii sądownictwa konstytucyjnego, której poza podaniem ręki na pożegnanie nie wręczono w imieniu władz Rzeczypospolitej nawet zdawkowego podziękowania na piśmie. Tym bardziej więc cenię sobie wyróżnienie Rady Europy w postaci medalu Pro Merito, który został mi przyznany w związku z moją publiczną aktywnością jako sędziego i prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Nasłuchałem się wielu ciepłych słów - zarówno w czasie spotkania z tej okazji z prezesem i sędziami Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, jak i podczas samej uroczystości wręczenia odznaczenia - kierowanych do mnie w imieniu sekretarza generalnego Rady Europy. Nie sądzę zarazem, że moja działalność była czymś wyjątkowym. Starałem się po prostu uczciwie wykonywać moją funkcję jako sędzia i prezes, a więc pozostawać przez cały czas niezależnym i niesterowalnym przez kogokolwiek, pamiętać o historycznej odpowiedzialności wobec społeczeństwa, która spoczywa na każdym kolejnym składzie sądu konstytucyjnego. Takiej funkcji nie można pełnić inaczej, jeśli się nie chce przekreślić istoty funkcji sądu konstytucyjnego.
■ Otrzymał pan zatem odznaczenie za normalność?
- Tak, choć ciężko bywa z utrzymaniem normalności - czego dowiodły zwłaszcza ostatnie lata mojej kadencji, kiedy TK był przedmiotem niestandardowych oskarżeń za standardowe działania. Ta dziwna sytuacja nieustannego stawiania polskiego sądu konstytucyjnego pod pręgierzem krytyki ze strony najwyższych przedstawicieli państwa, od pana prezydenta począwszy, niestety, dość szerokim echem odbijała się w środowiskach związanych z sądownictwem konstytucyjnym w Europie, budziła niepokój i zdumienie. Zapewne ten kontekst też należy dostrzegać w wypadku mojego odznaczenia.
■ Czy dzięki tej nagrodzie Trybunał Konstytucyjny w Polsce wzmocnił swój prestiż?
- Usłyszałem od najwyższych przedstawicieli Rady Europy, że polski Trybunał Konstytucyjny jest dzisiaj plasowany w rzędzie najważniejszych sądów konstytucyjnych w Europie, stanowi dzięki swojemu orzecznictwu i niezależności swoisty wzorzec dla podobnych instytucji w innych krajach. Jak wiemy, nie wszędzie się to udawało - także w naszej części Europy, a Białoruś nie jest niestety jedynym przykładem. Orzeczenia polskiego TK w takich sprawach jak Traktat Akcesyjny, Europejski Nakaz Aresztowania, ustawy lustracyjne, komisja śledcza parlamentu, wolność zgromadzeń, ale także w sprawach ochrony lokatorów czy mienia zabużańskiego - by wymienić tu kilka przykładów, odbijały się szerokim echem i były przedmiotem analiz i dyskusji w środowiskach konstytucyjnych innych krajów. Dostrzega się też jako pozytywny element umiejętność swoistego dialogu pomiędzy TK a Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Warto odnotować fakt, że wiele argumentów zawartych w orzecznictwie konstytucyjnym znajduje swoje odbicie w orzecznictwie ETPCz - mamy tu więc do czynienia z wzajemnym oddziaływaniem i autentycznym dialogiem.
■ Jak Rada Europy postrzega obecną sytuację Trybunału w Polsce? Czy widzi się w RE zagrożenia niezależności Trybunału?
- Kontekst przyznania nagrody - związany z sytuacją polskiego Trybunału Konstytucyjnego - nie może być pomijany. Mam pełne przekonanie, że odznaczenie Rady Europy jest wyrazem uznania dla postawy sędziów TK w tej trudnej i na swój sposób bezprecedensowej sytuacji, w jakiej znalazł się polski sąd konstytucyjny. Niepokój o standard kultury konstytucyjnej w Polsce, politycznej i prawnej, jest duży - oficjalnie bywa moderowany, nieoficjalnie w kuluarach słyszy się mocne i bardzo emocjonalne słowa.
Niestety, informacje o próbach sparaliżowania postępowania przed TK i o reakcjach przedstawicieli władzy publicznej na majowy wyrok w sprawie ustawy lustracyjnej umocniły przekonanie, że dzieje się coś w naszym kraju niedobrego. Ataki na TK są traktowane jako przejaw podważania przez rządzących zasad podziału władzy w państwie demokratycznym. Z drugiej jednak strony nikt nie ma wątpliwości, że demokracja w Polsce otrzymuje dzisiaj mocne oparcie w niezależnym sądzie konstytucyjnym. I tę właśnie myśl starano się przekazać w związku z moim odznaczeniem przez Radę Europy.
Rozmawiała Katarzyna Żaczkiewicz
Komentarz
Katarzyna Żaczkiewicz-Zborska
Przyszły ciężkie czasy dla prawników. Z jednej strony odczuwa się nacisk Ministerstwa Sprawiedliwości na rozbicie starego układu, z drugiej - istnieje presja młodych na otwarcie zawodu. Ministerstwo ma poparcie młodzieży, gdyż właśnie dąży do podziału dochodów, stanowisk i przywilejów między szerokie rzesze. Ministerialna rola Janosika sprowadza się także do rozbijania układów i norm stworzonych przez stare struktury władzy. W Prawniku będziemy przedstawiać racje obu skonfliktowanych obozów, jednak zawsze z naciskiem na przestrzeganie zasad demokratycznego państwa prawa. Obok poglądów i opinii znajdą Państwo u nas także informacje praktyczne, potrzebne do prowadzenia kancelarii.
Gazeta Prawna występuje w roli bezpartyjnego fachowca bardziej niż surowego Katona.