Sędziom nie podoba się wprowadzenie kadencyjności przewodniczących wydziałów i zniesienie sądów grodzkich. Zdecydowanie też sprzeciwiają się, aby ich praca była poddawana okresowej ocenie.
Prawie 90 proc. sędziów nie chce wprowadzenia okresowej oceny pracy, a prawie 100 proc. uważa, że dyrektor sądu nie powinien być przełożonym całej sądowej administracji. Ponad połowa ankietowanych nie zgadza się z likwidacją sądów grodzkich – wynika z ankiety, jaką w środowisku sędziowskim przeprowadziło Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia. Sędziowie oceniali zmiany w prawie o ustroju sądów powszechnych (u.s.p.), które proponuje Ministerstwo Sprawiedliwości.

Oceny groźne dla niezawisłości

Jedno z pytań w ankiecie dotyczyło wprowadzenia okresowej oceny pracy sędziów. Prawie 90 proc. ankietowanych było tej zmianie przeciwnych.
– Powszechnie znany jest fakt przeciążenia pracą poszczególnych sędziów. Ich referaty zawierają zbyt wiele spraw. Takiemu sędziemu trudno będzie zasłużyć na pozytywną ocenę – tłumaczy Rafał Puchalski, sędzia Sądu Rejonowego w Jarosławiu.
Ankietowani ocenili także pomysł zlikwidowania zgromadzeń ogólnych sądów okręgowych i utworzenia takich zgromadzeń tylko w sądach apelacyjnych. Aż 91 proc. sędziów jest przeciwnych takiej zmianie. Biorącym udział w badaniu nie przypadł do gustu także pomysł likwidacji wszystkich wydziałów grodzkich – prawie 54 proc. uznało to rozwiązanie za niewłaściwe. Negatywnie oceniono także propozycję, aby dyrektor sądu był przełożonym całej administracji sądowej. Aż 97 proc. nie zgadza się z takim rozwiązaniem. Projekt stanowi bowiem, że dyrektor sądu podlegać będzie tylko ministrowi, a prezes sądu nie będzie mógł wydawać mu poleceń.

Prezesi i przewodniczący

Pozytywnie ankietowani ocenili zmianę, która stanowi, że prezesów sądów apelacyjnych i okręgowych będzie powoływał minister sprawiedliwości spośród dwóch kandydatów wybranych przez zebranie sędziów. Sędziom nie podoba się jednak rozwiązanie, które pozwoli ministrowi nie powołać żadnego z wytypowanych kandydatów i wybrać kolejnych dwóch wskazanych przez środowisko. Ponad 60 proc. ankietowanych uznało, że omawiana zmiana jest dobra, ale pod warunkiem, że szef resortu będzie miał obowiązek wyboru spośród dwóch kandydatów wskazanych przez zebranie sędziów.
Kolejną zmianą, którą oceniali sędziowie, była kadencyjność przewodniczących wydziałów. Kadencja miałaby trwać dwa lata. Ponad 60 proc. badanych powiedziało tej zmianie nie.
– Jest ona bezcelowa. Nie widzę uzasadnienia dla ograniczenia pełnienia funkcji akurat do dwóch lat. Byłem przewodniczącym jednego z największych wydziałów w Polsce. Wiem, że zanim sędzia zapozna się z mechanizmami zarządzania wydziałem, pozna wszystkich sędziów, mijają dwa lata – mówi Marek Celej, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie.